-
Super Ci idze!! Gratulacje!!!
Ja zlikwidowalam swojego straznika , denerwowal mnie....
Pozdrawiam!
-
A mnie motywuje, ciągle myślę sobie kiedy będę mogła go zmienić . Tak sobie myślę, że fajnie by było na półmetku pierwszego etapu kupić sobie jakiś prezent za wytrwałość Tylko jeszcze nie mam pomysłu co by to mogło być. Ciuszek byłby dobrym pomysłem, ale przecież się odchudzam, więc za miesiąc duże ubrania nie będą mi potrzebne
-
Ja mam pomysl na prezent
Jakis fajny kosmetyk - balsam, peeling, serum - co chcesz
-
Kurcze, jestem na siebie wściekła. Złamałam dietę. Bijcie, gryźcie, krzyczcie. Zasługuję.
Cały dzień było dobrze, ale zrobiłam się strasznie głodna koło 17. Nawet nie zapchałam się dwoma kubkami herbaty. No i zjadłam, nie koniecznie w kolejności chronologicznej: dwie garści rodzynek, garść suszonych śliwek, trzy praliny, marsa, dwa wafle ryżowe z masłem i ok 80 g płatków jogurtowych nestle fitness. Wyszło pewnie 1000 kcal, jak sądzicie? Załamka. Bardzo się na siebie zdenerwowałam, w końcu tydzień ładnie dawałam sobie radę, aż tu nagle taki napad. Dobrze, że nie wymiotowałam. W tym tygodniu mijają dwa miesiące od mojego ostatniego bulimicznego występku. Wracając do wątku tak się zdenerwowałam, że postanowiłam to wszystko wyćwiczyć. Na rowerze spaliłam 200 kcal. Na stepperze nie wiem ile, pisałam już wcześniej że licznik nie spisuje się przy dłuższym treningu. Ćwiczyłam na nim dwie godziny. Zwykle maszerowałam w tempie 420 kcal/h. Uważam, że moje dzisiejsze tempo było zbliżone i wynosiło ok. 400 kcal. Tak więc mam nadzieję, że pozbyłam się tych obrzydliwych, nadprogramowych kcal.
Kiedyś czytałam, że ćwiczenie do upadłego też jest formą bulimii. Ech...
No i jeszcze podczas ćwiczeń wypiłam 1,5 l wody.
Ach, do tego doszło 5 min kręcenia hula hop i 40 brzuszków.
Jutro, chociażby się waliło i paliło, bezwzględnie przestrzegam diety i nie ćwiczę. Jak dalej będę tak postępować to nigdy nie schudnę
Wypłakałam się, idę spać. Mam nadzieję, że Wam idzie o wiele lepiej niż mi :*
-
Nie martw sie , az tak duzo znowu nie zjadlas , nastepnym razem jak bedziesz miala atak to postaraj sie zjesc troche mniej , naprzylkad bez tego marsa?
I dobrze ze cwiczylas a nie zwymiotowalas , spalilas przynajmniej to wszystko bez uszczerbku na zdrowiu.
Jutro bedzie lepiej , uszy do gory
-
Hejcia!
Kochana, nie ma co sie zalamywac - czasami tak jest, ze czlowiek potrzebuje jedzenia.
Nie wiem dokladnie jak to jest z bulimia, ale ciesze sie, ze pocwiczylas Spalilas to wszystko.
Masz w domku rower i stepperze? Wow
-
Witam. Wreszcie się trochę ogarnęłam, wracam do diety. Dziś cały dzień faszerowania się błonnikiem w granicach 1000 kcal. Wieczorem obejrzę sobie jakiś film i potrenuję na stepperze. Rozpiszę się bardziej i wpadnę do was jak nabiorę chęci do życia.Póki co z tym ciężko.
Pozdrawiam.
-
Witam.
Przeczytalam to, co juz zdarzylas napisac... Powiem Ci szczerze, ze nei jestem zbytnio zachwycona, chociazby z tego wzgledu, ze za szybko chudniesz. 1 tydzien i 5 kg do tylu? Z jednej strony powod do dumy, ale z drugiej jojo na 100%. Oczywiscie zycze Ci jak najlepiej. Jednak sama sie przekonalam, ze szybko schudnac, to nie znaczy na dlugo...
Pozdrawiam
-
ojjj mam nadzieję że już Ci lepiej i nie ejsteś tak bardzo zła na siebie że tyle zjadłaś i wierzę w Ciebie że teraz już będziesz ładnie trzymała dietkę
-
Goo, jak najszybciej nabierz checi do zycia i jak najszybciej tu wracaj!
Widze, ze mamy taki sam cel - 60 kg.
Pozdrawiam, gratuluje juz zrzuconych kiloskow i trzymam kciuki za dalsze dietkowanie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki