-
Dostałam L4, wczoraj cały dzień przeleżałam. Dzisiaj trochę lepiej, chyba leki zaczeły działać.
W sumie lekarz mi nic ciekawego nie powiedział, bo chciał mi przepisać leki które chyba wszystkim przepisuje jak leci. W sumie zależało mi tylko na L4, które dostałam, a leki sama sobie kupiłam na gardło, przeziębienie i katar i się nimi lecze. Tylko mnie nie bić za to :wink:
Mam 3 pełne dni na wyzdrowienie.
Z jedzeniem gorzej, bo jem byle co, i niewiem po co. To jest jakaś reakcja-> jesteś chora+ za 3 dni jedzieś i tam i tak nie będzie diety--->więc teraz też nie musisz jej trzymać bo nie ma sensu.
Ale dzisiaj się postaram zmienić te myślenie.
Zjadłam na śniadanie kromke ciemnego chleba(jakiś niedobry był :roll: ) z szynką z kurczaka i pomidorem.
W planach mam jogurt, jabłko tarte, zupe jarzynową bez śmietany, jakiś owoc i na kolacje jakiś chleb.
-
Marta kuruj się.
Duzo zdrówka.
A ten chlebek musi być na kolację.....
Pozdrawiam
-
Przeziębienie mi powili przechodzi. Powoli zaczynam nas pakować, bo wiadomo jak to facet się pakuje, chodziłby najlepiej w tym co ma na sobie :lol:
Dieta trochę poszła w odstawkę, jakoś nie umiem się zmobilizowac przed wyjazdem, ale po powrocie pomyślę poważnie nad nią. I nad zrezygnowaniem z słodyczy. Teraz nie umiem, bo myśl, że tam sobie pozwolę mnie dobija :roll:
Tak więc kochane, jutro wyjeżdzamy i niewiem czy mi jeszcze uda się wpaść życzę wam przyjemnego odchudzania, mam nadzieję, że jak wrócę wszystkie kilogramy już zrzucicie, te moje też :lol:
Powinnam być 21 kwietnia już w pracy, odezwę się więc niebawem :lol:
-
oj, Marta mam nadzieję że będzie fajnie
ale takie myslenie się nie opłaca - pamietaj zawsze warto dietować
-
Marta udanej podróży Wam życze:))))
-
Ale zazdroszczę, że jesteście sobie w tej podróży... :)
-
No właśnie ja też zazdroszczę :roll: Eh... Kiedy ja się gdzieś wybiorę... Chyba nieprędko :? No, ale cóż... przynajmniej nie ma powodu, żeby sobie pozwalać :D Udanej zabawy kochana i czekamy na Ciebie :)
-
Cześć kochane Słoneczka:)
Strasznie za wami tęskniłam. Wczoraj wróciłam. Więc od dzisiaj dalej zaczynam się odchudzać.
Waga z rana to 61kg przed @. Więc chyba nie przytyłam :lol: A jadłam według mnie dużo, i dużo słodyczy.
Pogoda nam dopisała, 5 dni spędziliśmy na nartach, w sumie byliśmy na 3 lodowcach. Śniegu było mnóstwo, oczywiście powyżej 1800m :P Moje upadki były miękkie, bo zazwyczaj w puch, później mnie mój mąż wyciągał, bo się w tym śniegu topiłam po pachy. Nie połamałam się na szczęście. Ale mam całe nogi w sincach :roll: Słońce strasznie grzało, mój filtr 60 nie spełnił moich oczekiwań, opaliłam się tak jak jeździłam w goglach i okularach słonecznych, czyli nosek spalony i połowa twarzy opalona :lol: Tone pudru musiałam nałożyć na resztę twarzy, żeby to się znało 8) A Piotrek mówi, że nie widział żebym kiedykolwiek miała tak twarz opaloną :shock:
Były rozbierane tańce na stole na 2500m, mnóstwo piwa i świetnej zabawy :lol:
Więc wyjazd zaliczam do bardzo udanych, chcemy tam za rok wrócić :D
A teraz minus mojej wyprawy, wracając do domu byliśmy na skończni narciarskiej w bischoshofen, heh i Martusi się zachciało wejść na górę tej skończni, później 10godz podrózy do domy i teraz mnie tak łydki bolą jak nigdy :shock: Ledwie się do pracy przywlokłam.
Od dzisiaj dieta ok 1200-1300kcal, bez słodyczy i ruch(ale to chyba jak mnie te łydki przestaną boleć :? )
Buziaki
-
Suer, że wyjazd się udał
Ale jeszcze bardziej super, że nie przytyłas i jesteś już nami
buziaki
p.s. łydki nie przeszkadzają w robieniu brzuszków :lol: :lol:
-
Wow, ale fajnie! Super, że wyjazd się udał!
Teraz masz na pewno więcej energii i lepszy humor, no i chyba z chęcią wrócisz do dietki? :wink:
Życzę miłego tygodnia, pa!