-
Strasznie ci wspolczuje , biedactwo.... na kopenhaskiej naprawe ciagnie do innego jedzeina..
pamietam jak raz ja prowadzilam, chodzilam wtedy do liceum i raz poszlam na wagary do szkoly mojej kolezanki, siedzialam w sklepiku.. myslalam ze tam umre wszedzie dookola slodycze.. to bylo straszne :P plakalam juz prawie..
Ale za Ciebie jak najbardziej trzymam kciuki! juz duzo za Toba.. niedlugo bedzie z gorki!
-
Dziękuję wam dziewczynki za wsparcie :*:*:* Dużo łatwiej przez to przejść gdy ma się takie dobre wsparcie
BananowaStudentko właśnie w tym rzecz - do INNEGO jedzenia - niekoniecznie bardzo kalorycznego, (mm chyba nawet coraz mniej ) ale np ciągnie mnie by zjeść jabłko, pieczywko ryżowe z odrobiną serka topionego czy dżemu nisko słodzonego albo jakiś jogurt owocowy
Iria super, na pewno nam się uda A 3 dni na kopenhaskiej wstydzić się nie musisz, bo ja wiem z doświadczenia że i tak trudno wytrwać choć tyle No i gratuluję zwłaszcza dobrego podejścia do diety jak tylko skończę moją 13 i te kilka chudych tygodni po, ze stopniowym zwiększaniem kcal, na pewno przejdę na 1000 i dołączę dodatkowe ćwiczenia, żeby tego wszystkiego nie zaprzepaścić
Tak sobie pomyślałam, że w końcu usiądę i podliczę ile dodatkowych kalorii bym pochłonęła, gdybym ulegała tym wszystkim pokusom
Dziś muszę przyznać małe odstępstwo od diety.. Miałam na śniadanie zjeść marchew z cytryną, ale jakoś nie dałam rady - nie mogłam na nią patrzeć i w końcu zrezygnowałam ze śniadania W ogóle nie przepadam za marchwią, ale wczoraj jeszcze ją w siebie wcisnęłam Przy innej diecie nie miałabym takich wyrzutów sumienia, ale wiadomo, że na kopenhaskiej nie ma mowy o odstępstwach... powinnam była zacisnąć zęby i ją zjeść...uuuuh
Na dziś jeszcze zaprogramowana rybka. Filet z dorsza już czeka na wykonanie wyroku w zamrażalniku Nigdy nie jadłam jeszcze ryby bez soli, ale nie ma się co uprzedzać, może akurat mi zasmakuje W końcu stosuję tą dietę, by zmienić sposób odżywiania Buziaki, lecę jeszcze was odwiedzić i wpadnę wieczorem
-
Ja też 3mam kciuki, uda się, przecież musi!
-
Pyzy ziemniaczane mają 210 kcal w 100 g. Pewnie zjadłabym ich więcej a do tego przecież dochodzi okrasa. Podsumowując, żywiąc się tak jak reszt mojej rodzinki w nich samych pochłonęłabym z 500 kcal mimo, że za nimi wcale nie przepadam Całe szczęście, że jestem na diecie i nie w głowie mi takie tłuste potrawy
-
kochana ja myślę, że z tą marchewką to za dużego grzeszku nie popełniłaś - ja też nie przepadam i pewnie zachowałabym się podobnie, pomimo, że każde jedzenie na kopenhaskiej to święto
Będzie dobrze, fajnie, że podliczyłaś niezjedzone kalorie, to daje motywację
buzka :**
-
ja lubie marchewke na szczescie, bo zdrowa i niskokaloryczna. ale z cytryna? hmmmm
A rybke to juz uwielbiam, i Ty tez na szczescie
No nic, pozostaje mi tylko zyczyc Ci jak najmniejszej ochoty na jedzonko niekopenhaskowe :P Buziak :*:*
-
Ja wolę pić soki, jakoś do samej marchwi mnie nie ciagnie.
A ryba jest dobra na mózg!
-
Nie no dzisiaj to sie najadlam , nie powiem Przy polowie befsztyku juz padalam zmniejszyl sie oj zmiejszyl żołądek. Moja droga.. już 5 dni za nami, a przed nami 8 nawet nie wiem powiem ci szczerze, kiedy mi te 5 dni minelo, mam nadzieje, ze te 8 uplyna rownie szybko, najbardziej obawiam się dnia 7 .. ;d niedziela będzie bolała, oj będzie
Uuu ja też ledwo tą marchew z cytryną w siebie wmusilam, ale przegryzalam, lyk wody - polykalam, wszystko na chama, ale w siebie wciskam ;p nie ma odstępstw moja droga!!
Ale bedziemy się wspierać i bedize nam razniej ;* Trzymam kciuki za Ciebie. ;d
-
Dzięki wielkie - dziś miałam mały kryzysik - tego kurczaka na siłę w siebie wmuszałam mimo, że ugotowałam sobie tylko troszkę ponad połowę piersi zamiast przepisowych 700 gr bez skóry.. Brak ostrych przypraw - to moje przekleństwo !! - gdyby dodać choć odrobinkę soli.. od razu smakowałoby byłoby inaczej Ale skoro zabroniona, to trzymam się jakoś. Ale właściwie nie ten okropny kurczak mnie dobił, ale fakt... że od wczoraj przytyłam prawie pół kg... Wczoraj było 65,4, a dziś rano szczęśliwa, że wreszcie zobaczę na wadze upragnione 64 z górką, a tu.. 65,8 Wiem, nie powinnam się codziennie ważyć, to uniknęłabym takich niemiłych niespodzianek, ale to silniejsze ode mnie Już miałam przez to ochotę rzucić tą całą dietę w diabły Jakoś się powstrzymałam i wcisnęłam w siebie tego okropnego mdłego kurczaka Mam nadzieję, że ten wzrost wagi się nie powtórzy
-
agusiu podziwiam Cię, bo mnie każdy dzień boli Ale nie dlatego, że jestem głodna, ale przyzwyczajona do zupełnie innego smaku... No i z pewnością braku monotonii w posiłkach Dlatego właśnie niedzieli boję się najmniej bo wreszcie mogę zjeść jabłko Co prawda to okropne mięcho też będę musiała w siebie wmusić, ale to tylko 100g. Zazdroszczę Ci że tak szybko przestawiłaś się na nowy jadłospis - jestem pewna, że z takim nastawieniem bez problemu osiągniesz sukces Nooo a ja muszę z Tobą, bo nie mogę zrezygnować, skoro Ty tak optymistycznie do tego podchodzisz
Mirrah zgadzam się w 100% - soczek marchwiowy to jest to
BananowaStudentka ja też muszę się do tej marchwi przekonać bo jeszcze 4 razy zagości w moim jadłospisie w przeciągu najbliższego tygodnia. A rybka muszę powiedzieć pyszna nawet bez soli Nie wcisnęłam w siebie tych 300 g (to caluteńki ogromny filet !!) ale i tak najadłam się niesamowicie I wreszcie mi smakowało
Iria też tak myślę dlatego dzisiejszy, podkreślam dotychczasowy bilans nadprogramowego jedzenia wyglądałby tak:
ze dwie takie małe niepozorne bułeczki mleczne = 2*40g*ok400kcal=320 kcal
może dwa lub trzy cukierki = ok 150 kcal
i oczywiście porcja murzynka = 350 kacl
w sumie ok 850 kcal !! Tak właśnie wyglądały moje weekendy!! - zgroza i wstyd..
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki