Zacznijmy od tej najprzyjemniejszej wieści- waga rano pokazała 74,4 kg! Świetnie! To był mój pierwszy cel by wreszcie zobaczyć cyfrę mniejszą, niż 75 kg. Dawno jej u mnie nie było, oj dawno...
Kolejny sukces- wyzwanie przysiadowe : każdy dzień skrupulatnie wykonany i odhaczony Co prawda moje płaskodupie nie zmieniło się nagle w lekko odstający, okrągły tyłek ale cieszy mnie sam fakt wykonania wyzwania biorąc pod uwagę to, jakim jestem leniem
Z rzeczy niezwiązanych z gubieniem kilogramów:

  • ostatnio (czwartek) z przyjaciółką byłam na imprezie. Było świetnie! Wybawiłam się i wytańczyłam aż do drugiej . Oby więcej tak udanych wieczorów. Tak, tak...wypiłam też 3 piwa ale ciiii...
  • Żeby nie było tak kolorowo to właśnie oblałam jeden egzamin. A żeby było jeszcze śmieszniej to przedmiot jest jednym z tak zwanych zapychaczy *_*. Trudno. Zmiażdżę ten przedmiot w drugim terminie

A teraz kilka planów na luty:

  • co prawda waga wskazała mniej niż 75 kg ale mój brzuchol to istna garaleta. W styczniu robiłam przysiady więc w lutym może brzuszki? Jeśli macie ( albo znacie) jakąś fajną rozpiskę - podrzućcie i mi
  • w lutym nie wchodzę na wagę! Tak, dobrze widzicie. To raczej wyzwanie natury psychicznej niż fizycznej ale takego też potrzebuje

Jakie są wasze drobne wyzwania na nadchodzący miesiąc? Może i ja coś od was podłapie