A ja zmieniam dziś miejsce pobytu. Wybieram drewnianą chatę na bieszczadzkim stoku, z werandą i hamakiem. Do tego towarzystwo wesołych drwali ( ). Boże ale głupoty mi chodza po głowie! Słoneczko prześwieca przez żółknące liście, jest całkiem ciepło, ale i tak mam kocyk. Ptaki się rozświergotały, w dali widzę jak słońce powoli otula połoniny. Jest zielono i rdzawo. Popijam ciepła kawę i zaczytuje się w...hm...niech będzie Chmielewskiej.
O rany, ale dlaczego do mojej ostoi spokoju przyjeżdżają dziś rodzice???
No nie! Znów będzie wyżerka! Kucharka na dzis przygotowała łazanki!