Wersja do druku
Kasiu, to Ty też nieźle zaszalałaś, fajnie, że też miło spędziłaś czas, wytańczyłaś się, miałaś dużo ruchu, więc trunki na pewno w bioderka Ci nie pójdą :wink:
Ach, jak ja bym chciała ważyć tyle, co Ty: 57 kg już by mnie bardzo satysfakcjonowało, ale póki co waga ani drgnie :?
Wczoraj moja ciocia powiedziała, że jestem teraz "taka szczupła", dobre sobie, a mnie się wydaje, że jestem wciąż za gruba....
Stwierdziła, że bardzo ładnie wyglądam, tak zgrabnie i dziewczęco.
Kochana ciocia :D
Zanim pójdę pod prysznic zmyć z siebie parę litrów potu, to muszę się pochwalić solidną porcją wysiłku rowerkowego :D
Jestem z siebie bardzo zadowolona, czuję jak krew krąży w moich udach i biodrach:
:arrow: przejechane - 24,3 km
:arrow: czas - 53 minuty
:arrow: średnia prędkość - 32 km/h
:arrow: spalonych ok. 553 kcal :!:
To mój rekord w tym sezonie odchudzania:
jeszcze nie jechałam tak intensywnie, bo na "1", "2" i "3", przy czym "3" była dla mnie jeszcze nie tak dawno nieosiągalna (mój rowerek ma skalę obciążenia do "8", ale "8" to póki, co kosmos)
Czuję, że zdecydowanie poprawiła się moja kondycja, jeździ mi się lepiej, na coraz większym obciążeniu, mam nadzieję, że kiedyś dojdę do "8" :wink: :wink:
Pędzę pod prysznic :D
Kasiu, ponieważ Ty też masz problemy z taczycą i jej niedoczynnością, to zacytuję teraz odpowiedź lekarza na pytanie zadane przez kobietę z takim właśnie problemem.
Ja też biorę Letrox, choć moja niedoczynność jest skutkiem nadczynności, no, ale to chyba nie ma znaczenia:
Cytat:
Zamieszczone przez internet
Hmmm, a ja tak lubię marchewkę i buraczki i dość często je jem, ale to dość istotna informacja i o pomidorach też.
Co do płatków owsianych, to je zjadam, rzepy chyba nigdy nie jadłam :roll:
Kasiu, może przyda Ci się ten artykuł.
Zmykam spać, dobranoc 8)
Kasieńko dziękuję za tę wiadomość!
Teraz wiem dlaczego jestem wiecznie marchewkowa ;) .
Że to nie tylko powód tabletki 1 dziennie beta-karoten co pomaga skórze w opalaniu i poprawia koloryt no i mało w tedy w solarium siedzę bo co2 tyg na 15 min i jestem bardzo opalona a to też przez tę chorobę.
Wiem o zaparciach i o wolnej przemianie materii no i o tej nadwadze.
Bo ja 25 kg wtedy przytyłam ale teraz rok nie brałam i udało mi się zgubić na DC te 15 ;).
Więc obie wiemy że będzie nam trudno zgubić.
Ale grnt aby nie przytyć ;) .
Chciałabym zgubić jeszcze trochę ale będę się cieszyła jak nie przytyję .
To będzie sukces bo hormony biorę do sierpnia.
Pozdrawiami miłego dnia.
Wpadam na chwilkę, bo syn już do kompa pędzi :D
Byliśmy dzisiaj na długim spacerze w Łazienkach, zjadłam po drodze Big Milka, ale to tylko 91 kcal, więc nie tragedia.
Słodyczy niby nie jadłam, ale dietkowo tak sobie, bo zjadłam 2 serki zamiast jednego, kromeczkę pieczywa czosnkowego (była pyszna!), trochę orzechów, skubnęłam 4 małe plasterki kiełbaski, niby odtłuszczonej, z kurczaka, ale zawsze to kiełbaska....
No i oczywiście waga stoi w miejscu, jak zaczarowana.
Chwilami tak sobie myślę, że już nie schudnę, że tak, jak teraz się odżywiam, to tylko po to, żeby nie przytyć i utrzymać te 60 kg......
Czy to dietkowanie to ma jeszcze jakiś sens??????????????????????????
Kasiu!!! Muszę cię chyba przywołać do pionu :)
Oczywiście, że ma! U mnie waga już od miesiąca stoi w miejscu a dalej dietkuję, na ćwiczenia biegam, centymetry lecą bardzo powolutku ale lecą i się nie poddaję!!!
Kasieńko będzie dobrze, nie martw się!!
Buziaki wieczorne
Aga
Kasieńko dietka ma sens!
Sama wiesz że bierzesz leki.
To też może nie wspomagać odchudzania.
Ale jesteś dzielna.
Mało jesz, dużo wysiłku masz więc i kilogramy też z czasem spadną.
Wiem że spadną.
Słodkich snów.
Dziewczynki, witam serdecznie w drugi dzień maja 8)
Aga, Kasieńko, dziękuję Wam bardzo za słowa pocieszenia, ale ja chyba przechodzę właśnie kryzys dietowy :(
Czuję się zniechęcona, wyników brak, waga stoi już ponad miesiąc, brak mi motywacji...
Chodzą za mną różne smaczki, którym naprawdę ciężko mi się oprzeć.
Dzisiaj zjadłam bardzo grzeczne śniadanko: płatki Fitness (50 g) i jogurt naturalny - łącznie ok. 270 kcal.
A potem zjadłam w McDonaldzie Sałatkę Szefa - ok. 260 kcal i .... niestety lody z polewą malinową - nie wiem, ile mogły mieć kalorii, ale na pewno całe mnóstwo, pewnie z 250...
W domu 2 łyżeczki Nutelli i jedno ciasteczko z marmoladką wiśniową :oops:
I ciągle coś za mną łazi, buuuuuu.....
To coś to wielkie lody z bitą śmietaną i czymś tam jeszcze, już sama nie wiem, czy ich po prostu nie zjeść i już.
Biją się we mnie 2 Kasie: ta, która już zeszczuplała 7 kg i nie chce utyć, więc nie chce jeść słodyczy i ta, która kocha lody i oczami wyobraźni je zjada, choć wie, że to mnóstwo zbędnych i pustych kalorii :(
Ostatnio coraz mi trudniej, coraz więcej pokus, coraz cieplej, więc dookoła widzę mnóstwo ludzi jedzących lody, które kocham, no i za pasem sezon imprezek grillowych z pysznymi kiełbaskami i zimnym piwkiem....
Witaj KAsieńko!!!
Widzę że mamy podobnie ;) .
Ja nie za lodami czy słodyczami a raczej za naleśnikami u babci ;) .
W domu jakoś się trzymam, poza domem też ale jak jestem u babci czy u kogoś to nie umiem się oprzeć. Czy chałwa 1/10 z opakowania, czy kilka migdałow , czy 10 naleśników.
Ale w domu czy jak jestem w pracy to jakoś nie podajadam.
Może to przed okresem? A może taka przerwa na rozpustę musi być?
Sama nie wiem. Ale wiem, że damy radę.
Ja nie mogę Ci uwag zwracać bo sama dziś przecholowałam.
Pozdrawiam
Kasiu, no właśnie, może organizm się domaga czegoś innego niż tylko odtłuszczone jogurty czy gołe warzywa :roll:
Nie wiem, ale smaki za mną chodzą takie, że .....
Jak jestem poza domem, w pracy czy gdziekolwiek, to się trzymam, nie czuję głodu, a jak wracam do domu, w którym są różne smakołyki, to mnie zaczyna do nich ciągnąć.
Nie jestem w stanie wyeliminować z domu czekolady czy jakichś ciasteczek, bo nie mogę wymagać od rodzinki, żeby zupełnie zrezygnowała ze słodyczy, bo one mnie kuszą albo, żeby chowali je przede mną.
Już i tak patrzą na mnie jak na jakiegoś odmieńca :lol:
I kolejna pokusa na horyzoncie:
w sobotę 6 maja jadę do Konstancina na imieniny mojego taty, będą różne smakołyki, ale na szczęście moja mama też się odchudza (schudła już 6 kg) i gotuje lekko i w miarę niskokalorycznie, więc będą sałatki, pyszności w galarecie, no ale ciasto też zapewne będzie.....
No dobra, utyć od tego nie utyję, ale i nie schudnę :(