Wersja do druku
KASIU CO JA TU CZYTAM??!?!?!?
Bardzo Cie współczuję , domyslam, mogę się tylko domyślic się co przeżyłaś.
Trzymaj się dziewczynko - szczęscie w nieszczęsciu że nikomu nic się nie stało
Pozdrawiam.
I ściskam bardzo mocno!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję Dziewczynki, ale musiałam się pożalić.
Wczorajszy dzień zapowiadał się tak miło, byłam w doskonałym humorze, do babci jechałam tylko z synem, bo mąż pracował.
Jechało mi się bardzo dobrze, na drogach było dość pusto, jak to w weekend.
Byliśmy już prawie na miejscu, bo to się stało już w Konstancinie, tym bardziej przykre, że byliśmy już prawie u celu :(
Droga już przy wjeździe do Konstancina jest bardzo wąska, jechałam więc bardzo powoli, 30 km/h może, bo było już sporo samochodów, zasygnalizowałam skręt w lewo, upewniłam się, że nic nie jedzie z przeciwka, rutynowe zerknięcie w lewe lusterko, było "czysto", więc ruszyłam delikatnie skręcając kierownicę w lewo i nagle BUM! Łomot, huk, Boże, serce mi zamarło z przerażenia, gdy widziałam tych upadających motocyklistów.....
Spadli z motoru, ślizgali się po asfalcie, gdyby coś jechało z przeciwka albo z boku, to by ich po prostu rozjechało.
Wyskoczyłam z auta przerażona, ktoś krzyknął, że to nie moja wina, że to oni na trzeciego wyprzedzali.
Byłam tak roztrzęsiona, że chciało mi się płakać.
Pobiegłam do tych chłopaków, sprawdzić, czy nic im się nie stało.
Byli wściekli, próbowali mi wmówić, że nie miałam włączonego kierunku itp. itd.
Doskonale wiedzieli, że to ich wina a próbowali zwalić na mnie.
Po chwili podbiegli do nas ludzie, dziewczyna z chłopakiem, którzy powiedzieli, że będą naszymi świadkami, wszystko dokładni widzieli, bo przed sekundą uniknęli naszego losu.
Gdyby ten chłopak w porę nie zahamował, ci motocykliści wyrżnęliby w nich, a nie w nas!
Byli bardzo pomocni, zadzwonili na policję.
Ponieważ nie było rannych, zjechałam autkiem na pobocze i dopiero wtedy zobaczyłam szkody.
Stłuczone lewe lusterko, wgniecione lewe drzwi i cały lewy bok aż do światła, zdruzgotany kołpak, uszkodzona felga, światło od kierunkowskazu też.....
Zadzwoniłam do mamy, że niestety nie dojedziemy na 16.00, bo mieliśmy dość poważną kolizję.
Oczywiście cała rodzina w nerwach, natychmiast przyjechał mój brat.
Ci motocykliści jechali na jakiś zlot motocykli, zresztą potem jechały ich całe dziesiątki i co chwila słychać było pisk samochodowych opon.
Jak oni szarżują, na nic nie patrzą, po prostu jadą i nic ich nie obchodzi.
Jeden z nich miał otarty naskórek na ręce, drugi na kolanie.
Ubrani byli w t-shirty i dżinsy! Na motor! Masakra! Przecież powinni mieć jakieś bluzy, czy specjalne ubranie na motor, zwłaszcza, że to było SUZUKI GS 500 e!
Silny, szybki ścigacz!
A na nim nieodpowiedzialne 22-letnie szczeniaki!!!!
A gdyby coś im się stało?
To, co, że nie moja wina, ale przecież mogli się połamać albo nawet zabić!
Policja oczywiście się w ogóle nie spieszyła, mój brat powiedział, że jest tylko 1 (!) radiowóz na cały Konstancin i do tego sobota, więc to ponoć normalka :evil:
Czekaliśmy ponad 2 godziny w pełnym słońcu, w niesamowitym upale a policja nie przyjeżdżała!
Chłopak z motoru próbował negocjować, żeby wszystko załatwić bez udziału policji.
Świadkowie byli niesamowici, chłopak pojechał bo wodę, żebyśmy mieli, co pić.
Po ponad 2,5 godzinie bezowocnego czekania na policję, która się nie zjawiała, chłopak poprosił jeszcze raz, żeby się obeszło bez policji.
Zadzwoniłam do męża, skonsultowałam z nim całą sytuację, ten chłopak też rozmawiał z mężem.
Świadkowie cały czas czekali z nami, obcy ludzie zmarnowali 2,5 godziny po to, żeby nam pomóc, żeby zeznać policji, jak było.
Jeszcze 2 razy dzwoniłam na policję z pytaniem, kiedy ktoś się wreszcie zjawił i za każdym razem słyszałam, że niedługo!!!
W końcu spisaliśmy wspólne oświadczenie, chłopak na piśmie przyznał się do winy, mam również pisemne zeznanie świadków, ich wszystkie dane itd. itp.
Przyjechał też ojciec tego motocyklisty, nazwał go idiotą, i co z tego, że mnie przeprosili?
Straciłam ponad 2,5 godziny, nerwy, przerażenie, cały dzień runął!
Do babci dotarliśmy ok. 18.00. Gdy wsiadłam do autka, okazało się, że kierownica jest skrzywiona, żeby jechać prostu musiałam ją lekko trzymać skręconą w lewo.
Jakoś do babci dojechałam, ale zaczęłam się zastanawiać, jak ja dojadę do domu?
Przecież ewidentnie coś się stało z układem kierowniczym, no i nie miałam lewego lusterka.
Byłam tak zdenerwowana, że ledwo przełknęłam kawalątek duszonego indyka i trochę sałaty. Od rana nic nie miałam w ustach, zjadłam tylko śniadanie.
Mąż zabronił mi wracanie naszym autkiem.
Uświadomiliśmy sobie, że przecież nasze ubezpieczenie w Cigna Stu obejmuje również darmowe holowanie.
Imieniny więc spędziłam na telefonowaniu do Centrum Pomocy. Pani przyjęła zgłoszenie i powiedziała, że już wysyła lawetę.
Potem dzwonił pan z holownika, przyjechał szybko, bo już godzinę po zgłoszeniu.
Sfotografował samochód, wszystkie uszkodzenia, wypełnił niezbędną dokumentację i ok. 20.15 nasze autko było już na lawecie.
Mieliśmy mnóstwo rzeczy w bagażniku, przepakowaliśmy je do samochodu brata, przywiezie je nam jutro.
Część rzeczy musieliśmy wziąć w reklamówki, pożegnaliśmy się z rodzinką i zabraliśmy się lawetą do Wilanowa, tam pan nas wypuścił i pojechał do ASO Fiata a my z tym tobołami wsiedliśmy do autobusu i ok. 21 byliśmy w domu.
Przepraszam za tak długą opowieść, ale komu mam się wyżalić, jak nie Wam?
No i ostatni tydzień urlopu minie mi na załatwianiu całego tego bałaganu!
Co przeżyłam, to tylko ja wiem :(
Gdy dotarłam wreszcie do domu, to z tego wszystkiego nie mogłam usnąć aż do 1!
Musiałam wziąć proszek nasenny :(
I taką miałam właśnie sobotę :(
Ojjjj Kasiu.
cos okropnego :cry:
no pewnie wyrzuc to z siebie tutaj, wierzę od razu jakos lepiej Ci sie zrobi.
kiedys pod cmenatrzem wycofywalam tyłem powolutku, nie wiem - moze z 10 km/h i facet z boku mi wyjechal - huk niesamowity!!!!!!
a Ci świadkowie to życzliwi ludzie - tak czekali, rzadko tak się zdarza - to miłe.
szkoda ze sobotę miałas zchrznioną i koncówkę urlopu.
no ale nic - Kasienko - nic nikomu się nie stało WSZYTKO BĘDZIE DOBRZE
nie zamartwiaj sie, usmiechnij się, przecięz mogło byc gorzej
ściskam
Ewuniu, wiem, wiem, całe szczęście, że wszyscy cali!
Jeszcze raz dziękuję za podtrzymanie na duchu!
Kochane jesteście :D
Dzisiejszy dzień minął spokojnie, waga rano pokazała 59,6 kg a wczoraj, po powrocie do domu i całym dniu bardzo dietetycznym nawet 59,1 kg :D ale to z nerwów, bo tak mi się ścisnął żołądek, że nic nie mogłam przełknąć, a tyle u babci było smakołyków.
Byliśmy na spacerze w Łazienkach, posiedzieliśmy na ławeczce w cieniu grając w karty :P
Po powrocie zjadłam melona, ach jak ja kocham te owoce!
Schłodzone smakują bosko!!!
Pedałowałam, i owszem:
:arrow: spaliłam 789 kcal
:arrow: przejechałam 34,67 km
:arrow: jeździłam 67 min. 20 sek.
Przeraziła mnie trochę prognoza pogody na ten tydzień: 32-33 stopnie :shock:
Ani chwili oddechu od upałów :?
I tyle spraw do załatwienia.
Kasiu,
6trzymaj się Kochana. Mam nadzieję , że szybko zapomniisz.
Śpij dziś dobrze.
Emilko, jeszcze raz z całego serca dzięki!
Ależ człowiek się przyzwyczaja do dobrego :wink:
Przez całe życie przemieszczałam się komunikacją miejską, autkiem sama jeżdżę przecież dopiero od marca b.r.
A teraz jak pomyślę o komunikacji miejskiej, to mi się słabo robi :? I to jeszcze w takie upały.
Kiedyś czy upał, czy mróz do wyboru był tylko autobus (ale ze mnie poetka :lol: ), bo nie miałam prawa jazdy i jakoś było.
Parę miesięcy wożenia 4 liter autkiem i już jakie przyzwyczajenie :D
No, przez jakiś czas o autku możemy zapomnieć :(
Jutro muszę zadzwonić do Cigny i uruchomić tę całą procedurę.
Nigdy jeszcze nie byliśmy w takiej sytuacji, więc zupełnie nie wiem, z czym to się je :roll: :?
Kasiu, teraz dopiero wszystko przeczytałam. I strasznie współczuję. Przede wszystkim nerwów przy kolicji ale też załatwiania z ubezpieczycielem ;/ I to wszystko jeszcze w trakcie urlopu!
Postaraj się tak zrobić by ci to jednak nie pokrzyżowało planów, odpoczywaj dalej i korzystaj z wolnego! No i śpij dziś spokojnie.
Zosiu, postaram się jeszcze trochę pokorzystać z dobrodziejstw urlopu :)
Na pewno wybierzemy się do kina na Piratów :D
Dobranoc!
:shock: :shock: :shock: :shock: :?
no Kasia, to przezylas :!: :? WSPOLCZUJE!!!!! Moge sobie wyobrazic jak sie czulas, bo dzisiaj (juz pisalam u siebie ) byl pod moim oknem powazny wypadek i sam jego widok przyprawia mnie o mdlosci i stres, a co dopiero uczestniczyc samemu :? :? :?
Niestety z motocyklistami wszedzie jest tak jak piszesz - cala jezdnia nalezy do nich :? U nas wieczorami jest doslownie horror, tak pedza...wole nie myslec co by sie stalo, gdybym akurat chciala wyjsc wieczorem na spacer i trafila na takiego:?
Ale trzeba myslec pozytywnie - skoro nikomu ni sie nie stalo, a Wy jestescie "na wygranej " pozycji, do tego macie ubezpieczenie, to nos do gory :roll: Co prawda formalnosci czlowieka tez potrafia dobic, ale to tylko papiery!
Jesli chodzi o autobusy, to ja po mojej niegdysiejszej nieswiadomej "stluczce" na parkingu i po takich wydarzeniach jak opisalas, nawet nie mysle o aucie. Mamy to szczescie, ze u nas jest perfekcyjna komunikacja, busy, metro, pociagi i to co kilka minut, wiec nie jest to uciazliwe. A nawet wrecz przeciwnie. Czasem jak pozno wracam z pracy, to moge nawet zasnac w busie i jest ok :lol:
No Kasienka! Wyspij sie dobrze i odpocznij. Buziaki!
:D TRZYMAJ SIE KOCHANIE :!: MAJAC NAJSTARSZE PRAWKO W DOMU -WOLE JAK KTOS INNY PROWADZI -TYLU TERAZ NIEDOUCZINYCH I ZWARIOWANYCH KIEROWCOW MOZNA SPOTKAC A CI NA 2 KOLACH TO LEPIEJ NIE MOWIC :!:
:D ZYCZE UDANEGO TYGODNIA :D
PRZESYŁAM MOC BUZIAKÓW :D
http://imagecache2.allposters.com/im...AG/930-009.jpg
WITAJ SKARBIE.........
WSPÓLCZUJE CO MUSIAŁAŚ PRZEŻYĆ PRZEZ TEN WYPADEK.NAJWAŻNIEJSZE ŻE Z WAMI WSZYSTKO OK. :P
NAJWAŻNIEJSZE SIĘ NIE PODDAWAĆ , A JA W PEWNYM MOMĘCIE BYM SIĘ PODDAŁA.
WSZYSTKO OPISAŁAM U SIEBIE. :P
FAKTEM JEST ŻE JUTRO RANIUTKO WYJEŻDŻAM I NA STAŁE WRACAM DOPIERO
KONIEC WRZEŚNIA, ALE MAM NADZIEJĘ ŻE PO POWROCIE ZOBACZĘ SUPER FIGURKĘ I DOBRY HUMOREK. :D
ŻYCZĘ POWODZONKA I SAMYCH SUKCESÓW,MIŁEGO ODPOCZYNKU WSRÓD FORUMOWICZEK. :lol:
http://gloubiweb.free.fr/gifsA5/feu5.gif
Witaj Kasieńko!
Przeczytałam dokładnie co przeżyłaś.
Bardzo Ci współczuję i na samo czytanie łza się w oku zakręcila i brzuch zabloał.
Cieszę się że Wam nic się nie stało.
Auto da się naprawić ale zdrowia co się straci to nie da się odzyskać.
Tyle nerwów straciłaś.
Jestem z Tobą słoneczko.
Pozazdrościć świadków, w dzisiejszych czasach to rzadkość.
Pozdrawiam, życzę udanego tygodnia, pozałatwiania wszystkich spraw pomyslnie.
Buziaki
Kasiu, jak znam życie to ty dopiero wstałaś :) Mam nadzieję, że wyspana i w dobrym humorze :) Miłego dnia!
Czesc Kasiu :!: :!:
Wrocilismy wypaczeci Z Polski, Baska i Dorcia, to super dziewczyny!!!
Czytalam wlasnie, ze tez mialas wypadek , no niestety los mialysmy w miniony weekend ten sam, nam najechano na "tylek" rannych na szczescie nie bylo, tylko szkody blachowe ( jezeli o nas chodzi ) , a stalo sie to nam w drodze do Olesncy, jechalismy odwiedzic nasza Dorcie-sekretareczke . Stalismy , bo byl maly korek, a jak ruszac mielismy, nagle pisk opon, bum, bum :shock: :shock: Facet nie zdarzyl wyhamowac ( jechal z "lekka" za szybko) najechal na audice , ktora stala za nami a ona wjechala nam w tyl, u nas szkody minimalne, po za bagaznikiem, ktorego teraz trzeba pokombinowac, zeby zamknac, ale najbardziej to bylo mi szkoda tego lebka i tej dziewczyny z Audicy, biedactwa na urlop jechali, chlopak wlasnie co egzamin zdal, dostal dobra prace i na urlop wyjezdzali a tu masz ci los, a co gorsze to nie ich samochod byl, tylko pozyczony a wygladal jak charmonijka po tym wypadku:? :? :? no i widzisz jezdza po ulicach idioci, ktorzy nie maja za grosz wyobrazni , nie dosc ze zagrazaja tym wlasne zycie ale co gorsze i inynych :evil: :evil: :evil: Niestety dosc czesto spotykamy sie z tykimi palantami jadac do POlski, ale u tu tez sie wariaci na ulicach zdarzaja , bo jak to sie nazywa " w kazdym narodzie jest k......i zlodziej "
Glowa do gory, ubezpieczalnia tych lebkow musi pokryc wasze szkody , najwazniejsze ze jestes z synem cala i zdrowa :wink: :wink: :wink:
No tak, pisałam, pisałam i gucio, zamknęłam przez pomyłkę nie to okno :evil:
Dziewczynki, dziękuję Wam jeszcze raz za słowa pocieszenia, już mi trochę lepiej 8)
Dzisiejszy dzień minął na wykonywaniu telefonów i dowiadywaniu się, gdzie, co i jak :?
Ten kraj mnie wciąż i niezmiennie zaskakuje. Każdy obywatel z góry traktowany jest jak oszust, złodziej i krętacz :evil:
I musi na każdym kroku udowadniać, że nie jest wielbłądem.
Nie dość, że jesteśmy poszkodowani w tej kolizji, to jeszcze wszystko musimy załatawiać sami.
Ironia losu: po to zrezygnowaliśmy z polisy w PZU, żeby teraz z tym samym PZU mieć do czynienia.
Sprawca ma polisę w PZU i tam dzisiaj spędziliśmy czas na wypełnianiu formularzy, opisywaniu zdarzenia itd. itp.
Myślałam, że jednak nasz ubez. Cigna jakoś będzie pośredniczył w załatwianiu formalności, ale nic z tego, wszystko w gestii PZU.
Ręce opadają.
A najlepszy numer był, jak zadzwoniłam do ASO Fiata i okazało się, że przecież dowód rejestracyjny jest u nich, a bez tego dokumentu nic nie mogę załatwić.
I wiecie co?
Pani z ASO przyjechała do mnie i przywiozła dowód. Jednak są jeszcze ludzie :D
Mogliśmy więc ruszyć dalej.
Być może w tę środę rzeczoznawca z PZU pojedzie oglądać nasze autko.
Trwać to będzie pewnie długo, bo teraz PZU będzie sprawdzać ze sprawcą kolizji wersję zdarzeń.
Ciekawa jestem, czy nie zacznie się ten chłopak wypierać....
Ech, no dobrze, już, koniec marudzenia.
Teraz pozytyw: rano waga pokazała 59,3 kg a po powrocie z PZU nawet 58,9 kg :!:
Bardzo to miłe uczucie, bardzo :D :D
Teraz wsiadam na rowerek popedałować :P
58,9 :shock: :shock: :shock:
Padne z wrazenia! Szybko to jakos leci :lol: KASIA! GRATULACJEEEEE!!!!!!!!!!!
Tagotto, te 58,9 kg to było pewnie chwilowe, ale 59,3-59,5 kg widzę ostatnio bardzo często, więc chyba wkrótce przesunę suwaczek :D
A już myślałam, że jestem przypadkiem beznadziejnym, że już nigdy nie zejdę poniżej 60 kg.
Miałam taki długi zastój, ale opłacało się wytrwać i nie poddać!!!
Właśnie skończyłam pedałować:
:arrow: spaliłam 747 kcal
:arrow: jeździłam 60 min. 12 sek.
:arrow: przejechałam 32,81 km :D
W nagrodę zjadłam Zappa :wink: ale to tylko 84 kcal :wink:
Dietowo OK.
Na śniadanie tradycyjnie musli z jogurtem naturalnym.
Potem zjadłam serek Danio lekki waniliowy a na obiad 1 ziemniaczka + kawałek pangi smażonej + surówkę z kapustki, jabłka, pora z oliwą i przyprawami.
No a teraz loda :D
Ostatnio nie liczę skrupulatnie kalorii, jem "na oko" i chudnę a to chyba najważniejsze :D
Zmieniłam troszkę moją sygnaturkę:
cel nr 1 ---> 58 kg
cel nr 2 ---> 55 kg
Nie daję sobie żadnego konkretnego czasu na osiągnięcie tych 55 kg.
Po prostu będę dalej się mądrze i zdrowo odżywiać, czasami sobię pozwolę na jakieś kulinarne szaleństwo, będę codziennie jeździć na rowerku i wierzę, że te 55 kg zobaczę kiedyś na wadze :roll:
Kasiu,
zobaczysz to 55 na pewno.
myślę, że już znalazłaś sposób na siebie, i n ajedzenie, i na ćwiczenie. Najważniejsze, że czujesz się w tym wszystkim dobrze.
miłego wieczoru i dobrej nocy
Kurcze, co za pechowe dni jakieś :(
Właśnie się dowiedziałam od mojej mamy, że zginęła kotka Maja mojej siostry córki, tej z Konstancina :cry:
Wczoraj przejechał ją samochód :(
Rozpacz w domu i wielki smutek :( Ania w szoku, płacz i ból.
Ojej, no, tak strasznie mi żal, dopiero co w czerwcu obfotografowałam tę kotkę u Małgosi na jej 35. urodzinach.
Tak wyglądała Maja:
http://www.e-foto.pl/users/k20060427...Kotka_Maja.jpg
http://www.e-foto.pl/users/k20060427...tka_Maja_2.jpg
Strasznie mi przykro, bo od razu myślę o moim Wąsiku.
I jeszcze ta wiadomość o śmierci aktorki Ewy Sałackiej.
Co za tragiczna śmierć, ależ życie jest kruche........
Kasiu,
rzeczywiście dzień dziś fatalny pod względem takich wiadomości. Jedna mała osa.
A kicia przecudna, aż mi sreducho płacze :cry:
Koniec na dzisiaj.
Przynajmniej przy komputerze :)
Jeszcze zagram z synem w kości i spać.
Ten dzień znowu niezbyt udany :?
:( Przykro mi. Zwlaszcza jak sobie pomyslama o moim bubku. Ktos kto nie ma zwierzaka, pewnie sie z tego smieje, ale jak sie czlowiek przywiaze, to jak czlonek rodziny :(
:( :( :(
zycie jest naprawde kruche.
A propos - widzialam ostatnio wspanialy film o owej kruchosci Isabel Coixet (Mi vida sin mi ) czyli "moje zycie beze mnie"...ale polski tytul moze brzmiec inaczej....A ..znalazlam. Po polsku "Moje nowe zycie"
NAPRAWDE POLECAM!
:D WITAJ :D
ZOBACZYSZ,ZOBACZYSZ :!: SZKODA KICI ALE TAK TO JUZ BYWA. JA DLUGO OPLAKIWALAM PSOTKA :( NIE ZGINAL :!: ODSZEDL BO JUZ BYL JAK NA PSA BARDZO STARY :!: WSZYSTKO PRZEMIJA DLATEGO TRZEBA CIESZYC SIE CHWILA :D POZDRAWIAM CIEPLUTKO :DCytat:
Po prostu będę dalej się mądrze i zdrowo odżywiać, czasami sobię pozwolę na jakieś kulinarne szaleństwo, będę codziennie jeździć na rowerku i wierzę, że te 55 kg zobaczę kiedyś na wadze.
http://imagecache2.allposters.com/images/EDL/4839.jpg
poadrawiam
Kasieńko - Witaj!!!
Gratuluję spadku wagi!!!
U mnie po mału rośnie ale to chyba na tle nerwowym ;) .
Co do kotka - to przykre.
Życzę miłego dnia
Kasiu, dolaczalam sie do dziewczyn i sama wiem jak cierpisz, przeciez wiesz ze ja tez kota w domu mam , to napewno boli, bo badz co badz to czesc rodziny :? :? :? ale glowa do gory, czas leczy rany :wink: :wink:
No i przy okazji podciagam, zeby bylo Ci latwiej znalezc sie, cos ruch tutaj dzisiaj :wink: :wink: ( ale niestety nie u na naszych topikach :wink: :wink: :lol: :lol: )
Ależ upał!!!
Mam już tego dość, podobno od soboty ma być trochę chłodniej, oby się to sprawdziło!
Dzień wprawdzie jeszcze się nie skończył, ale mogę powiedzieć, że był udany.
Wybrałam się z synem na bilard, sala oczywiście klimatyzowana, więc było bardzo przyjemnie :P
Wbrew pozorom bilard to całkiem "ruchliwa" gra, co chwilę trzeba się schylać, chodzić wokół stołu i czasami nieźle się nagimnastykować, żeby celnie trafić w kulę :D
Graliśmy przez godzinkę, przy okazji mieliśmy spacer, do i z bilarda.
Dietowo OK.
Na śniadanie tradycyjnie musli z jogurtem, po powrocie z bilarda zjadłam CAŁEGO żółtego melona.
Wiem, że się powtarzam, ale kocham te owoce, zwłaszcza, gdy schłodzone.
Na szczęście nikt z domowników ich nie lubi, więc wszystko jest dla mnie :D :D
Na obiad kawałek pangi, pomidorek z cebulką i łyżka ryżu, a na deser Monte bananowe.
Synu nie smakuje, więc pozwolił mamusi zjeść :wink:
A teraz wsiadam na rower, godzina jazdy przede mną :D
Mam znowu nowy suwaczek :D
59,8 kg ważę już na pewno, poza tym 59,8 wygląda lepiej niż 60 kg, prawda :?: :lol: :lol:
Rowerek zaliczony:
:arrow: 31,43 km
:arrow: 715 kcal
:arrow: 60 min. 23 sek.
Jutro wybieramy się na "Piratów z Karaibów" 8)
Bardzo jestem ciekawa drugiej części.
Zresztą dla samego Deppa warto, jest cudowny w roli Sparrowa :D :P
Właśnie obejrzeliśmy film "Fun with Dick and Jane" z Jimem Carreyem i Teą Leoni.
Nie lubię faceta, ale film był zabawny i w swej wymowie w sumie smutny. Wydaje mi się, że historia, choć wymyślona, bazowała na wielkim przekręcie finansowym Enronu, o którym swego czasu było bardzo głośno.
Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda bankructwo po amerykańsku i jak wielkie korporacje traktują swoich pracowników, to polecam ten właśnie film :D
Dzien dobry Kasiu :D :D :D
Oj ale ty masz dobrze, urlopujesz sie jeszcze a ja juz za soba ciezkie dwa dni pracy w pocie czola, co ja gadam jakiego czola :roll: :roll: w pocie calego ciala :wink: :wink: :wink: fuj, jakie to nie przyjemne pracowac i sie pocic , w urlopie lepiej sie popocic, takze korzystaj z urlopu do samego konca :wink: :wink:
Stawiam kawke i przy okazji podciagam, bo wyladowalas na 3ciej stronie :wink: :wink: :wink:
I ogromniaste GRATULACJE spadku wagi, trzymaj tak dalej a juz niedlugo osiagniesz cel, ja Ci to gwarantuje :wink: :wink: :!: :!: :!:
Ok, to teraz juz kawka i ja sopadam, mam troche spraw na glowie, ktore musze dzisiaj jeszcze zalatwic, ale jakos mi sie nie chce :wink: :wink:
http://www.lion.com.pl/img_zdjecia/350_b_1.jpg
DZIEń DOBRY KASIEńKO!
MIłEGO DNIA!
Mam nadzieje,że pozałatwiałaś z PZU i reszta urlopu upłynie spokojnie :wink:
http://gify.nep.pl/gify/przyroda/slonce/5.gif
Pozdrawiam
***
Grażyna
Kasiu,
gdzie TY się dziś podziewasz.
Mam nadzieję, ze coś znacznie przyjemniejszego niż urzędy Cię zajmuje.
Kasiu, po pierwsze ogromnie gratuluję spoadku wagi. W końcu naprawdę ruszyła! Po drugie współczuję z powodu kota. Sama przeżyłam już kilka własnych kotów i z przykrością stwierdzam, że nigdy to nie jest łatwe.
Ale zmieniając temat, ciekawa jestem jak idzie ci załatwianie z ubezpieczeniem. No i jak wrażenia z Piratów. Ja dziś po pracy jadę do znajomego po kartę, potem tylko zabieram męża i do kina! Na kolację mąż ma kupić jakieś owoce, które można w kinie podjadać :)
Witajcie, jestem już :D i dziękuję bardzo za odwiedzinki mimo mojej nieobecności :D: Kasiu, Grażynko, Gosiu, Zosiu, Emilko :P
Dzień minął bardzo miło, choć poruszanie się komunikacją miejską w taki upał, to nie lada wyzwanie :lol: :lol:
Byliśmy w kinie na "Piratach".
Zosiu, widzę, że Ty też się dzisiaj wybierasz, więc życzę Ci miłej zabawy!
My bawiliśmy się świetnie, wartka akcja, ciekawe efekty, dużo humoru, no i cudowny Depp :D Mniam, ciasteczko na deser :wink: :D :D
Jeśli ktoś lubi tego typu filmy, to polecam gorąco! Naprawdę dobre kino :D
Film trwał ponad 2 godziny, ale tak szybko minęły, że aż żal było wychodzić.
Historia Sparrowa zakończyła się jednak tak, że stwierdziliśmy, że musi być jeszcze część trzecia :D
Jeszcze raz polecam!!!
W trakcie seansu podjadłam trochę popcornu i zupełnie nie wiem, ile taki popcorn ma kalorii w 100 g?
Wiecie może? bo na www.dieta.pl nie znalazłam a nie chce mi się szukać :roll:
W każdym razie oprócz popcornu zjadłam rano oczywiście musli z jogurtem, wypiłam caffe latte a na obiad zjadłam 2 łyżki makaronu z odrobiną białego chudego sera, łyżką śmietany jogurtowej, jagodami i słodzikiem. Pyszności!
Po seansie wstąpiłam jeszcze do ulubionego Clicka i kupiłam sobie na wyprzedaży spódniczkę: czarna, z gniecionego materiału, ciekawa.
Na karczku, ładnie opinającym bioderka. Karczek odcięty jest od gniecionej reszty szeroką koronką, w której w tuneliku jest wciągnięta czarna tasiemka, którą wiążemy na kokardę z przodu.
Na dole wąska falbaneczka, odcięta taką samą połyskującą tasiemką, cow koronce.
O mamo, jaki opis, mam nadzieję, że coś można z tego zrozumieć :lol: :lol:
W każdym razie ładna jest i bardzo oryginalna :D
Pedałowanie też było:
:arrow: 740 kcal
:arrow: 32,49 km
:arrow: 61 min. 50 sek. :P
Oj nawet nie wiecie, jak mi żal, że mój urlop dobiega końca.
Mimo że nigdzie nie wyjechałam, to odpoczęłam, mogłoby być jedynie troszkę chłodniej
:wink:
Człowiek jest na takim luzie, nie musi rano wstawać, może się później położyć spać, bez pośpiechu, bez obowiązków.
Ach :roll:
Mimo tego przykrego incydentu samochodowego, mogę powiedzieć, że miło spędziliśmy czas: ja i syn, bo mąż pracuje, urlop ma w II połowie sierpnia.
A teraz będę z synem grać w kości :D
Kasia - wiem wiem...poranne wstawanie to napewno nie jest zadna przyjemnosc. Teraz na szczecie mam to z glowy i wstaje o ktorej chce, ale jeszcze w studenckich czasach jak pracowalam w radiu, to jakos dziwnym trafem zawsze dostalam poranny dyzur i wtedy trzeba bylo sie zwlec z lozka o 4 :shock: :shock: :shock: Jak ja to przezylam, sama nie wiem ! :lol: :lol:
Teraz - latem - to przynajmniej jest jasno i ptaki cwierkaja, ale w zimie.....uffff
Tagotto, zimą dużo gorzej, ale ja póki co pracuję do 14.00 (od 8.00), więc jadę na rano, ale chociaż wychodzę po 6 godzinach i to mnie przy życiu trzyma :lol: :lol:
Jeszcze tylko 4 dni urlopu przede mną :(
Zmykam spać - dobranoc!
No Kasia - popatrz na to z innej strony. Gdybys teraz byla w pracy i nagle przychodzi szef i mowi: "Pani Kasiu, daje Pani 4 dni wolnego"...to bys chyba spadla z krzesla z radosci, nie? :D
:D :D :D
Wyspij sie za wszystkie czasy!
O! Podejście tagotty bardzo mi się podoba! Ja mam właśnie przed sobą trzy dni wolnego i strasznie się z nich cieszę! :)
Kasiu, będzie trzecia część! Kręcili ją jednocześnie z drugą i dlatego ten film taki 'nie zamknięty'! :)
A te dwie łyżki makaronu to suchego czy po ugotowaniu? Bo ja bym się tym w życiu nie najadła! U mnie porcja obiadowa ma w zależności od sosu 50-80g!