-
DZIEŃ DOBERECZEK SKOWRONECZKI :P
ALE PIĘKNA WIOSNA ZA OKNEM A TU W PRACY TRZEBA SIEDZIEĆ, BUUUUU
A u mnie chyba coś zaczyna drgać :D
Wczoraj po powrocie z ujeżdżania zważyłam się, bo jakoś tak lekko się czułam i moim oczom ukazało się 59,8 kg
A dzisiaj rano 60,1 kg :lol:
Ciekawe, w niedzielę się tak najadłam a waga poszłaby w dół :mrgreen: :roll: :?:
Czyżby zastój się kończył a powracało chudnięcie?
Bardzo jestem ciekawa, bo waga stoi i stoi.
No nic zobaczymy, co się dalej będzie działo - na razie suwaczka nie ruszam, niech się ten ewentualny spadek ustabilizuje 8)
W każdym razie ucieszyłam się :)
-
Cześć Dziewczynki!!!
Kasieńko no no widać postępy ;)
Jeszcze ten rowerek...
Super!
Ja narazie się nie ważę ale zrobię to w ostatni dzień mojej ścisłej dietki!
No a potem mam nadzieję że będzie z górki;).
Miłego dnia.
-
-
Cieszę się, że coś się rusza, może moje ciało też poczuło wiosnę i obudziło się ponownie do życia :?: :lol:
Schrupałam właśnie kawałek papryki czerwonej, którą uwielbiam pod warunkiem, że jest jędrna, soczyta i słodka.
I pomału szykuję się do śniadanka, na które zjem:
:arrow: serek ziarnisty lekki Piątnicy: 120 kcal
:arrow: szczypiorek+rzodkiewki: ok. 15 kcal
:arrow: 2 chlebki chrupkie Wasa Crisp&Light: 36 kcal
Razem z tą papryką wychodzi jakieś 200 kcal 8)
A no i jeszcze kawka z mleczkiem, więc razem będzie ok. 250 kcal :P
-
Kasiu, czemu tak późno jesz śniadanie?? Oczywiście gratuluję drgnięcia, oby okazało się, że rzeczywiście ciała nam się budzą i tendencja spadkowa będzie utrzymana :)
-
Zosiu, bo ja rano nic nie mogę przełknąć i nie jestem w ogóle głodna.
Wiem, że to późno, ale nie jestem w stanie się zmusić :roll:
Może macie dla mnie jakąś radę, co z tym fantem zrobić :?:
-
Kasieńko ja przed dietą śniadanie jadłam dopiero o 13 w pracy, potem obiad o 17 no i kolacja o 21 i lulu po 22.
Nic dziwnego że też więcej ważyłam.
Ale nauczyłam się a raczej zmusiłam się przy tej diecie.
Bo było napisane : 10 - 14 - 18
Faktycznie tych godzin pilnuję jak oka w głowie.
Tak jakby to zależało moje życie ;)
Ale teraz już bym nie umiała inaczej.
Może też spróbujesz się zmusić?
Nie wiem ale na mnie to zadziałało.
Pozdrawiam
-
Kasiu, ciężko mi będzie coś poradzić bo ja odkąd pamiętam zaczynałam dzień od śniadania. Małego za zwyczaj ale zawsze. Może spróbuj przed wyjściem do pracy zjadać coś malutkiego. Owoc (możesz już?) albo dykte z serkiem jakimś? Żebyś nauczyła organizm, że coś jesz. I zobacz czy ci to odpowiada.
-
No właśnie Kasiu, ja chyba też będę zmuszona się zmusić :lol: (piękne zdanie).
Spróbuję na początek przesunąć moje śniadanko na 10 a potem na 9.
Wcześniej niż o 9 nie dam rady.
-
Kasia to będziesz Wielka!
Ba ja na 9 nie dałam rady zjeść śniadania bo aż mnie mdliło.
Za wcześnie na mój organizm.
Pozdrawiam