oj, czuję coś jakby na kształt kryzysu :/ coś na kształt
ŻREĆ COŚ BARDZO KALORYCZNEGO!!!!! A przecież...
- nie chcę mieć potem znowu poczucia porażki, prawda? [PRAWDA!!!]
- nie dam się przecież diabełkowi siedzącemu na moim ramieniu, prawda? [NIE DAM! PASZOŁ WON, BURAKU!!!]
- to przecież ode mnie zależy, jak wyglądam, prawda? [PRAWDA! DOBRZE GADA!
]
- nie chcę jutro rano napisać kolejnego żałosnego posta w stylu 'no, heh.. cóż... wczoraj ZNOWU dałam ciała, no ale cóż... od dzisiaj ZNOWU zaczynam...' prawda? [PRAWDA!!!]
- nie chcę za te 4 tyg. (ani później) myśleć sobie, że co prawda ZNOWU mi się nie udało i nie mogłam założyć np. na święta do rodziki, czy na sylwestra tego, co naprawdę bym chciała, ale przecież zawsze można zacząć od 1.01... [NIE!!! NIE CHCĘ!!!]
Zakładki