U mnie też będzie sztuczna,szkoda bo prawdziwa tak pięknie pachnie...
[/img]
U mnie też będzie sztuczna,szkoda bo prawdziwa tak pięknie pachnie...
[/img]
Jeszcze jedno, pewnie część z Was jest takimi wielkimi łasuchami jak ja. Wymysliłam sobie dwa pyszne i do tego niegroźne deserki - może którejś z Was też zasmakują?
1. 100g chudego białego sera - najlepszy jest maślankowy, bo nie jest suchy i twardy, do tego ok 150g jogurtu naturalnego 0% - dla mnie najlepszy jest Obory, bo nie jest kwaśny; do tego słodzik - ilość wg uznania i cynamon - nie dość, że dobry to jeszcze pomaga na przemiane materii. Polecam go również jako dodatek do kawy.
2. To zapewne zdziwi większość z Was ale spróbujcie - to mleczna pianka - można ją zrobić na dwa sposoby - do blendera wlewamy ok 500 ml mleka 0% - koniecznie 0 a nie np 0,5 bo nie wyjdzie (nie wiem dlaczego) i miksujemy nastawiając na 2 przy skali od 1 do 5 jakieś 2 min. Potem przelewamy do szklanki, pilnując aby piana z samego wierzchu nam nie wpadła, bo to jest tylko puch. Najlepiej przytrzymać ją łyżeczką. Posypujemy troszkę słodzikiem w proszku i szybciutko zjadamy zanim opadnie. Na prawdę rewelacja, tylko niestety trzeba ta operacje powtórzyc kilka razy bo piana dosyć szybko zamienia się mleko. Drugi sposób polega na uzyciu spieniacza do mleko - tylko nie takiego, który jest dołączany np do kakako - na baterie, ale takiego dzbanuszka z tłokiem do kupienia w sklepach z kawą - świetna rzecz - nie dość, że nie hałasuje, to w 20 sek. mamy kubek samej pianki. Delicje. Przyda sie również jak wpadną do nas znajomi na kawkę
W sumie to nie są żadne rewelacje, ale w momencie gdy juz chodzimy po ścianach, bo tak bardzo nam się chce połasuchować, to te dwie "przekąski" bardzo się sprawdzają.
Smacznego.
Witaj!
Ja już się nie mogę doczekać choinki.... Musimy się wreszcie z M wybrać i zakupić. U nas będzie malutka ale za to prawdziwa A przybrana będzie jedynie ciastkami i cukierkami I lampkami oczywiście Dobrze że choinka malutko to i ciastek i cukierków mało.... I oby mnie nie korciły za mocno
cześć Wam!
Pierwszy i przedostatni przed swiętami egzamin mam już za sobą. Nie było źle, w trakcie odpowiedzi poprzypominało mi się dużo rzeczy i profesorka wyglądała na zadowoloną. Wyniki w styczniu.
[i]mika: [/i]"Wyobraźcie sobie jak było ciężko - ostatni dzień wypadł w Wigilię!! Wszyscy się zajadali a ja gryzłam marchewkę! " jesteś niesamowita!!!! ja bym nie wytrzymała!!! Patent z mlekiem jest super a z serkiem koniecznie muszę spróbować, bo też brzmi rewelacyjnie!!! Widzę, że dietujesz głównie zachowując zasadę używania produktów "light". Też tak próbuję, np mój dzemik ma tylko 156 kcal na 100 gramów podczas gry normalne maja ponad 300... I tak ziarnko do ziarnka i oszczędności kaloryczne robią się coraz większe...
Na kopenhaskiej też schudłam okoiło 4 kg i też miałam nadzieję na więcej ale dobre i to :P
"zobacz ile osiągnęłaś, nie zmarnuj tego, będziesz czuła tylko przez chwilkę przyjemność jedząc tą czekoladkę, a potem będziesz miała wyrzuty sumienia i centymetr więcej w biodrach" absolutnie to nie jest głupie, chyba najlepsza motywacja do odłożenia tej wstrętnej czekoladki na swoje miejsce!
Jen:mmm ciachowa choinka, może dodaj soli do chiasteczek jak będziesz je piekła, to nie będą kusić
Dorotko: ech te twoje obzazki... bonito
a teraz spowiedź:
8 tekturek: 200kcal
pasztet: 260 (a nie jakieś 700!!!)
4 pieczywka ryżowe: 120
trochę dżemiku, serek topiiony: 150
małe piwo: 250 (po egzaminie...)
opakowanie oliwek: 100 (?)
słoik buraczków: +-120
ogórki konserowe: 80
cuzamen: 1280
kurcze, zastanawiam się, czy nie lepiej jest zjeść raz a porządnie, nawet coś bardziej kalorycznego, np mięcho albo rybę z warzywkami albo nawet kilkoma ziemniakami niż wcinać mnóstwo niskokalorycznych rzeczy. bo tak naprawde niewiele dzisiaj zjadłam (no może gdyby nie to piwo to nie przekroczyłabym tysiaka ale coś mi sie od zycia nalezy!) a kalorii troche wyszło. bo z samymi tekturkami z pasztetem czy dżemem wyszło ponad 500 a to już porządny obiad... poza tym nosi mnie jak cholera na jedzenie cały wieczór stąd te buraczki i oliwki.
no nic uciekam do notatek.
buziaki dla fffszystkich!!!
magda
lepiej zjeśc cos porządnego
proponuję wcianć rybki codziennie (przynajmniej 2x w tygodniu)
i jajka - z nich wszystko można zrobić(a tak sycą) , nie jedz tyle tekturek i pieczywek ryżowych , lepiej kup sobie chleb machemaster z pp , przynajmniej nie będziesz czuła głodu .dowiedzono ,że ilośc spożywanego białka odpowiednia do wagi( np. ja ważę 65 kg to wcianm dzinnie ok. 70 g białka , 1 g na 1 kg ) w ciągu jednego dnia sprzyja odchudzaniu , wiem na własnym przykładzie :P
WEDŁUG MNIE LEPIEJ JEST ZJEŚĆ JEDEN KONKRETNY OBIAD NIŻ TAK PRZEGRYZAĆ CHOCIAŻ CZASAMI TEŻ NIE JEM OBIADU ALE TO JUŻ SIŁA WYŻSZA JAK MNIE NP. NIE MA W DOMU ALBO WRACAM PÓŹNO
POZDRAWIAM SERDECZNIE I MIŁEGO DNIA ŻYCZĘ!!!!!!!!!!
Witaj rano
Przyłączam sie do dziewczyn, zdecydowanie lepiej jak w ciągu dnia zjesz jeden konkretniejszy posiłek. Nie będziesz wtedy chodziła i podjadała. Ryby są bardzo dobrym pomysłem, o ile je lubisz. Ja nie lubię więc nie jem Jajka tak samo. I to co wymieniłam najlepiej zjeść nie z ziemniakami a z surówkami albo warzywami (pomidor, ogórek-co prawda teraz drogie ale raz na jakiś czas...). Polecam też chude mięsko. Co do ryb, to wczoraj jak zjadłam tą kanapkę na stacji benzynowej i obliczyłam że mogła ona mieć około 500 kcal to pomyślałam sobie że w zamian mogłabym zjeść 1,5 kg (tak 1500g) mintaja (ten ma 35kcal w 100g) Zamieniłam to też na 0,5 kg żołądków, czy kurczaka z warzywami . 0,5kg to jest przecież porcja nie do zjedzenia, a taką kanapką to się wcale szczególnie nie najadłam.... Tak więc polecam jeść obiad.... Pozdrawiam cieplutko (co się chyba przyda bo na zewnątrz nie za ciepło...)
I zapomniałam Ja z deserów polecam gorąco sałatkę owocową. Przy ostatnim odchudzaniu ratowała mi życie Robiłam ją na wszystkie imprezy na jakie chodziłam by nie zajadać się niepotrzebnie ciastkami czy innymi niezdrowymi i wysokokalorycznymi przekąskami. A ładowałam do niej zawsze wszystkie owoce jakie miałam pod ręką tzn. jabłka, brzoskwinie (normalne albo z puszki), ananasy (z puszki), banana, rodzynki, winogrona, gruszki jak były, mandarynki, pomarańcze, czasami odcedzałam cały koktail owocowy, dodawałam inne owoce sezonowe, do tego wszystkiego trochę cynamonu czasami słodzik i potem na kilka godzin do lodówki. ja jadła saute, gościom dodawałam do lodów... kalorii miało stpsunkowo niewiele, a zawsze to coś innego i przede wszystkim słodkiego Polecam.
Kochane współtowarzyszki niedoli
oczywiście, że najlepiej jeść konkretne posiłki np. 3 razy dziennie. Ale nie oszukujmy się - dlaczego mamy problemy z wagą? - bo kochamy podjadać, podskubywać, przegryzać, próbować, smakować itd. To jest część naszego oszukiwania się - jeżeli na talerzu położymy normalny kotlet (choćby drobiowy), kupę surówki i trochę ryżu - to pomimo tego, że zjemy mało kalorii to będzie świadczyło o tym, że zjadłysmy duuuży posiłek. A jak sukcesywnie sobie podjadamy po kromeczce pieczywka, troszke sekarka, troszkę jogurciku, to wydaje nam sie, że tak właściwie to nic nie jemy
Tu chodzi przecież też o to, co nam sie wydaje, a nie jak jest naprawde.
Powiem szczerze, że ja nie tęsknię za normalnymi obiadami, ale kocham własnie podskubywać... To taki nałóg. Na szczęcie podjadam rzeczy niskokaloryczne.
Polecam np. płatki migdałowe. Normalnych migdałów można zjeść kilka i będzie się czuło niedosyt (a i tak to sporo kalorii), a płatków w paczce jest stosunkowo nieiwiele, a je się je dłużej i wystarczy tylko troszkę.
powiem wam, że ja uwielbiam różne smaki i teraz pozwalam sobie na próbowanie różnych potraw - ale własnie próbowanie - mam ochotę na kaszankę - to sobie ugryzę kawałek, mam ochotę na parówkę - to też skubnę, tak samo jest z serem pleśniowym, zwykłym tłustym jogurtem itp. Wystarczy, że poczuję smak. Bo przecież o nic więcej nie chodzi, głód można zaspokoić czymś niskokalorycznym, a jak chodzi za mną jakiś smaczek, to dlaczego mam go nie poczuć. Bo przecież jak będę chodziła wściekła i niezaspokojona, bo sobie wszystkie będę odmawiała na co mam ochotę, to zjem dwa albo trzy razy więcej tego co mogę i tak wyjdzie jeszcze więcej kalorii.
To taka moja filozofia
Zabiegana - popieram ogóreczki konserwowe jako wieczorna zapchajdziurkę - też tak robię, a kalorii maja niewiele
Na imprezki sałatki owocowe są super, ale na codzień trzeba z nimi uważać - łatwo ich zjeść sporo, a wbrew pozorom można z nich zrobić małą bombkę kaloryczna
Wymysliłam sobie jakiś czas temu sosik do sałatek owocowych: jogurt naturalny 0% Obory, do tego słodzik i trochę cukru waniliowego (od kiedy dowiedziałam się, że ma mało kalorii, nie mam wyrzutów sumienia) - robi się z tego pyszny waniliowy kremik - pychotka. Polecam - najlepiej podawać go w oddzielnej miseczce
Justynko,
przeczytałam fragmenty twojego pamiętnika i pomyslałam, że wreszcie znalazłam bratnią duszę! Ja też mam 165 cm, też schudłam 15 kg i też walczę o utrzymanie wagi. Tyle tylko, że nie miałabym nic przeciwko gdybym schudła jeszcze jakieś 2 lub 3 kg. Ale nic na siłe.
Napisz coś więcej o sobie - co jadasz, ile masz lat, gdzie się uczysz? - oczywiście jeżeli chcesz...
Jakoś tak łatwiej znosić trudy naszej walki jak ktoś ma podobne problemiki -
pozdrowionka i trzymam kciuki za Ciebie.
Zakładki