Pozdrawiam ciepło w ten śnieżny, czwartkowy wieczór![]()
![]()
i ja teżZamieszczone przez bike
![]()
Witaj zabiegana
Co ja widzę... pizza, czekoladka ... ŁadnieAle co tam, raz się żyje.. najważniejsze że wszystko z umiarem i że nie przeholowałaś z kaloriami... Tak trzymać! Wygląda na to że nie powinnaś miec po osiągnięciu wymarzonej wagi efektu jojo... Bo wiesz kto ma z tym najwększe problemy? Kto na diecie je same paskudztwa, a gdy już zje coś lepszego to uznaje że nie warto już dzisiaj się ograniczać skoro zjadło się niedietetycznie i... zjada 10xwięcej niż powinien... Sama kiedyś tak miałam i potrzebowałam baaardzo dużo czasu by nauczyć się że dieta wcale nie musi być nieprzyjemna... Co więcej, jedynie przyjemna jest skuteczna
Jak sobie przypomnę jak ciężko szło mi odchudzanie jeszcze 5 lat temu... Wszystkie te diety cud jakie stosowałam, kapuścianki i diety 1000kcal... Wszystko o d*** potłuc bo po ich zakończeniu wszystkie kilogramy i tak wracały i to z nawiązką... I jak sobie pomyślę że moja waga tyle zaniżała to ja musiałam ważyć kiedyś ładnie ponad 80 kg
Pomimo że cały czas się odchudzałam
![]()
Uff... ale odeszłam od tematu![]()
Mam nadzieję że dzisiaj u Ciebie z dietką dobrze, z resztą nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej... Mnie nawet zaczęły ostatnio nachodzić myśli co zrobię jak już osiągnę to 57 kg.... Tak jak teraz na siebie patrzę to chyba będzie to jednak wystarczająca waga tzn nie będę już chyba dążyła do 55... Ale to się jeszcze okaże. W każdym razie zastanawiałam się co ja będę jadła by już nie chudnąć a jednocześnie nie przytyć...To jest dopiero dylemat... To dietetyczne jedzenie już tak mi przypadło do gustu że nie wyobrażam sobie bym mogła jeść inaczej... I naprawdę zaczynam coraz częściej myśleć co ja będę jadła za te 4kg.... Czy Ty też masz takie myśli??? W sumie Tobie do finiszu zostało mniej więcej tyle samo co mnie
Tym optymistycznym akcentem zakończę, czekam na Twoje wieczorne sprawozdanie
Mam jutro baaaardzo ciężki dzień, parę niemiłych spraw do załatwienia, parę ciężkich spotkań... Trzymaj za mnie kciuki, bym przebrnęła przez to wszystko z uśmiechem na ustach i by wszystko zakończyło się sukcesem
Do wieczora, buziaki!!!
hej dziewczyny!
najpierw spowiedź:
musli z mlekiem: 200
ryba z ryżem i marchewką: 150+120+40=310 no i jakiś sos: 350 powiedzmy
1 czekoladka: 50
2 kawy z mlekiem i cukrem: 120
sałatka grecka bez oliwy: 120
kawałek suchej bułki: 100
3 pieczywka ryżowe
: 170
zupa pom.: 50
czyli: 1160
jen:
Co ja widzę... pizza, czekoladka ... Ładnie![]()
ale i tak by za mną tak długo ta pizza chodziła, że w końcu bym zjadła. i masz zupelną rację taka dieta jest skuteczna, nawet jeżeli wolniej się chudnie niż na takich przepiwowych dietach, tzn kiedy pisza co sie ma jesc. z tym nieprzytyciem po osiagnieciu celu to tez nie wiem dokladnie jak to jest - nigdy do tej pory nie osiagnęłam celu
trochę się boję jojo, ale wydaje mi sie że momowolnie przestawiamy się na "zdrowe odżywianie" podczas diety, bo nie wydaje mi się, że np bedę sobie kupować a raczej zjadać, bo kupować tp można. np całą tabliczkę czekolady albo chipsy tylko dlatego ze mam na to ochotę. jeżeli już to taj jak kiedyś ktoś napisał. "dla smaku". zjeść troszkę i odłożyć. poza tym ja sie troche obawiam alkoholu. podczas tych kilku miesiecy sporadycznie piłam piwko czy winko. a mimo to jak juz sie siadzie przy piwie to i jakies wlasne czipsy się znajda i pizze ktoś przyniesie albo ciacho... ale chyba złota zasadą będzie zachowywanie umiaru i zdrowego rozsądku...
mam nadzieje, ze niemiłe załatwienia jakoś szybko przeleciały...
chudne: bike, martal: wielgachne buziole dla was!
papapa! juz jutro weekend, chociaż jakos tego nie czuję!!!
pewnie, że mozna....przeciez od kilku kostek czekolady sie nie przytyje...gorzej gdyby to były tabliczkiZamieszczone przez zabiegana
![]()
Madziu gratuluje tego że umiesz zjeśc dla smaku
pozdrawiam weeekndowo eWa![]()
czesc skarbenku nie zadreczaj sie tak ta pizza, bedzie dobrze!!!! :P pozdrawiam i wielki odwzajemniony buziak :P
Witaj zabiegana
Tak się rozpisałam i mi się niechcący wszystko skasowałoPostaram się to jakoś odtworzyć. Tak więc po pierwsze bułką i pieczywkiem się tak nie przejmuj, ważne że były zjedzone solo i w niewielkiej ilości... Po drugie: z tym umiarem to masz absolutną rację! Mnie też dzisiaj naszła ochota na słodycze, wpadłam więc na pomysł że zrobię sobie dietetyczne kakao, tzn takie bez cukru i z mlekiem pół na pół z wodą. Pomogło. Po trzecie: moje sprawy całe szczęście już dzisiaj jakoś zostały załatwione. Jednak niestety nie do końca
Ale pocieszam się faktem że ciąg dalszy nastąpi nie wcześniej niż w przyszłym miesiącu. Po czwarte, co do wagi, mi się marzy takie trzymanie jej na stałym poziomie, tzn bez tycia i bez chudnięcia... Nigdy mi się to nie udawało. Kilka lat temu (o rany jak ten czas leci
) po tym jak schudłam 13 kg nie wróciłam już do starej wagi. Jednak moja waga wahała się cały czas około 5 kg. Tzn zaczynałam w końcu jeść coraz bardziej normalnie (choć masz rację że pewne przyzwyczajenia pozostają, tzn nie polewałam już ziemniaków tłuszczem, unikałam panierek i ciężkich sosów, nie jadłąm również chipsów a pieczywo starałam się jeść głównie ciemne, z małą ilością margaryny light... Jednak zdradzały mnie świeże kajzerki, jajka w majonezie, śledzie w oleju, pieczony boczek no i oczywiście słodycze
Tzn potrafiłam jednak zjeść tą tabliczkę czekolady zamiast kilku kostek
). W efekcie robiłam się coraz grubsza i w momencie gdy przestawałam się mieścić w ulubione ciuchy, stawałam na wadze i okazywało się że ważę 3-5 kg więcej... Wtedy szybciutko przechodziłam na dietę, najczęściej kopenhaską i wracałam do starej wagi... I wszystko zaczynało się od początku
I właśnie ostatnio stwierdziłam że schudnę tym razem więcej niż tylko do starej wagi... I tak znalazłam się z Wami
I teraz właśnie się boję że sytuacja sprzed kilku miesięcy będzie się powtarzać, że w pewnym momencie przestanę się już ograniczać, że przestanę przywiązywać wagę do tego co jem i że znowu przytyję... I znowu kopenhaska zawiśnie na lodówce
Wiem że takie wahania wagi nie są dla organizmu najlepsze, podobnie jak i drastyczne diety jaką jest niewątpliwie kopenhaska... Dlatego chciałabym tego wszystkiego uniknąć... Mam nadzieję że osiągniemy cel mniej więcej w tym samym czasie i że potem podobnie jak wspólnie walczymy z kilogramami, będziemy razem walczyć o utrzymanie wagi na odpowiednim poziomie... Zaczynam wierzyć w to coraz mocniej! W końcu odchudzanie dzięki forum stało się łatwe, więc z utrzymaniem wagi nie może być inaczej, prawda
Będziemy trzymać się razem, założymy nowe wątki i nadal będziemy się wzajemnie kontrolować
Bo kontrola musi być
![]()
W momencie gdy zaczynałam po raz pierwszy pisać ten post Twojego wpisu dzisiejszego jeszcze nie było... Ale ponieważ piszę to już prawie godzinę, sytuacja mogła ulec zmianie... Tak czy owak życzę Ci kolorowych snów i udanego weekendu!!! Buziaki! Do jutra![]()
ajajajajaj! a ja się dziś objadłam chleba, czuję się jak nadziewana gęś! a w dodatku przyszedł mróz i mam wielkie pragnienie, a woda już mi się nie mieści w żołądku,bo jest zapchany kanapkami
Nic to. Jutro do 17 nic nie zjem,bo ze stresu mi żołądek się skręca w ósemkę, więc może potem nie nadrobię z nawiązką.
Pozdrawiam i dobranocka.
jeeejku ale mi wstyd!![]()
![]()
zapomniałam o Dniu Babci!!!
![]()
dopiero przed chwilą wysłałam SMSa a jutro będę dzwonić. wstyd i hańba!!!!!!!!
![]()
![]()
aż mi się humor zepsuł!!!
![]()
no nic napiszę co zjadłam. na obiad znowu była kanapka, bo cały dzień raporcik pisałam i nie była czasu na coś więcej...
2 razy musli z mlekiem: 400
kanapka(bułka) z jakąś pastą rybną i chyba z majonezem (ble): 400???
1 czekoladka: 50
sałatka grecka: 120
serek biały (mało): 60
4 tekturki z pasztetem (znalazłam w lodówce jeszcze z wtorku i szkoda mi było wyrzucić...): 230?
1260 jak na dietę 1200kcal to nieźle... jak na 1000 to dużo.
acha i kupiłam se czepek kąpielowy w nadziei że zmobilizuje mnie to na ruszenie tyla na basen... zobaczymy!
Nadunia: może sie przyłączysz do Programu Ograniczania Pieczywa? jak widzisz u mnie też bardzo średnio... Czyżbys miała jakieś egzaminki, skoro piszesz o stresie? Jak tak to trzymam mocno kciuki!!!
Ewciu: właśnie też mi sie wydaje, ze taki kawałek czekoladki nie zaszkodzi za bardzo dietce. a jaka to przyjemność i jeśc i mieć świadomość np tak wieczorkiem, że jutro znowu zjem cos słodkiego nawet jeżeli jest to tylko kosteczka
Bikuś: jak miło, że Ty zawsze z ciepłym słowem wpadniesz![]()
![]()
![]()
Martal: jasne że będzie! i u Ciebie jak i u mnie!![]()
Jen:najbardziej sie człowiek wścieka jak tak już na samym końcu wszystko skasuje, prawda?to z kakaem light to niezły patent! ja tam na razie grzeszę tą czekoladką codziennie, ale jak mi z tym dobrze
![]()
![]()
widzę, że u Ciebie z dietkowaniem to dłuższa historia... u mnie waga jakos tak zawsze wahała sie o 3 kg więc niezauważalnie robiło się coraz więcej a czasem mniej jak były bardziej intensywne okresy. ale teraz to jest właściwie pierwszy raz gdzie trzymam sie diety dłużej niż 3 dni... i w dużej mierze stało się to dzięki forum, chociaż jak już przekroczyłam 70tkę to wiedziałam, że jest b. źle. tyle że pewnie już bym te 4 kg kopenhskiej znowu nadrobiła...
a co do utrzymania wagi to jestem (prawie) pewna, że się nam uda, bo za ciężko i za długo walczymy, żeby to zaprzepaścić!!!
jeszcze Wam napiszę, że mierzyłam dzisiaj w sklepie spódnicę przed kolana, zdradzając chwilowo moje najulubieńsze - po same konstki i muszę powiedzieć, że to co spod niej wystawało przypominało ludzkie nogi!!! bo do tej pory trudno było definiować te dwa masywne słupy... tak sobie myślę, że jak tak dalej pójdzie to około lata może będą spod takiej spódnicy wystawać ładne ludzkie nogi i po raz pierwszy chyba w życiu wyjdę na ulicę w czymś nie za kolana... no ale jeszcze zobaczymy, bo na razie trudno mi to sobie wyobrazić!
buźka wielka! życzę aktywnego świczeniowo weekendu (oj, powoli udziela mi się aksja Ewci!)!
Zakładki