Trzymaj się, Sibuś!
Aż się boje myśleć o psinach.....To prawda, ja też na mojego psioczę, bo czort z niego okrutny, ale jak raz udawał, że umiera (najadł się ryb z łuskami i miał problemy żołądkowe - położył się na spacerze, sapał i nie chciał się ruszyć), to mało ja nie zeszłam śmiertelnie....
Trzymam kciuki za Twojego.....
Zakładki