Wątek: Tym razem będzie inaczej :) I ja w to wierzę!!!

Witam wszystkich

Najmaluch, a co Ty do nas nie przychodzisz?

pozdrawiam
Pati

Miałam dwa dni wyjęte z życiorysu bo taki był nawał pracy no ale jakoś przeżyłam choć tęsknie wyglądam weekendu....i następne dwa będą baaaaaaaardzo podobne
Dzisiaj z drżącymi nogami i szybciej bijącym sercem wlazłam na wagę....Organizm jak zwykle przed okresem nabiera wody więc byłam święcie przekonana, że na wadze jak but coś w stylu 73...a tu siurprajs... 71.5!!! Ha! nie jest tak źle. Ciekawe co będzie jak już będzie "po"? Organizm pozbędzie się wody czy zobaczę upragnione 69???

Damradę to Ty też znad morza? Pięknie Ja też nadmorska laska jestem.
Patrycja witamy Maluszku jak nastrój? Jak dietka???
Buziaki dla was wwszystkich

Maluszku, z założenia miało być 1200, ale wychodzi 1000 (czasem troszkę mniej, ale tylko troszkę ). Odchudzam się dokładnie od 31 marca. Na razie 10 kilo za mną, jakieś 15 przede mną A co do roweru, owszem, uwielbiam jeździć, choć był taki moment, kiedy w ogóle tego nie robiłam (wtedy zresztą w ogóle żadnego ruchu nie miałam). Wcześniej zdarzały mi się takie 50-kilometrowe albo i dłuższe wycieczki - i zamierzam do tego wrócić, bo naprawdę mnie to rajcuje
Mysha, owszem, znad morza. A konkretniej z Gdańska Acha: gratuluję serdecznie spadku wagi! Zobaczysz, będzie dobrze

Spoko ja tez sie odchudzam, ale do lata musze 10 kilo stracic....a to mi sie zapwne nie uda :P

Promyczku a ja się zapytam tak jak ostatnio zapytała się mnie Damradę - a właściwie czemu ma się nie udać???

NO wreszcie przyszedł weekend. Jest cieplej, fajniej. Jutro mam jechać na zakupy rowerem. Nareszcie wyciągnę go z piwnicy, koniec z pedałowaniem na stacjonarnym (chociaż ostatnio to i tak bardzo rzadko robiłam ).
Dziś na wadze kolejny postęp Uff...70,5 Yuppie!!! Powoli odzyskuję wagę "sprzed" jedzeniowego szaleństwa. Zatem do zrzucenia jest jeszcze do końca roku 15 kg. Mało? nie wiem, na razie wygląda na dużo, ale może isę uda??? Musi się udać
A do lata chciałabym zejść 5-6 kg....i do tego dążę...A wy trzymać mi kciuki i dzielnie wspierać!!!

Dam radę, to ja z całkowicie drugiego końca morza - Świnoujście..

Pozdrawiam was wszystkie i do przeczytani anastęnym razem

NO to brykam spać lżejsza mam nadzieję, chociażby o kilka gramów.

Miłego weekendu dziewczątka i pisać, pisać, pisać...!!!..!!!

Mysha, do końca roku zdążyłabyś pewnie zrzucić dwa razy tyle. Uda się! Musi się udać Świnoujście, powiadasz? Jeszcze nie byłam, ale kto wie, może kiedyś zajrzę
A ja dzisiaj 2,5 godziny na rowerku. I nawet nie zauważyłam, jak mi ten czas zleciał We włosach znów mam pełno piasku, bo na trasie przy plaży wiało jak jasna cholercia. A jutro dzień siedzący: sporo notatek do uporządkowania przed środowym egzaminem z historii prasy. Brr... aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl.
W środę zaś jadę do Ostrowa Wlkp. w odwiedziny do kuzyneczki, która jest teraz w 7 m-cu ciąży

Damrade, będę trzymać kciuki za egzamin. Będzie dobrze, bo moje kciuki są "magic"

Laski, gdzie jesteśćie??????

Chyba wpadam w manię pisania
Uff wróciłam z mojej rowerowej przejażdżki. było genialnie, tylko rower jest lekko popsuty. chyba czas na generalny remont ewentualnie zakup nowego.
Pedałuję, ale mam duży opór, no i nie da się przestać pedałować, bo rower zaczyna wydawać z siebie dziwne dźwięki i się zatrzymuje. Sprawdziłam hamulce - OK, sprawdziłam czy czasami błotnik nie ociera - OK, coś nei tak tylko nie wiem gdzie...spociłam się jak diabli, ale to dobrze, dobrze Jutro też pojadę (o ile obolały tyłek pozwoli)
Teraz jabłuszko, dużo wody i powrót do rzeczywistości - czyli pracy...

A jak wam wszystkim mija weekend?
Pozdrawiam

Witajcie.

Nie było mnie długo. Wiadomo praca. Mam jej ostatnio sporo i nie zdążam ze wszystkim.

Ale dziewczyny dziś jestem bardzo smutna. Weszłam na wagę i nie mogłam uwierzyć . Chyba jeszcze nigdy nie ważyłam tak dużo jak dzisiaj. 67 kilogramów. Słuchajcie nie mogę wprost uwierzyć. To chyba nie ja. Póżniej spojrzłam w lustro. Owszem przybyło mnie dość sporo ale żeby aż tak (((

No cóż to było rano więc oczywiście postanowiłam nie jeść śniadania. Wiem nie za dobry pomysł. Ale ja mam tyle do zrzucenia że chyba wogóle przestanę jęść (((((

Koszmar.................