Już melduję co zjadłam w pierwszym dniu I fazy:
I śniadanie (a raczej przekąska) - roladka z indyka, sałaty i rzodkiewki 9tzw. zawijaniec)
II śniadanie - twarożek z rzodkiewką ogórkiem i szczypiorkiem
przekąska - pół garści ziarek słonecznika
obiad - pierś z kurczaka smażona na oliwie + liść sałaty
przekąska - 15 migdałów
kolacja - jajka z pieczarkami, plastrem indyka i 2 plastrami sera żółtego niskotłuszczowego
napoje - 1,5 litra wody mineralnej niegazowanej, 1 zielona i 2 czerwone herbaty oraz szklanka Kubusia - ale został mi z niedzieli i nie chciałam, aby się zmarnował.
Tak więc nie wyszło źle - chociaż widzę, że te jajka powinny być raczej na śniadanie (zgodnie z sugestiami zawartymi w książce o SB), ale o 5.50 rano nie bardzo chce mi się jeść, a w pracy nie będę przeecież bawić się jajkami.
A poza tym u nas we Wrocławiu wczoraj była makabra - jeszcze niegdy nie widziałam takiej wichury, a dzisiaj wygląda okropnie - pełno drzew i słupów powalonych, 3 osoby zginęły, mnóstwo rannych, ale nie wszystkie szpitale czynne, bo nie ma prądu albo są zalane. Pełno aut jest uszkodzonych. U mnie na szczęście jest ok, autko też całe, ale mój tatko załatwił sobie szyberdach, bo nie dość,że na jego osiedlu padał duży grad, to jeszcze spadła cegłówka. A on zamiast siedzieć w domu i trzymać samochód w garażu, to pojechał odwiedzić babcię. Wiele osób z pracy do dzisiaj nie ma prądu. NIGDY WIĘCEJ TAKICH BURZ I WICHUR.
Mam nadzieję, że u Was wszystko ok.
Zakładki