-
Ola, od jednego grejpfruta dziennie nie przytyjesz. spokojnie 
nie popadajmy w paranoję 
a może lepiej zwiększyć porcję kolacji o 18? po prostu jeść coś bardziej sycącego...
swoją drogą, czasami tak po prostu jest, że się żołądeczek domaga wypełnienia. przejdzie samo. to pewnie dlatego, że się zrobiło zimno 
heh jestem na etapie kończenia jednej pracy. zdarłam ją bezczelnie z internetu a teraz przerabiam, żeby wyglądało na moje. to się dziewczynki nazywa studiowanie - człowiek uczy się, jak sobie radzić w życiu, żeby nadto się nie zmęczyć 
jutro zacznę pisać referat, pewnie na piątek zdążę
dowiedziałam się dzisiaj, że za tydzień mamy pierwszy egzamin. w sumie fajnie, bo im wcześniej zacznie się sesja, tym szybciej się skończy. ale jeszcze tyle do zaliczenia, a tu sobie facet egzamin robi... ale co tam. po prostu jedna piąteczka więcej 
3majcie się cieputko i nie chudnijcie za bardzo
bo odchudzanie to takie znikanie
a kto będzie tu klikał, jak znikniecie?
-
pięknie wracam na dietę, po prostu pięknie
aż wstyd się przyznać normalnie
dzień zaczął się super dietetycznie, jogurtem z musli (z którego rodzynkami podzieliłam się z moim futrzakiem - to już dwa stworzonka w domu zadowolone jednym posiłkiem
)
na drugie śniadanie była drożdżówka, niestety ze względu na brak innej możliwości, a potworne ssanie w żołądku...
a potem moje kochanie kupiło pieczonego kuraka i wsunęliśmy całego na spółę z bułą i keczupem (czasem mamy takie biwakowe zapędy). powtarzałam sobie, że mały był, taki anemiczny, pewnie kurczak-anorektyk. ale nie zmienia to faktu, że zniknął cały...
a potem moje kochanie wpadło na pomysł, żeby kupić lody, bo gorąco. no i wsunęliśmy litr lodów...
baaardzo dietetycznie dzisiaj minął dzień... wybitnie wręcz...
a najgorsze jest to, że dobrze mi z tym 
aaa okres mam, trzeba sobie odpuścić
hihihi grunt, że waga nie idzie w góre, a jak w czasie okresu nie idzie w góre, to jak zejdzie woda to waga pójdzie w dół...
wiem wiem, zaraz mi napiszecie - tak sobie tłumacz 
no i tak sobie własnie tłumaczę, żeby nie mieć wyrzutów sumienia 
pozdrawiam wesoło
-
omega normalnie zazdroszcze! jesz a nie tyjesz
szczesciara heh czasami milo sobie zrobic taki odpoczynek od diety. zycie jest wtedy piekniejsze!
dziwne, ze jedzenie zmienia cale zycie
wszystko kreci sie wokol jedzenia i nie mozna tak naprawde o nim myslec albo jesc. jak jakies spotkanie, to sie je. jak jest zle to tez, a jak jest dobrze to jeszcze wiecej! 
ja ostatnio mam faze na ziemniai a to dlatego, ze są mlode i pyszniutkie! mmmm rozmarzylam sie 
dobranoc!!
-
juz są młode ziemniaczki?
o jaaaa... a ja nie wiedziałam
chyba się jutro wybiorę na zakupy
nie ma nic lepszego niż młode ziemniaczki z koperkiem
mniam mniam mniam
sama się dziwię, że nie tyję
ale to znaczy, że po prostu jem tyle ile powinnam
a skoro nie muszę o tym obsesyjnie myśleć i liczyć kalorii to chyba mogę powiedzieć, że po prostu nauczyłam się normalnie jeść, a nie obżerać 
już 18 dni bez diety i żadnych zbędnych gramów
jestem pełna optymizmu
bo jak już zrzucę to, co mi jeszcze zostało, to nie ma mowy o jojo
nie ma szans. jojom mówimy nie
a po tych 3 tygodniach widzę, że da się jojom powiedzieć nie 
dobrej nocki
-
przecież to okropne... jak się natychmiast nie wezmę za siebie, to po prostu będzie porażka roku... a tu tyle nauki, że tylko siedzieć na tyłku i jeść... i spać... o niczym innym nie marzę, tylko spać spać spać... i jeść 
wczoraj olałam aerobik. wkurzyłam się w poniedziałek i powiedziałam sobie, że nie idę i już. ja rozumiem, że instruktorka bardzo mnie lubi, z wzajemnością z resztą, ale są pewne granice nabijania się z siebie. szczególnie jak kobieta ma okres. ja wiem, że nie mam tego wypisanego na twarzy, ale po prostu mogę miec gorszy dzień i nie mieć ochoty na nadmierne wysiłki. no i był taki moment, że po prostu sobie leżałam, jak wszyscy machali nogami czy czymśtam, myślami byłam w domu i pisałam w myślach referat (bo kurna tyle tego mam, że nawet na aero nie ma chwili odpoczynku, nie ma czasu, przynajmniej trzeba sobie przemyśleć). owszem słucham co mówi instruktorka, ale na nią nie patrzę, bo i po co. no i w pewnym momencie słyszę, jak pół sali zieje. to sobie myślę, zobaczę, co je tak cieszy. no i okazało się, że ja... bo leżałam na plecach, zamyślona, odpoczywając chwilę, nie dłużej niż minutę. no kurna bardzo zabawne. bardzo.
jak inne baby nie nadążają nawet w połowie, to jest ok. to się je wspiera, pomaga, pociesza. a jak "weteran" ma dość, to jest albo "ćwicz, ćwicz, nie obijaj się" albo zianie... pierwszy raz mi się w sumie przykro zrobiło. ja generalnie nie lubię być w centrum zainteresowania. zawsze mne wkurzało jak instruktorka pokazywała mnie za "wzór", bo tak się zabawnie składa, że jestem bardziej rozciągnięta niż ona. owszem, miło było, jak wszyscy patrzyli z podziwem, ale za pierwszym razem. a za każdym kolejnym było po prostu denerwujące. najchętniej ćwiczyłabym sama, gdyby nie brakowało mi w domu zapału. no i jak ktoś patrzy z uznaniem, to jest miłe. ale nabijanie sie tylko dlatego, że ktoś ma dość, że ma masę problemów do przemyślenia, a aero jest jedyną wolną chwilą w tygodniu, to nie było zbyt miłe... ciekawe jakby się poczuły te baby co ledwo wyrabiają na zakrętach, jakbym ja sobie tak siadła i chichotała...
wkurzyłam się. jeszcze raz i normalnie opierniczę tą instruktorkę. bardzo ją lubię, więc na pewno zrozumie. bo ile kunia można?
rozkłada mnie cosik
pewnie po tym 0,5 litra lodów. no i z zimna, bo zimno jest okropnie. wzięłam jakieś coldrexy, ale niewiele to pomaga. gardło przestaje boleć, ale mogłabym spać i spać. na pewno to trochę przez pogodę, bo ja mam takie odchyły pogodowe. aż strach pomyśleć co będzie na starość. może trochę przez okres. ale czuję, że jakieś choróbsko łamie mnie w kościach. na razie się nie daję. nie mam czasu chorwać 
muszę się wziąć za siebie. muszę bo znowu wyłazi mi sadełko. wyłazi, bo mi sie nawet brzuszka wciągać nie chce
totalne rozleniwienie. aż wstyd. już pal licho ścisłą dietę, ale przynajmniej 1300 kc i troszkę więcej o siebie zadbać.
choć co ja mogę. jestem w trakcie zapuszczania włosów. wyglądam jak przez okno. no i w ogóle jestem zła na siebie. muszę przestać narzekać!
w trybie natychmiastowym!
-
podliczyłam sobie dzisiejsze kcal i wyszło mi ich 1550. hmmm w sumie to żadna tragedia. może troszkę przesadzam z marudzeniem... ale to stąd, że na obiad tych kcal bylo ponad 700 wrzuconych na raz do żołądka i od kilku ładnych godzin czuję się po prostu przeżarta... nie chcąc powiedzieć, że mi po prostu niedobrze
czasem rozumiem bulimiczki... (to był oczywiście żart) 
do 1800 jest ok. tak bez diety. a potem grzecznie wrócę na 1200 i zrzucę te 4 kilo.
prawda? pomożecie? przetrwacie moje marudzenie ze mną?
-
oj omcia co za pytanie pewnie, ze pomozemy. poza tym nie jestes wcale marudą! czasami poprostu tak jest i nic nie mozna poradzic
a co do aerobiku, to ja tez nie lubie byc w centrum caly czas. to jest meczące a poza tym czuje presje (wcale nie jest to fajne) mysle, ze instruktorka powinna to zrozumiec...
trzymaj sie! za pare dni bedzie lepiej
-
a nadmiar presji wcale nie działa mobilizująco...
szczególnie na mnie. ja lubię ćwiczyć sama dla siebie i najwięcej z siebie daję, jak - owszem, grupowo - ale ćwiczę sobi z boku i nikt nie stoi nade mną z batem. wtedy daję z siebie wszystko. a jak mi się powtarza, że mam coś robić, to przestaje to być przyjemne - to raz. a dwa, że włącza się u mnie bunt, tak jakby coś we mnie mówiło "mam ćwiczyć? a bo CO? się wypchaj" no i wtedy koniec motywacji...
ech, jeszcze pół referatu... 
ściskam mocno
-
dokladnie! zbyt dluga presja demobilizuje. tak w ogóle to jestem typem samotnika i nie potrzebuje towarzystwa w wykonywaniu codziennych czynnosci, takich jak cwiczenia
jezeli sama czegos naprawde nie chce, to nie sprawia mi to przyjemosci.
pol referatu to nie juz duzo masz! poczatek jest zawsze najtrudniejszy 
powodzenia
cmok
-
patrząc na to, że mam niecałe 24 godziny, żeby go oddać, to mam niewiele 
to ja już wiem, czemu się tak świetnie rozumiemy - ja też jestem typem samotnika. generalnie nie potrzebuję ludzi do szczęścia. inaczej - nie potrzebuję stada ludzi. bo kilkoro znajomych jest mi potrzebnych jak powietrze. po prostu czasem trzeba się wygadać.
ale do ćwiczeń w domu nie umiałam się zmobilizować i nie umiem. grupowy aerobik jets dla mnie lux, bylebysię ode mnie wszyscy odczepili
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki