Nie będę się ważyć ani mierzyć normalnie mam pietra, tak mi to odchudzanie wychodzi że nie wychodzi...c ostatnio jakoś późno zaczynam jeść, ale tu już ostatni taki dzień, od jutro tak jak zawsze rano śniadanie! :d
jabłko na godzinę przed obiadem
2 jajka, 3 pieczarki, otręby pszenne, 2 pomidory, oregano- jajecznica bez tłuszczu, na wodzie
sałata lodowa, sałata, rzeżucha, olej(brak oliwy )otręby pszenne- naprawdę pyszna sałatka polecam!!!
kolacja:
fasolka po bretońsku
miska mała fasoli, namoczonej przez noc, majeranek, pomidory, liść laurowy, otręby pszenne(zawsze do wszystkiego, to zboczenie :d )trochę pieprzu (nie solę, boje sie soli )kon pomidorowy pudliszki (taki mały), zobaczę ile mi tego wyjdzie, jeśli mało to dodam jeszcze sałatkę taką jak na obiad
planuje spacer wieczorem, ok 1-2 godz
normalnie zaczynam wariować, ale ja tak zawsze na wiosnę, której nie znoszę i nie dlatego że mam kilka kilgoramów za dużo, poprostu jakoś tak mam no i ta matura za tydzień, nic nie robię, takiego mam lenia, zresztą co to teraz da, matmy w tydzień sie nie naucze ale i tak spróbuje