Jutro z Kilogramkiem zaczynamy dietkowac i to tak porzadnie...Dzisiaj sobie troszeczke porozmawialysmy i okazalo sie ze kazda z nas czyms zawala...U mnie znalazlo sie za duzo slodyczy...u niej zlamane postanowienia! I co z tym wszystkim zrobic? Zaczac od nowa zeby nic nie zawalic...Kilogramek zaproponowala jutro dzien bez slodyczy! Ja na to przystalam...trzeba zaczac sobie podnosic poprzeczke...nie mozna ciagle stac w miejscu
U niej zobaczylam ladne postanowienia...wiec i moze ja po raz kolejny cos tu wypisze i postaram sie to osiagnac??
So...:
Wystrzegac sie chleba (ew. ciemna bulka/kromka ciemnego chleba co 2 dni)
ograniczyc SUGAR do minimum...najlepiej wykluczyc dziada w ogole
zamiast makaronow zjadac ryze i kasze (max. 1/2 torebki)
duzo ZUP (zapycha a jak malo kalorii)
jesc DO 18(nie sciemniajac "juz po 18?? a tam zjem owoc nic nie bedzie" wlasnie ze bedzie!)
- tak jak Kilogramek- ograniczyc wszelakiego rodzaju alkohole...(no coz...wyrzeczenie to wyrzeczenie)
pic duzo plynow
to co mialabym wydac na slodycze odkladac do skarbonki...moze na auto uzbieram??
a no i najwazniejsze...! ZERO / NUL slodyczy!!! Nie beda nami rzadzily!!!!! -powiedziala Ewelinka wcinając wafelka...
Tak wiec po kolejnym upadku znow sie podnosze...
Aniu cholera jasna...prosze mi sie na ten tychmiast brac za siebie...jak to tak moze byc ze ja waze mniej niz Ty? co ?? JA rozumiem nowa praca i te sprawy no ale prosze Cie...Trzymam Cie za slowo ze wraz z nowym rokiem wrocisz do porzadnej dietki...no chyba ze skoczymy do Zimbabwe... Dziekuje ze zajrzalas pomimo braku czasu...Buziaczki
Zakładki