Witam z rana !!!!
wyglądam jak ...nie wiem co!!!!! Opuchnięty gębofon. W pracy patrzą na mnie od dwóch dni z przerażeniem w oczach.
Niespokojna noc za mną.W zasadzie to jeszcze chyba śpię.
W ogóle wczorajsze plany średnio mi się udały.
Poszłam na paznokcie, pocałowałam pięknie klamkę. Na yogę nie miałam czasu, ani chęci, bo mi nastrój prysnął. Ćwiczyć też nie ćwiczyłam, bo kuzyneczka przyszła do mnie i siedziałyśmy cały wieczór...( chociaż nie jadłam)
Kąpieli pachnącej też nie było i wzięlam szybki prysznic!!!!
A w ogóle przeglądałam moje zbiory dotyczące odchudzania.
Dieta SB podoba mi się, jednakże w ostate3cznym rozrahunku nie zawsze mam kasę i wybór co mogę zjeść jest mocno ograniczony, zwłaszcza, jeśli w lodówce byłby tylko produkt zakazany...
Więc z tego wszystkiego mi wyszło, że znowy będę liczyć do tysiączka...
Nie da się inaczej, zawsze przekroczę limit, jeśli nie będę liczyć kcal.
No. I tak mi wyszło.
Zważę się dopiero 8 maja, tak sobie wymyśliłam.Od dziś zaczynam liczyć kaloryjki.
Do tego stepper i rower ( i tak muszę po niego pojechać w sobotę ). zobaczymy, czy 8 maja ruszy się w dóło.
Jak na razie jestem wrakiem.
Muszę wypić KAWEEEEEE!!!!!!!
Mam na śniadanko: 1 jabłuszko ok 70 kc
1 banan ok.100 kc
jogurt ananasowy 150 kc
trochę dużo?śniadanie musi być sycące....
ale na moje oko wcale nie jest to za wiele...
Zakładki