-
Najpierw jedzeniowo się wyspowiadam.
W pracy zjadłam:
serek piątnicy light + rzodkiewki
serek homogenizowany
2 trójkąciki serka topionego
W domu:
parówkę, 2 plaserki sera żółtego, pomidora i rzodkiewki
kefir
2 kostki czekolady 90% i kerif
teraz chrupię pistacje i popijam Slim Figurę
W pracy koszmar. Kierowniczka zaczyna czepiać się pracy mojego męża (on nie jest jej pracownikiem). Co by nie zrobił, to jest źle i ona każe mi go upominać. Chora sytuacja. Powinnam to nagrywac i pójść z tym do jakiegos prawnika.
No i tym swoim głupim zachowanie popsuła mi piękny jubileusz w pracy: wyrodukowali włąśnie 100-ną owiewkę do śmigłowca, której to osobiście jakość zapewniam. Było spotkanie, przemówienia, podziękowania, zdjęcia i szampan. Niestety i ona tam była.
Zosiu: sama jestem zaskoczona, tylko, że ja chleba nie jem wogóle, ani nic chlepo podobnego, żadnych chrupek, płatków, kaszy ryżu, makaronów. No i zero słodyczy. I naprawdę lekko zaczynam się czuć. I strasznie dużo piję. Niestety kawy też. Waga pewnie niedługo zacznie się wolniej cofać. No i cos tak mi się porobiło, że wogóle jeść mi sie nie chce. Tzn. burczy mi w brzuchu, ale nie chce mi się samej czynności jedzenia wykonywać. Trochę nie jestem tym zachwycona, bo jak się znam to po takim przegłodzeniu włącza mi się rzucanie na jedzenie. A tu wesele w perspektywie.
Mirielciu: A gdzie Ty pracujesz, że macie ISO? Jak mogę spytać? I czym Ty się zajmujesz? A ISO rzeczywiście potrafi być niełatwe dla ludz, szczególnie jak się kierownicto ni eprzyłoży do skutecznego przekonania o słuszność. Poddawać się nie mam zamiaru. U nas jest prościej, bo to firma lotnicza, ISO to standard. No a certyfikat mamy parę ładnych lat.
Meteorku: cieszę się że mogłam choć trochę pomóc. Wiem po sobie, ze połowa sukcesu, to przemyślenie sobie wszystkiego. Myślisz, że mi łatwo jest zaczynać po raz kolejny. Ostatnio miałam napady strasznego obrzarstwa wszystkim co się dało. Ale postanowiłam sobie, że koniec. Od teraz. nie od rana. I pomału, pomału i jakoś idzie. dziś trzeci dzień na SB i na razie nie zgrzeszyłam. Zostaje mi tylko dołączyć ćwiczenia. Ale daję sobie trochę czasu. Najpierw niech się organiż do diety przyzwyczai.
-
-
Emilko, to co ty jesz skoro nie jesz płatków, chrupek, makaronów ani kasz? Wiem, że w pracy i tak nie masz możliwości ale poza nią? Bo ja kiedy jestem na diecie, muszę zjeść coś treściwego żeby do tego tysiaka dobić. I to czasem makaron, czasem ryż czy kasza, na śniadanie płatki z otrębami itd. Jak to u ciebie?
-
Zosiu: najadłam się o 18 śledzi (4 rolmopsy malutkie) i strasznie mi niedobrze. I to tak bardzo, że wogóle nie mogę o jedzeniu czytać, pisać, ani nawet myśleć. Odpowiem Ci jutro
Meteorku:Tak pracujemy w jednym zakładzie. Nie trudno o to bo tam 3,5 tys ludzi pracuje. Ale nie współpracujemy. A w domu staramy się wogóle o pracy nie rozmawiać.
Kochane idę spać, bo ledwo żyję przez te śledzie
-
Emilka mam nadzieję, że Ci te śledzie nie zaszkodziiły
Wyśpij się a jutro oby po śledziach nie było śladu
Buźka.
-
Emilko, dziś już lepiej? Mam taką nadzieję! Oby w pracy dziś łatwo poszło, może kierownica znów stuknie się w głowe?
-
Uf, dalej mi ciężko na żołądku. Zjadłam trochę białego sera z pomidorem i wcale lepiej nie jest. W żołądnu zaległ sobie kamień. Pomaga picie szczególnie zielonej herbaty.
Najmaluszku: wyspałam się i już nie jest tak tragicznie jak wczoraj. Ale dobrz też nie jest. Co mi do głowy strzeliło ze śledziami w maju
Zosiu:jak się sama nie stuknie, to ja ją stukę żartuję oczywiście. Ale idę zaraz na rozmowę i moga mi nerwy puścić. A jak Ty dajesz dziś radę? Udało Ci się dotać do pracy?
Zmykam do pracy, bo zamiesznie dziś straszne. Więcej z domu popiszę
-
Emilko, ja dotarłam, spóźniona ale jeszcze bez gigantycznych problemów. Zastanawiam się jednak co będzie po południu i jutro! Jakoś staram się wytrzymać w pracy i czekam tylko na przerwę na lunch
-
No w końcu po pracy A lekko nie było. Pogoda jak w kalejdoskopie: raz sine chmury i pada, a za moment piękne słońce i upał.
Wykończyło mnie to zupełnie. Wypiłam dwie kawy i jakoś nie bardzo to nawet odczułam.
Żołądek po nospie trochę się uspokoił i opócz sera zjadłam jeszcze kefir i snaka serowego.
Wypiłam dużo wody, herbaty i pół buteleczki soku pomidorowego.
Teraz siędzę nad obiadem w postaci: kurczaka z mieszanką chińską. A na deser czega galaretka i 2 kostki gorzkiej czekolady. Za radą Deevore wszystkozważone i waży ok.280g.
Zosiu:szefową rzeczywiście coś mocno strzeliło. Czyżbyś propokiem była? Nie dość, że poszłam porozmawiałąm i było normalnie. To jeszcze dotsliśmy dziś stempelki CZekaliśmy na nie ponad rok, bo właśnie wtedy skończyliśmy szkolenie żeby je dostać. Może to nawet jakiś dowód uznania albo zaufania Dojść do siebie nie mogę. A jeszcze piękny numer dostałam, bo 200
Plan na popołudnie mam napięty: posprzątanie u królika, jakiś obiad na jutro, zapisanie się do fryzjera i małe zakupy.
-
Emilko, plany na popracy bardzo mi się podobają. Szczególnie umawianie do fryzjera A co to za stępelki? Jakie szkolenie? Cieszę się, że prorocze były me słowa. Nie będę tego daru nadużywać bo jeszcze się okaże, że się ta umiejętność wyczerpuje ;>
Miłego popołudnia!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki