-
Smutna, wyznaję chyba zasadę, że sorbet twoim przyjacielem i czekam aż się jedzenie w brzuchu ułoży, żeby poćwiczyć i pójść spać.
-
wkra: chleb razowy też jest tak samo kaloryczny jak jasny, tu nie chodzi o kaloryczność ale o "zdrowość" i zawartość błonnika i takich tam.
-
Yendza, no wiem, masz rację oczywiście, ale jednak, miałam nadzieję, że coś troszeczkę... No wiecie, rozumiecie...
Ćwiczenia zrobione. Choć praca dziś mnie tak zmaltretowała, że się na prawdę zmęczyłam przy nich mimo iż gimnastykowałam się troszkę krócej niż zwykle. No ale ważne, że w ogóle i że starannie.
Kalorii dziś było niemal idealnie, bo 995. Idę zaraz spać, bo padam. Dobranoc!
-
Ty zrobiłaś brzuszki i miałaś pracowity dzień..ja postepowałam..dziewczyny porobiły też ćwiczenia..fakt:
czas na spanie
zdecydowanie
dobranocka
-
no, brawo! ćwiczyłaś nawet zmęczona, dla mnie to byłby supersukces
-
Witajcie w ten piękny słoneczny dzień!
Rano stanęłam na wadze, a ta powiedziała mi, żebym nie przeginała z oczekiwaniami i że ważenie tyle samo co wczoraj, powinno mi wystarczyć. No to posłuchałam (znaczy, no, weszłam na nią jeszcze dwa razy, ale nie dała się przekonać do zmiany zdania ;] ). Na śniadanie 1 wasa + 1 połówka razowego light + ser zółty light + papryka + ogórek konserwowy. Już wypity litr płynów. Ze sobą duży jogurt 0% i jabłko. W planach, pojechanie po pracy w poszukiwaniu japonek tudzież klapek w cenie do 35 zł. Uda się. I jakiś kosmetyków, bo wszystko się kończy. A wieczorem kino, jeśli będzie na co.
Wczoraj zasnęłam ja dziecko, robiąc jednak to, do czego od trzech dni nie mogłam się zmobilizować. Nie dam się zmęczeniu. Dziś mnie w pracy od rana wkurzają, szacunek do drugiego człowieka i odpowiedzialność za swoją działkę w pracy, niemal żadna. A ja, jako ta porządna, na tym tracę. No nic.
Miłego dnia!
-
Wkra - dzień będzie miły... mam nadzieję.
-
Wkra ja też tak sie waże,staje na wadze z 10 razy,a nóż pokaże mniej... Sądzę jednak że raz na tydzień najlepiej się ważyć.
Śniadanko zjadłaś wzorowo
udanego dnia
-
Szefostwo mojej firmy wyjechało na półtora dnia, więc dziś mało się ma dziać. Założyłam więc rano czerwone lniane spodnie i granatową koszulkę. I tak sobię myślę, że znowu są za luźne i jak wkładam ręce w kieszenie to robią się z nich biodrówki. To bardzo miłe uczucie.
Za chwilę wypiję do końca drugi litr wody, podjadłam kilka winogron, a za jakieś pół godziny pójdę na lunch. Chciałabym żeby ten dzień szybko się skończył. Chciałabym móc sobie wsiąść w tych czerwonych spodniach i czerwonych butach, do mojego czerwonego samochodu i pojechać na zakupy. Ograniczone i wyliczone, ale jednak zakupy.
-
Dzień mi się ciągnie straszliwie. Marnuję czas robiąc nie swoją robotę zamiast zabrać się spokojnie, za to co mi zlecono. Jutro będzie tak samo.
Ale staram sie tym nie przejmować. Bilety na wieczór zarezerwowane, a ja na obiad zjadłam (płynne przejście z tematu na temat, to jest to!) kalafiora i potrawkę z indyka z ananasem. Mięso było nawet niezłe, w przeciwieństwie do reszty, więc jakoś bardzo dużo nie zjadłam. W planach więc wypicie całego jogurtu (400 ml), a co! A na kolację może zupa-krem brokułowa?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki