Jumbo, jest! Bo goście nadal są, zrobiliśmy maraton filmowy - trzy części Matrixa pod rząd i właśnie leci trzecia. Ale ja już nie bardzo daję radę więc zrobiłam sobię przerwę i śmignęłam na forum na chwilę :)
Wersja do druku
Jumbo, jest! Bo goście nadal są, zrobiliśmy maraton filmowy - trzy części Matrixa pod rząd i właśnie leci trzecia. Ale ja już nie bardzo daję radę więc zrobiłam sobię przerwę i śmignęłam na forum na chwilę :)
zosik, wyslalam ci maila :)
Odpisałam ;-)
Zosiu ej co się dzieje z twoim brzuszkiem???Zjadłaś coś może i Ci zaszkodziło...??? Powinnaś może zrobić sobie taką lekką dietkę...żadnych tostów tylko jakaś zupka, mięsko gotowane...może musisz dać odpocząć żołądkowi...a wiesz po czym tak cię wzieło???
Zosia ja się na maratony filmowe nie nadaję...zawsze po 1 filmie mam dość...dupa mnie boli...a matrixa to już był chyba w potrójnej dawce nie ścierpiała :-) nie przepadam za tym...dwa razy próbowałam oglądnąć pierwszą część i dwa razy w połowie usnęłam :-) wiem wstyd bo to kultowy film , wszyscy go chwalą a ja jakoś nie mogę...
Powracając do twoich rozterek zawodowych to chyba taki lekki kryzysik miałaś co?...wiesz nie jest łatwo patrzyć na ludzi którzy w naszym wieku dorobili się juz dużych pieniędzy , są wielkim szychami...jeżdżą eksluzywnymi samochodami...ale mnie to wogóle nie rusza...niech sobie inni zarabiaja po 8 tys ja tyle napewno nie będę ...i co z tego...nigdy na pieniążkach mi nie zależało i zależeć chyba nie będzie...ważne żeby się czuć spełnionym...ja wiesz też mam taki mały niesmak bo w sumie nie pracuję w swoim zawodzie...skończyłam filologię hiszpańską i zawsze kochałam języki a pracuje w reklamie...ubolewam nad tym troszkę ale wiem, ze narzekaniem nic nie zmienię...jeżeli chcę coś zmienić to muszę coś w tym kierunku robić...a Ty właśnie robisz cos żeby podnieść swoje kwalifikacje...uczysz się języka i zobaczysz dzieki temu napewno łatwiej będzie Ci znaleźć fajniejszą pracę... o ile z tej nie jesteś zadowolona :-)
Rozpisałam się...przepraszam...
buźka..miłej niedzieli ....niech brzuch już nie boli :-)
Najmaluszku, odpiszę ci na spokojnie później bo teraz tylko na moment do komputera podeszłam. Brzuch boli dalej a ja się czuję dość kiepsko. Rozmawiałam przez tel. z lekarzem, zobaczymy czy to co mi poradził pomoże. A jeśli nie to mam się zgłosić bo podobno teraz jakiś wirus jelitowy panuje i może to to.
Nic dzisiaj nie jadłam i chyba nie będę, mam przykaz pić conajmniej 2 litry dziennie. Dziś muszę bo wczoraj napewno tyle nie było, a nie chcę się odwodnić.
Staram się nie denerwować tym faktem ale w temacie waga. Wczoraj na nią stanęłam i było 66,2. Cała w skowronkach byłam i miałam nadzieję, że dziś będzie poniżej 66. Cały dzień i noc spędziłam w toalecie, a dziś waga co powiedziała? 66,7! Ale nawet nie mam siły się denerwować.
Miłego dnia, uciekam pod kołdrę.
Hej Zosiu,
Jak tam brzuch? Lepij troche?
A moze sprobuj zjesc banana? Albo gorzka czekolade jak masz.. Mama nam zawsze tak kazala..
A co z lekarzem? Doradzil tylko przez telefon czy moze przyszedl z wizyta?
Zycze ci slonko, zebys szybko wydobrzala..
Hana, z lekarzem rozmawiałam tylko przez telefon, niestety nie mam wizyt domowych wliczonych w abonament. Za jego radą zjadłam 15 (!!!) węgli na raz. Póki co jest lepiej ale mam wrażenie, że głównie dlatego, że już nic nie mam w środku.
Dziś zjadłam 3 sucharki z odrobiną masła czyli jakieś 160 kcal pewnie. Dziś nie planuję jedzenia czegokolwiek więcej poza sucharami właśnie. Czekolady gorzkiej nie mam, a banana boję się zjeść jednak. Leżę w łóżku cały dzień, jestem blada jak ściana i śpię cały czas. No i niestety na balet wysłałam przyjaciółkę z chłopakiem bo sama jednak nie dam rady.
Miłego dnia.
Kisiel - spróbuj zrobić sobie kisiel - ale taki własny - woda, jabłko, odrobina cukru - gotować, aż się rozpacia, doać mąkę ziemniaczą. lepszy by był na jagodach, ale skąd teaz jagody.......
oj biedactwo, to cie meczy jakis wirus! rzeczywiscie to moze byc jakis wirus jelitowy, pamietam jak moja kolezanke tak chwycilo, trzymalo ja 3 dni i pozniej na czwarty dzien nic jej nie bylo, jedyne co zostalo to oslabienie, bo ona starala sie pic duzo wody, ale niestety, gdy tylko troche wody wypila odrazu to zwracala, nie mowiac juz o jedzeniu... ale na szczescie po trzech dniach jej przeszlo, byla slaba, ale przynajmniej zawartosc zoladka zostawala na miejscu i tym samym organizm sie wzmacnial.
mam nadzieje, ze jutro juz ci przejdzie, bo tak by wypadalo akurat. trzymam kciuki!
Zosiu, bardzo Ci współczuję :(
Ja też jestem nie do życia, przeziębiłam się, pocę się okropnie, mam katar i czerwony nochal, podpuchnięte oczy, kaszel....
Do teściowej na imieniny nie pojechałam, bo nie byłabym w stanie wysiedzieć taka spocona I zasmarkana :(
A jutro do pracy trzeba iść, buuuuuuuu :?
Kochane Zdrówko, WRACAJ DO NAS SZYBKO :!: