-
Sprzątanie nie zając, nie ucieknie :wink: lepiej jednak weź ten angielski, a jak wróci mąż to spędź z nim czas, a nie ze szmatką :wink: (i radzi to ktoś, kto 2 tygodnie zbiera się do posprzątanie szafy... hehe.. czyżbym była leniem :twisted: :?: kurcze, musze się wziąsć!).
Zosiu gratuluję udanego dnia mleczarza :D super! :)
kurcze, od zawsze (tzn. odkąd Cię znam!) podziwiam Cię za siły i konsekwencję! Nie ma wpadek itd u Ciebie, tez tak chcę! :wink: moze kiedyś dorosnę do tego! a tymczasem mówię dobranoc i życze kolorowych snów i miłego dnia jutro :)
-
Zosiu, ja kocham mleczne żarcie: jogurty wszelkiego rodzaju, sery, serki, maślanki, kefirki itd. itp. :lol: :lol:
Bardzo dobrze się po nich czuję, zawierają jednak trochę białka, wapnia, więc nie są takie złe, pod warunkiem, że chude i bez tłuszczu :D
Ja też czuję się dzisiaj o niebo lepiej niż wczoraj: lżej i radośniej :D
No zmykam - dobranoc 8)
-
Kasiu, po pracy udało mi się dorwać chudy ser piątnicy, jutro może nie ale w środę sobie zjem ;-) Ja też lubię niemal wszystko co mleczne.
Anikasku, zawstydzasz mnie. Szczególnie po tak tragicznym weekendzie jak ten co za mną. No i biorąc pod uwagę, że od listopada kręcę się wokół tej samej wadze.
Sprzątania nie było, co gorsza, angielskiego też nie. Za to chwila z mężem i dłuższa na forum. Przynajmniej nadrobiłam większość zaległości. Angielski zrobię jutro w pracy.
Kalorii 998 bodajże, nieco ponad 2 litry płynów + kawa czyli generalnie nie jest źle. Wrócę tu jutro. Do pracy idę na 8. A po pracy postaram się pójść na manicure bo moje dłonie wołają o pomstę do nieba.
-
Zosiczku milej nocki i przyjemnego manicurowania sie jutro...
-
witaj zosik!
tak czytam o tym mleczarzu i jesli chodzi o oczyszczanie to tak jak hania napisala, jeszcze nie spotkalam sie z mlecznym oczyszczaniem, zazwyczaj wszedzie podczas oczyszczania zabronione sa jakiekolwiek produkty mleczne, a skad znacz ten plan oczyszczajacy? ja uwielbiam mleko, sery, kefiry, jogurty o rany... ja moglabym tylko na przetworach mlecznych zyc :) w przedszkolu dzieci plakaly nad zupa mleczna, a ja mialam wtedy raj, bo zjadalam zawsze za dwoch :D gorzej juz bylo przy obiedzie :? ale sniadania wspominam cudownie :D
-
Jumbo, o dniu mleczarza czytałam tu na diecie na wielu wątkach, ciężko mi powiedzieć u kogo konkretnie. Miał zadziałać nie tyle oczyszczająco (na organizm) co przeczyszczająco (na jelita). I tak też się stało. Czyż po zjedzeniu płatków z mlekiem nie biegniemy po chwili do toalety? Ja tak. Swoje zadanie więc mleczarz spełnił, głodna nie byłam, kalorii akurat, waga dziś powiedziała 65,4 czyli niemal tyle ile przed weekendem. Od dziś znów klasyczny tysiak, zobaczę czy będę chudnąć czy nie.
Humor dziś dopisuje, chmury w trakcie rozwiewania, słońce wychodzi, ciepło się robi.
Hana, dzięki ;)
-
Zosia czy ja dobrze widzę???Mąż na diecie???
Przecież on chyba za gruby nie jest?Tak wnioskuję ze zdjęć ślubnych :-)
To pewnie twoja sprawka :-)
Buźka.
-
Zdaje sie miałaś podnieść minimum do 1200kcal :twisted:
Mówiłam,że taki weekendowy wyskok na pewno nie położy diety tym bardziej,że z Ciebie taka zdyscyplinowana osóbka :D
Pozdrawiam wtorkowo
***
Grażyna
-
Zosiu, pozdrawiam porannie.
Wyspałam się w końcu trochę i od razu mi lepiej :D
-
Jak miło zacząć dzień od dyskusji na gorum.
Maluszku, absolutnie nie moja! Mąż nie jest grubasem ale pare kilo za dużo ma i owszem, szczególnie na brzuchu. Postanowił coś z tym zrobić, a będzie to o tyle wygodne, że i tak staramy się jeść jeden posiłek razem, będzie lekki, a reszta pod moją kontrolą :)
Grażynko, miałam ale jakoś nie jestem do tego przekonana. Mam wrażenie, że na zwiększonym limicie tyję, a przede wszystkim, nie mogę jakoś dobrze rozłożyć posiłków i w efekcie jem więcej wieczorem. Po tym weekendzie wracam do tysiaka i zobaczę czy będę chudnąć. Jeśli nie, będę kombinować :)