uuuu... to niezbyt fajnie :? ale na szczęście już jutro odpoczniesz od rodzinki i od jedzenia
trzymaj się jakoś
o rany ... współczuję - a miał być fajny weekend :evil:
Wersja do druku
uuuu... to niezbyt fajnie :? ale na szczęście już jutro odpoczniesz od rodzinki i od jedzenia
trzymaj się jakoś
o rany ... współczuję - a miał być fajny weekend :evil:
oj biedna ty! rany, ale w ciebie tam jedzenia nawciskali, biedna, nie dziwie sie, ze czujesz sie ociezale, w sumie twoja dieta jest bardzo lekka, a tu nagle wpychali w ciebie, moge sie zalozyc, babcine, tlusciutkie potrawy.... no i te desery... fajnie jest jesc dopoki to sprawia przyjemnosc, gorzej jak juz nie ma sie gdzie tego jedzenia wpychac, a caly czas trzeba jesc, zeby nie sprawic komus przykrosci, wracaj juz do domku, raczej ten wypad nie byl rekreacyjno-wypoczynkowy, strasznie mi przykro... mam nadzieje, ze sobie to odbijesz i w przyszy weekend wypoczniesz tak naprawde.
Hej Zosiu :)
no to widzę, przeprawę miałas ostrą.... nie zazdroszczę.. a swoją drogą czy ta Rodzinka jest szczupła, czy własnie nie.... ? Bo jeśli nie, moze powinnaś się podzielić z nimi wiedzą na temat zdrowego odżywiania hehe... zartuję oczywiście, ale dobrze, ze juz niedziela! :wink:
straszne jest to, gdy nie chcemy czegoś zjeść, a jemy by nie sprawić przykrości.. nie cierpię być w takich sytuacjach... :roll: trzymaj się dziś dzielnie na śniadaniu, obiedzie, II obiedzie.. III obiedzie.. :wink:
gorąco Cię pozdrawiam! :D mimo wszystko miłej niedzielki!!
I nie martw się, na pewno od razu nie przytujesz, kilka dni dietkowych i wszystko wróci do normy! :D i w spódniczkę tez wejdziesz! a tak w ogóle 38 :shock: wow! Laska z Ciebie 8)
Takie wyjazdy to prawdziwa szkoła przetrwania :twisted: ale już prawie za Tobą i może wizyta u znajomego męża będzie milszym akcentem :roll:
Pozdrawiam
http://www.gify.amor.pl/aniolki/aniolki17.gif
***
Grażyna
Zosiu wracaj jak najszybciej bo Cię ta rodzina utuczy :D :D :D :D :D :D
Miałaś niezłe przeżycia...spodziewałaś się tego???
Ale przynajmniej wiesz, że szybko tam nie wrócisz :wink: :wink: :wink: choć szkoda może bo chyba okolica ładna no nie?
Zosieńko jak już wrócisz do domku to chyba odetchniesz z ulgą...ale odpoczęłaś choć troszkę?
zosik! jejku jeszcze cie nie ma :shock: mam nadzieje, ze juz w drodze jestescie, ze juz nie musisz tam byc, usmiechac sie do kazdego i jesc jesc jesc. mam nadzieje, ze mezowi nie jest przykro, ze sie tam meczylas :(
Jestem!! Wróciła do was tuczna gęś!
Łeb mi pęka normalnie, zaraz zrobię sobie herbatkę, wezmę jakiegoś procha i pod prysznic. Ale chciałam się zameldować. Dziś nieco lepiej bo od obiadu zjadłam tylko jabłko i kawę. Tak więc nie wiem ile ale pewnie jakieś 1500-2000 na koncie. Plus jest taki, że jabłko i kawa były koło 16 i od tej pory nic. Jutro dzień mleczarza albo owocowo-warzywny jeszcze nie wiem. Bo czuję się ciężka straszliwie.
Wizyta była o tyle trudna, że ta część rodziny, którą odwiedzaliśmy to taka absolutnie wiejska część, z wszystkim co za tym idzie. Opowiadać nie będę, jednak widać, że wychowałam się w mieście, w inteligenckiej rodzinie i pewnych rzeczy po prostu nie akceptuję. No ale ja nic na to nie poradzę, a w każdej rodzinie zdarza się ktoś nie radzący sobie w życiu chyba. Niezależnie od wszystkiego, część poznanej rodziny to strasznie kochani ludzie i strasznie fajne dzieciaki. Wychodząc za mąż stałam się 'kuznką' dwóch chłopaków trenujących gimnastykę artystyczną z dużymi sukcesami. Jeden jest już trenerem, też z sukcesami ;-)
Idę się wykąpać i ochłonąć. A u was i na dłużej pojawię się jutro. Wybaczcie.
No czesc Zosia..
Widze, ze uczucia mieszane z wyjazdu przywiozlas.. Swoja droga to jesli tak dlugo jestescie juz razem to czemu dopiero teraz sie z rodzina meza zapoznawalas? I ciekawa jestem strasznie co tam sie stalo czego "absolutnie nie akceptujesz"..
Moje rodzinne strony sa w okolicach Wroclawia, blizej jednak Swidnicy..
Pozdrawiam i zycze milej nocki..
Zocha już poniedziałek, już jesteś w domku z daleka od tamtych wydarzeń weekendowych :-)
Już brzusio może odpocząć...:-)
Dobry pomysł z tym ligtowym dniem dzisiaj bo wiesz takie nagłe obżeranie się w momencie gdy na codzień jedzonko się ogranicza nie za dobrze wpływa na nasz biedny organizm :-)
Więc zrób mu dziś dobrze :-) oczywiście mówię o brzusiu :-)
Zosieńko no cóż poznałaś tę tajemniczą, nieodkrytą część rodziny mężą i już wiesz, że raczej z nimi kontaktów utrzymywać nie będziesz :-) A tak a propos to rodzina ze strony mamy czy taty twojego mężą ???
Zosiu ściskam mocno.
No, pietny i słoneczny to ten poniedziałek nie jest. Ale pewnie nie ma jak być skoro zima paruje z ziemi. Mgła porównalna z wieczorną i pewnie niezbyt będzie czuć to ciepło, które ją powoduje. Ale niezaprzeczalnie jest to jeden z syndromów wiosny. No i czas letni, mmm.
Hana, jedną z rzeczy których nie akceptuję pod żadnym pozorem jest alkohol w za dużych ilościach, a niestety, na wsi o to łatwo.
Rodzinę męża zaczęłam poznawać tego samego dnia (mamę i brata) co męża samego (nocowałam w jego rodzinnym domu) i poznałam szybko bardzo 'główną i najbliższą' część. Potem kręgi rozszerzały się coraz bardziej ale jakoś nigdy nie było nam po drodze wybierać się specjalnie w okolice Nysy, gdzie mieszka większość jego rodziny od strony mamy. I tej części nie znałam. Poza babcią i jednymi ciocią i wójkiem. ;-)
No a teraz raport. Nie ma zmiłuj, takie żarcie musi spowodować szkody. Na wadze 65,8 (i tak nieźle 0,6 więcej niż przed wyjazdem, a jak sądzę połowa wyjdzie razem z oczyszczaniem). Spódnicy nie mierzyłam ;-) Trzeba coś z tym zrobić, z mężem ustaliliśmy wspólne wiosenne odchudzanie, którego program muszę dziś wymyślić. Na dobry początek - dzień mleczarza (oboje). Jeśli macie jakieś sugestie to piszcie, bo ja zawsze się oczyszczałam owocowo-warzywnie, w ten sposób po raz pierwszy.
Tak więc na śniadanie płatki. W pracy planuję jeszcze jogurt i ser biały (Kasiu, piątnicy jeśli tylko dostanę) z pomidorkiem i ogórkiem, potem jeszcze jeden jogurt jeśli będzie potrzeba, a wieczorem kaszka manna na mleku. Czy tak może być?
O jutra wspólna walka i myślimy nad inwestycją w nowszy rowerek. Niestety, w ciągu nadchodzących 3 miesięcy musimy być 3 razy w męża rodzinnym domu (kasa) w tym raz na kominii jego brata (KASA!), zrobić przegląd coroczny auta (kasa) oraz zapłacić za ubezpieczenie (wiecie co? No właśnie). I zastanawiam się jak to zrobić w ogóle, nie mówiąc nawet o kupnie czegokolwiek dla nas. Brr, ale o tym później, po pracy.
Uciekam się ubierać, dojeść śniadanie, smarowanie już było. I do pracy rodacy!