-
Asiu, dobrze zrozumiałaś. Wiem, że droga okrężna ale mój mąż w tym samym czasie musi dojechać do Żywca, a nie ma sensu żebym ja jechała autem, a on pociągiem (bilet 70 zł) skoro i tak mamy jechać w podobnym kierunku. Po prostu jesteśmy bez kasy i jeśli byśmy go zawiozły to wyszłoby dużo taniej i jakoś byśmy to przełknęli. Ale coś mi się zdaje, że przy takim scenariuszu przed 14 (przy hiper szybkiej jeździe) nie dotrzemy do Krakowa, a raczej po 15. Dlatego napisałam, że pomysł się sypie i jeszcze nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Na szczęście jeszcze tydzień na wymyślenie co z tym fantem zrobić.
Głowa znów boli mnie bardziej, byłam na spacerku krótkim i nie pomogło. To już nie wiem co zrobić. Mąż stwierdził, że przydałoby mi się ten łeb do mechanika oddać bo non stop się psuje. I ma rację.
-
Zosiu,
masaż skroni proponuję, albo po prostu tablętkę na ten ból głowy.
Coś pogoda chyba warjuje bo ja ledwo kontaktuję i jedyne co teraz jestem w stanie robić sensownie to spać.
-
Emilko, a ja nawet śpiąca nie jestem, tylko ten ból. Tabletkę wzięłam już rano, niedawno drugą, była i kawa i spacer dwa razy. I nic.
Ale nicto. Wypiłam zieloną herbatę, popijam wodę, póki co u mnie spokój. Prezesi się zamknęli w sali i konferują ;)
-
No to nieciekawie z tą głową. Muszlisz,że to przez pogodę czy diete? Może zwykły brak cukru?
Trzymaj się i nie dawaj mimo wszystko.
A prezes to dlaczego was nawiedził? Powrót czy kontrola? :wink:
-
Zajadam właśnie danio, jak skończę będę miała na koncie 920 kcal. Czyli wszystko zgodnie z planem, aż miło ;)
Emilko, to taki prezes co na codzień jest w stanach, a nas nawiedza średnio co dwa miesiące więc nic niezwykłego ale zamieszanie zawsze przy tej okazji jest. A głowa to niestety, problem który jest od lat conajmniej 10. Nigdy nie udało mi się ustalić czemu ale tydzień bez bólu powinnam zapisywać w pamiętniku, ku pamięci ;)
Za pół godziny stąd zniknę jeśli wszystko pójdzie dobrze.
-
Zosiu,
mam nadzieje, że wszystko posżło po Twojej myśli i zniknęłas ;) i jesteś już na angielskim.
Dietowo podziwiam i trzymam kciuki za więcej.
A tak przy okazji, nie pisałaś nic o płytach. Doszły w całości? Działają? Bo jak nie to masz jeszcze czas na reklamację :wink:
-
Emilko, wyszłam z pracy tak jak planowałam i dotarłam na angielski nawet przed czasem. Jutro się dowiem co się działo i czy będą jakieś konsekwencje. Dietowo mnie nieco poniosło, wieczorem zjadłam więcej niż planowałam orzechów włoskich ale nie ZA dużo na szczęście. I pozwoliłam sobie na colę light. Generalnie dzień zaliczam bardzo na plus. Pomidorowa była pyszna :)
Płyty doszły, byłam pewna, że ci mówiłam. Póki co chęci starczyło mi jedynie do sprawdzenia, że wszystkie filmiki działają i co w nich jest. Ale może przyjdzie i ochota do ćwiczeń :) Dzięki wielkie za nie!
Czuję się solidnie zmęczona tym tygodniem. Jeszcze jutro, na szczęście już piątek. Jutro wytrzymać, po pracy pojechać z wizytą do dziadków i weekend. Planuję się wyspać i jakoś odpocząć. Życzę sobie (i Wam) pięknej pogody na weekend, chęci i czasu na spacery itd. W weekend też pewnie po raz pierwszy od dwóch tygodni ugotuję coś w domu. Już chyba zapomniała jak to jest ;)
-
Zosieńko dawno mnie tu u Ciebie nie było i widzę, że sporo sie dzieje zwłaszcza w pracy...
Dajesz jakoś radę? Dziś piatek więc przez dwa dni będziesz miała okazję odpoczać od szefa i spraw z nim związanych...
Zosieńko przeczytałam, że dietkujesz ładnie co po tym długim weekendzie rozpusty nie było napewnio łatwe :-)
CO do sppotkanka w Krakowie to wiesz godzina 11 wydała mi sie OK bo większość dziewczyn będzie jednka z poza Krakowa. Ale ja liczę na to, że spotkanie potrwa dłużej niż ostatnie i że zdązycie z Emilką dojechać...nie wyobrażam sobie tego spotkanka bez was:-(
Buziale.
-
Zosiu,
oczywiście, ze poisałaś, ze dosżły. Ale ja miałąm proeblemy z ich nagraniem, program mi wariował. No i te komputery. To, że działały później u mnie nie znaczy, że działać miały u ciebie. No i jeszcze miałam wizję łamanizch ich w czasie dostarczania przez pocztę. I tylk ostąd moje pytanie :D
Mam nadzieję, ze w pracy nie będzie żadnych konsekwencji i piątek minie ci szybciutko i będizesz miała piękny weekend.
Mnie to niestety nie dotyczy, ale jeszcze tylko 2 razy, później wesele. A za 3 tygodnie wg moich obliczeń to my się widzimy. :twisted:
-
No więc na początek powiem, że wczoraj świat się nie zawalił, nikt nawet o mnie nie pytał czyli całkiem nieźle to wykombinowałam ;-)
Zaraz potem powiem, że dieta idzie mi choć wczoraj miałam ciągoty do jedzenia wieczorem. Na szczęście niespecjalnie było co podjadać ;-)
A później dodam, że dziś to już ledwo wstałam, taka padnięta jestem po tym tygodniu. Miałam wielkie nadzieje na piękną pogodę w weekend ale wczoraj słyszałam, że niedziela ma być chłodna i burzowa. Przeciwko burzom nic nie mam ale niech by było ciepło przy tym! Planuję przez weekend odpocząć, spędzić trochę czasu z mężem, trochę nad angielskim. Może w końcu pójść do kina i powinnam pojechać do rodziców i zrobić porządek w moim byłym pokoju. Posegregować książki, wywieźć na makulaturę albo. No właśnie, spróbuję powystawiać w końcu trochę rzeczy na allegro. Może jakikolwiek grosz wpadnie?
Na śniadanie cheeriosy, teraz piję czerwoną herbatę, woda już czeka, a w torebce dziś ze mną gruszka i jabłko jako przekąski. Bo mało owoców ostatnio jem.
Emilko, absolutnie słusznie pytałaś :) Na szczęście, nawet mój bardzo stary CDrom dał sobie radę z płytkami. Na spotkanie już strasznie się cieszę. Ja ten weekend mam jeszcze luźny, następny haruję (mąż będzie na wyjeździe na dodatek!), a potem spotkanie ;)