-
-
Jeszcze gorzej, tpsa
Ale mówiłam tak generalnie
-
Powiem jedno. Sajgon. W toalecie byłam od rana raz, w brzuchu burczy, w locie zjadłam tylko dwie marchewki dzięki czemu na koncie mam 235 (reszta to cheeriosy i kawa z mlekiem rano). Powiedziałam, że nie ma bata i o 13 idę na lunch. Inaczej bym chyba nie wyrobiła.
-
No to masz podobnie , jak u mnie rano..............Teraz trochę się uspokoiło, ale może to cisza przed burzą................
Trzymaj się dzielnie i oby do popołudnia.....................
Buziaczki
-
Coś ostatnio często mi się posty dwa razy wpisują
-
Asiu, no u mnie dopiero przed kwadransem zaczęło się uspokajać. Poszłam na pół godziny na lunch, a poza tym miałam dwie przerwy 5minutowe na toalete, a reszta sajgon. Nie wypowiadam się. Na lunch zjadłam leniwe i loda. Leniwe były najbardziej dietowym rozwiązaniem, a na lody miałam ochotę. Wiedziałam, że na podwieczorek nie będzie czasu, na koncie mam 635 kcal więc malutko i niczego nie żałuję. Aha, waga rano pokazała 66,4 czyli 0,7 więcej niż w niedzielę. Ale nadal 1,3 mniej niż tydzień temu w niedzielę więc jest gut. Mam @ więc pewnie stąd ta zmiana.
O dziwo udało mi się wypić już ponad dwa litry wody i herbat w tym slim figura - spalanie, nawet niezła.
No i generalnie padam na pysk. Całe szczęście po dwóch dniach walki przyjdzie mi do pomocy jedna panienka, na którą spadnie cała nadprogramowa robota więc będzie ok.
Po pracy prosto do domu i muszę jakiś obiad wymodzić. I to całkiem kaloryczny patrząc na to ile mi brakuje
A na jutro zrobię chyba w końcu zupę groszkową. O ile mam do niej wszystko co potrzebne bo już nawet nie pamiętam co było w przepisie. Znaczy sam groszek mam, a to chyba najważniejsze 
Emilko, maila dostałam, zdjęcie jest. Do napisania wieczorkiem w domu
-
No... to po pracy była surówka z selera ze słoika z odrobiną rodzynek i jogurtu, a na kolację makaron z sosem pomidorowym. W sumie 1170kcal czyli dobrze jest. Wypite jakieś 2,5l czyli też ok. Tylko humor klapnął i najchętniej to bym poszła spać.
No, to póki mam na to jeszcze siłę idę zrobić angielski. Bo w pracy napewno nie będzie czasu.
-
Rano obudziłam się z bólem zębów i cały dzień mi nie przeszło, a od jakiegoś czasu jest gorzej. I już nie mogę! Normalnie chyba mi rozsadzi lewą połowę szczęki! No i może ma to wpływ na mój nastrój? Tak czy siak kiedy zobaczyłam, że na angielski mam do zrobienia ćwiczenia gramatyczne, miałam ochotę rzucić je w kąt. Pierwsze olałam, drugie zrobiłam na odwal i jakoś poszło. Na trzy ćwiczenia generalnie jakieś 80% dobrze czyli jak na mnie w porządku. Angielski zaraz zapakuje. A może wczęsniej zrobić w końcu porządek w notatkach? W przyszłym tygodniu znowu mamy test. Jestem na to zła bo to jedne zajęcia w plecy, a my i tak idziemy za wolno z programem. Do końcowego testu został miesiąc, a mamy zrobione 4 z 8 unitów! I tylko najprostszą część gramatyki!
No nic.
-
Zosiu, pędź do dentysty, żeby się coś naprawdę poważnego nie przyplątało, jak boli i nie chce przejść, to dość ostry sygnał
A na nastrój ma na pewno wpływ.
Dla mnie ból zęba to jeden z najgorszych bóli, jakich w życiu doświadczyłam.
Mam nadzieję, że z angielskim zdążycie, chyba szkoła językowa panuje nad wykonaniem planu?
Życzę powodzenia
I dobranoc!
Spokojnej nocki i miłych snów :P
-
Kasiu, no, mam nadzieję, że panuje. Ale mąż miał jeden test, a drugi będzie już końcowy. U nas wychodzi, że będą dwa albo nawet i trzy, a potem końcowy więc dziwnie. Co do bólu zęba to na szczęście tudzież nieszczęście to chyba bardziej dziąsła niż ząb konkretny więc biorę to na przeczekanie. Szczególnie, że chwilowo stać mnie najwyżej na waciki i dentysty
Oby do wypłaty.
Angielski odrobiony i uporządkowany. Wygląda na to, że gdzieś zgubiłam jedną kartkę z notatkami ale wszystko do nadrobienia.
Dobrej nocy. Ja uciekam bo jutrzejszy dzień i tak nie zapowiada się łatwo.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki