-
Zosiu,
i Ty uważasz, że any-ideałem jesteś. No wiesz co?! Pięknie z czekoladą sobie poradziłaś. Moje najszczersze gratulacje.
\AMm nadzieję, że wszyscy już się dobrze czujecie.
Jak minał wieczór?
I co mąż Ci na kolacje zrobił?
miłego wieczoru i spokojnej nocy
-
Właśnie wróciliśmy. Ufff. Z kawy i spaceru nic nie wyszło, może jutro? Zamiast tego po kolacji (makaron z sosem bolognese) pojechaliśmy na zakupy. Obeszłam cały market w 40 minut i nie znalazłam nawet jednej sukienki wartej przymierzenia! Tak więc poszliśmy po napoje i jedzenie. Kupiliśmy prezent ślubny, a przynajmniej jego większość, dużo wody, owoce i warzywa. I wróciliśmy.
Tagotto, żeby jeszcze z tą czekoladą tak zawsze było! Mój mąż w ogóle nie przepada za słodyczami. Ma kilka ulubionych i inne go nie ruszają. Fajnie, co? :)
Kasiu, a ja od niespełna roku ważę w końcu mniej niż mąż! Ale tylko dlatego, że jest go więcej niż kiedy się poznaliśmy. Gdyby utrzymał wagę to dopiero teraz byśmy się zrównali chyba. Ale mój jest średniego wzrostu, nie taki wielkolud jak twój :)
Milasku, oby tak było zawsze z czekoladą i innymi słodyczami. Bo to jednak nowość. Mąż jeszcze cośtam czuje ale poza tym jest ok.
A ja padam na pysk. I chodzi mi po głowie sukienka - satynowa, czarna w kropki, z amerykańskim dekoltem i wiązana na szyji. Tylko czy to mi pasuje? Duży biust i niestety jeszcze nie idealne ramiona.
-
Zosiu,
znam Ci ja Twoje problemy z sukienką. Sama ostatnio szukałam. Skończył o się na uzywaniu spódnicy siostry i to ni raz. Teraz mamy kolejne zaporoszenie na wesele, na koniec sierpnia. Nie mam pojęcia czy dam radę sobie coś kupić. W weekend jak chodziłam po sklepach, to niestety miałąm okazję przekonać się jak wyglądają tegoroczne sukienki. I marniutko to widzę.
Mam nadzieję, że przez noc odpoczełaś i dziś będziesz miałą całkiem miły dzień.
Jaka pogoda u Ciebie? U mnie pełno chmur i siąpi już od wczorajszego wieczora. :D
-
Kasiu, waga chyba postanowiła z tobą zawalczyć!
Wczorajszy dzień zakończyłam z 1100 na koncie, kolację zjadłam koło 19:30, a spać poszłam po 23. Waga zaś pokazała o 0,3 więcej. I przyznam, że jest to dość irytujące.
Na dodatek obudziłam się dziś zdenerwowana i uczucie to trzyma mnie do tej pory. Bez powodu bo spałam dobrze i się wyspałam i w ogóle. Mam nadzieję, że przejdzie.
Męża ze szwagrem wysyłam dziś do ZOO jeśli tylko pogoda dopisze. Oby!
Emilko, póki co niebo zachmurzone ale nie pada. Wczoraj popołudniu się wypogodziło i super było. Mam nadzieję więc, że i dziś się to rozwieje trochę. Z sukienkami mam to samo, a na dodatek niewiele czasu na poszukiwania bo w końcu mamy szwagra więc łazić po sklepach nie mam kiedy. Coś muszę wykombinować.
-
Zosiu,
fakt sukienka to problem. Kiedys sobie tłumaczyłam, ze to przez to, że grubszawa jestem nie moge nic kupić. Ale spojrzłam obiektywnie na te wszytskie rzezczy na wieszkach i doszłam do wniosku, że to jednak nie o to chodzi. Wszystko jest jakies takie najogólniej mówiąc dziwne. Te kolory, fasony. Ale z narzekania nic tu nie będzie dobrego. Mam nadzieję, że coś szybko wymyślisz, albo po prostu jakimś cudem znajdziesz wymarzoną sukienkę i będziesz w niej ślicznie wyglądać.
Poprawy humoru życzę i ogólnie miłego dnia.
-
Emilko, jedna chodzi mi po głowie ale nie wiem czy odważę się ją kupić. Zobaczę :) Niepokój wewętrzny wcale zelżeć nie chce, a wręcz pogłębia się. Uh, to chyba nie będzie łatwy dzień. Na dodatek pojawiła się jakaś myśl o słodkim ale na szczęście już ją odegnałam.
-
Zosiu, a mierzyłaś już ją? I czy nadaje się na więcej niż jedną okazję? Jak wygląda?
Odegnania słodkiego gratuluję.
przesyłam trochę pozytywnej energi co by CI w końcy nerwy puściły.
-
Emilko, satynowa, czarna w białe kropeczki (normalnie bym na nią w związku z tym nie spojrzała ale ta wygląda bardzo fajnie mimo wzoru :) ), do kolan, wiązana na szyji. Nie wiem czy z moim a) biustem b) falującym ciałem (duży kawałek gołych pleców) się ona nadaje. Mierzyłam, podoba mi się ale nie jestem przekonana. Postaram się dziś skoczyć i pokazać się w niej mężowi.
-
Sukienka brzmi apetycznie :D
Powodzenia w przymierzaniu!
Ach, jak ja bym chciała mieć taki "problem" jak Ty - znaczy się o duży biust mi chodzi, bo ja mam za mały :wink:
-
Zosiu,
pokaż się koniecznie męzowi. Albo weź jakąś obiektywną przyjaciółkę.
I sama na siebie popatrz obiektywnie. A dobrze się w niej czułaś?