-
Zosiu,
nie najlepiej, że się źle czujesz. W sumie nie bez przyczyny lato to pora angin. Na dworze mamy ponad 30, a takie lody to trochę mniej mają. Ale wszyscy jedzą, a boli tylko niektórych. :? Żle że teraz Ciebie. I to akurat na wizytę szwagra.
Mam nadzeję, ze Wam przejdzie i to szybko.
I nie podoba mi się strasznie to co piszesz o sukience i o sobie. Ładna z Ciebie dziewczyna i sama dobrze wiesz, że nie jeden męzcyzna się za tobą ogląda i pewnie nie jeden jeszcze obejrzy. A podobać to się masz komu: bo i sobie i własnemu męzowi.
Miłego spaceru wieczornego i wymęcz młodego. Pokaz mu co to kondycja na orbitreku zdobyta :wink:
ściakam
-
Asiu, a co to za rozbite kolano?? Ja też się śmieję i po prostu nie wierzę, że mogę być chora. Psychiką wypędzam choróbsko z ciała :)
Dziś przez 6 godzin chodziłam między trzema punktami z dokumentacją. Generalnie kilka ładnych kilometrów zrobiłam. Jeszcze jutro i w poniedziałek tak będzie, tylko może wezmę kogoś do pomocy. Ale nie narzekam, przynajmniej czas mija, a ja się ruszam :)
Emilko, to raczej nie od lodów bo całą naszą trójkę w jednej chwili złapało, a chłopaki lodów nie ruszały. Ale tak czy siak, walczyny.
O sukience nie miało być tak katastroficznie. Mężowi się w tej zwężonej podobam, sam proponował żebym w niej poszła i pewnie tylko ja widzę niedoróbkę krawiecką. Tylko po prostu miałam nadzieję na coś nowego i ładnego. I kobiecego. Bo ta to taka zwykła letnia sukienka. A co do oglądania się to ostatnio nie notuję jeśli mam być szczera.
Spaceru zaczynam się obawiać. Bo ja jestem tak zmęczona, że obawiam się iż to ja padnę pierwsza :) Chyba podjedziemy na miejsce autkiem, a ja usiądę sobie przy kawie. Zabieramy jeszcze mojego brata więc pogadamy. A potem wpadniemy na moment do rodziców. Plan jest, zobaczymy jak wyjdzie realizacja.
No właśnie, jestem po dzisiejszym dniu naprawdę zmęczona. Sporo rzeczy zrobiłam, ruszałam się i w ogóle. A do tego wszystkiego, po tygodniowym straszeniu, wczoraj w końcu zaczął mi się @. Dużo na raz.
PS. Dodam jeszcze, że w którymś momencie popołudnia byłam już zmęczona, zła i obolała, a na dodatek głodna. Przechodziłam koło piekarni i naszła mnie nagła bardzo silna ochota na jakąś słodką bułkę, jagodziankę czy coś. I już byłam pewna, że kupię, już dochodziłam do drzwi. Ale sobie powiedziałam - nie! Bo waga zaraz to pokaże. Walczę z nią, dietuję, a ona nic, a co dopiero gdybym zjadła taką bułę!
I poszłam dalej!
-
Zosiu, jaka dzielna jesteś!
Wygrana walka ze słodką bułą to jest COŚ :!: :lol:
Mnie też czasami nachodzi, żeby zjeść jakąś świeżutką jagodziankę czy kawał chałki z masełkiem, ale jak sobie wyobrażę, ile takie coś ma kalorii i ile dłużej musiałabym jeździć na rowerku, to ochota mi przechodzi :lol:
Mam nadzieję, że wieczór upływa miło i że Szwagier Twój padnie do łóżka i uśnie!!!
Hehe, dzieci mają niespożytą energię!
Ach, ile razy miałam nadzieję, że mój syn padnie szybko wieczorem z wyczerpania i zaśnie po dniu pełnym wrażeń a on nie padał i szalał dalej :lol:
Fajnie się czyta, jak piszesz Szwagier o 8-letnim chłopcu, to takie "poważne" określenie :wink: no ale w końcu to szwagier :lol:
-
Piątek! Ale jaki brzydki! Leje, zimno, szaro jak zimą! Mnie gardło boli nadal, jestem kompletnie niewyspana i nosi mnie na jedzenie. Waga wystawia mnie na próbę, dziś znowu pokazała to samo co wczoraj. A ja naprawdę ładnie trzymam dietę, dużo piję i dużo się ruszam!! A ona stoi albo do góry idzie. Normalnie zaczynam mieć tego dość!
Kasiu, Szwagier oczywiście energii nie spożył i mało brakło, a padłabym do łóżka wcześniej niż on. Ale jakoś dotrzymałam i jeszcze wieczorem z mężem film obejrzeliśmy. Jutro ślub, musimy na niego dojechać, a pogoda i moje wykończenie mówią, że będzie ciężko.
Piję właśnie herbatkę, zastpuję dziewczynę, która zwyczajowo w najmniej odpowiednim momencie stwierdziła, że jej się nie chce pracować i wzięła zwolnienie. Oczywiście nie znaczy to iż nie będę znów pół dnia ganiać, co to to nie. Będę i to w deszczu, tylko zacznę trochę później.
Ja chcę urlopu!!
-
Zosiu,
mnie wczoraj rodzice kusili ruskimi :P , kanapkami i rogalikami z dzemem. Nie dałam się. Zjadłam kilka koktajlowych pomidorków, ogórka kiszoneg i 2 plastry sera.
Mam nadzieję, że wczoraj miło spędziłaś popołudnie.
Na dziś życzę mniej pracy, a więcej spokoju. Ale coby się nei działo to za pare godziw weekend.
-
Zosia - ja wiem, ze jak ja ide do miasta i wiem, ze mam pognieciona spodnice, to chociazby sie caly swiat za mna ogladal i mi komplementy mowil, to JA SIE ZLE CZUJE, ale to tylko psychologiczne! I jestem przekonanan, ze skoro maz Ci od poczatku mowil, ze w tej sukience wygladasz najlepiej i powinnas w niej isc, to znaczy ZE MA RACJE :lol: :lol: :roll:
I uwierz mi , ze Ci nikt nie bedzie zagladal pod pache :lol: :lol: :lol: i nie zobaczy, ze jest zle przeprawiona (sukienka, a nie pacha :lol: ). Ja sama stoje czasem pol dnia przed lustrem i poprawiam jedna glupia zmarszczke, a jak sobie dookola popatrzysz, to wszyscy maja cos nie tak (tj nikt nie jest perfekcyjny), ale my kompletnie na to nie zwracamy uwagi. A nawet jesli, to tylko jako na fakt, ze cos jest, ale nas to malo obchodzi...nie jest tak?
I dlatego spojrz sobie w lustro, powiedz NA GLOS, ze pieknie w tej sukience wygladasz, ze w sumie juz schudlas jak licho i sama sie zastanawiasz czy nie bedziesz zbyt duza konkurencja dla panny mlodej :wink: :wink: :wink: A do tego jeszcze jestes przeziebiona i masz chrypke, co dodaje naprawde seksapilu (chrypka, nie przeziebienie :lol: )!
No Zosia!!!!!!!!! Trzymaj sie dzielnie!!!!!!! I jak Ci na weselisku nikt nie powie, ze pieknie wygladasz, to niech padne trupem! :roll:
-
Zosiu,
jakbym wiedziała, że tak to u Ciebie będzie, to normalnie bym przyjechała i Ci pomogła. Zamiast tak bezczynnie drugi dzień w domu siedzieć.
Ja znalazłam sopsób na swoją wagę. Skończyła z cukrem pod wszelaką postacią i jak na razie z pieczywem, kluskami i ryżem. Oczywiście zacznę je sobie jeść za jakiś czas, tylko w wersji pełnoziarnistej. I waga spada. Moze powoli, ale spada. Wziąwszy jeszcze pod uwagę brak ćwiczeń :roll:
-
Zgadzam się z Tagottą! To święta prawda!
Ja też potrafię stać godzinę przed lustrem i coś tam, w sumie bezsensownie, poprawiać, ale przecież i tak to nikogo nie obchodzi, oprócz mnie :lol:
Zosiu, w taki deszcze będziesz biegać z tym przeziębieniem, a chociaż ubrana jesteś odpowiednio na taką pogodę pod psem?
Mimo wszystko życzę udanego dnia, choć leje jak z cebra i wydaje mi się, że mamy listopad a nie sierpień.
Trzymaj się ciepło!
-
Tagotto, dzięki! Mam nadzieję, że trupem nie będziesz musiała padać! :) Na szczęście mąż uratuje sytuacje bo napewno coś podobnego powie. Pan młody na codzień też by pewnie powiedział ale będzie zestresowany to nie zauważy :> A więcej osób tam obecnych nie znam. Znaczy się pannę młodą i owszem i jeszcze młodszego brata Pana Młodego ale jest za bardzo młodszy by mówić takie rzeczy :)
No nic, dzięki. Odnośnie zauważania niedociągnięć oczywiście masz rację. Doskonale o tym wiem ale i postaram się popatrzeć na siebie cudzymi oczami.
Emilko, zapraszamy! Będziemy jutro w Dęblinie, w niedzielę wracamy, możemy cię zgarnąć :) A tak na poważnie to my jesteśmy bardzo zadowoleni z pobytu Szwagra i dużo nam radości sprawia zajmowanie się nim. Tylko równolegle z pracą wykańcza nas to fizycznie.
Cukier też niemal wyłączyłam z diety, gdzie mogę to zastępuję słodzikiem albo po prostu nie słodzę. I może co drugi dzień go zjadam. A to w jakimś lodzie, a to do kawy dosypię odrobinę jeśli słodzika nie ma. Pieczywa od maja nie ruszam częściej niż kromkę tygodniowo. Ryżu prawie nie jadam, a jeśli już to 2-3 łyżki. Jedyne czego nie wywaliłam to makaron ale mąż protestuje przeciwko gotowaniu oddzielnych posiłków, a bez makaronu zaraz wszystko mu się znudzi. Bo my nie jadamy mięsa za często, a jednak dania z samych warzyw na dłuższą metę mu nie wystarczą.
Będę kombinować ale wiem, że jeszcze jakiś czas temu przy takiej diecie, jak teraz, chudłam!
No i masz rację odnośnie braku ćwiczeń. Wczoraj już o tym mówiłam Mężowi. Od niedzieli postaram się zacząć choć nie bardzo wiem jak znaleźć na to czas jeszcze.
Dziękuję wam dziewczynki! Poprawiłyście mi humor!
-
A widzisz Zosia, cudzymi oczami jak Ty pieknie na siebie patrzysz! :D I jeszcze jak pan mlody by powiedzial...to juz nie mam watpliwosci, jak Ty musisz wygladac :shock: 8) 8) 8)