-
Kasiu, zaraz pobiegnę zobaczyć jak ci to wyszło i pozazdrościć :)
Jestem po obiedzie. Policzyłam wszystko bardzo dokładnie i wyszło mi, że jedna taka kluska na parze robina w wersji Teściowej (ograniczyła specjalnie dla mnie ilość cukru w cieście) ma 48 kcal! Zjadłam w końcu cztery! Jestem najedzona i mi dobrze, dodałam sobie do nich odrobinę cukru i masełka, a na koncie jedynie 570 kcal!
Głupio to jednak rozłożyłam bo postaram się jednak nie jeść później niż o 19, a do tego czasu głodna nie będę. Więc kalorycznie dziś będzie niewielę. Mam nadzieję, że waga nie powie, że kalorii mało ale wszytskie na raz i że więcej w związku z tym. Ale poćwiczę wieczorem na orbitreku to mam nadzieje wystarczy :)
Zaraz idziemy na spacer :)
-
Kasiu, jak ja chciałabym mieć takie szczupłe nóżki jak ty! No ale nicto, każdy ma inną figurę!
Jeszcze u siebie się pochwalę. Teściowa przyjechała z wałówą, między innymi z całą blachą ciasta. A ja jak do tej pory spróbowałam tylko okruszek od męża i więcej nie tykam! :) I planuję zjeść w sumie max jeden malutki kawałek albo w ogóle nie.
-
Zosiu,
nadrobiłam wszelkie zalegóści.
Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie bardziej optymistycznie. Trzymam mocno za Ciebie kciuki i mimo wszystko udanej resztki weekendu. lecę teraz poćwiczyć. A jak mnie męzu puści do komputera to popiszę póżniej.
ściski :D
-
Emilko, popisz koniecznie chudzino!
Ja jestem po balsamowaniu, które nastąpiło po prysznicu, który wzięłam po ćwiczeniach. A wierzcie mi nie było to łatwe przy zdziwionych spojrzeniach teścia i podśmiechiwania się ze strony teściowej ;/ Dziękuję za takie wsparcie!
Ale się nie dałam. Było bite 30,5 minuty na orbitreku, z prędkością 26-28 km/h. Spalonych 300 kcal. A potem jeszcze 15 minut hula-hop, które znów ani razu nie upadło :)
Kalorii dziś pochłonęłam 950, po obiedzie były dwie gałki lodów w Łazienkach (w trakcie prawie 2godzinnego spaceru całkiem szybkiego) i belriso na kolację. I jakoś mi z tym dobrze.
-
Patrząc na to jak na mnie tu patrzą podczas ćwiczeń, postanowiłam odczekać z wygibasami przed telewizorem do wyjazdu teściów. W końcu we wtorek w ciągu dnia się zapakują, nie będzie to więc taka aż długa przerwa. Do tej pory orbitrek + hula-hop, w sumie 45 minut ćwiczeń. Choć muszę przyznać, że dziś ledwo wytrzymałam ostatnich 10 minut na maszynie. Może jednak z tymi przerwami to nie głupi pomysł.
Ja padam na pysk, a tu wszyscy siedzą i film oglądają. Na moim miejscu do spania. Conajwyżej więc mogę sobie uciec do kuchni i książkę poczytać.
-
O raju Zosia! To Ci sie naleza oklaski i medal :shock: :shock: :shock: Ze przy nich sport uprawilas niezrazona niczym i dietetycznie niskokalorycznie i wszystko na 5 :shock: :shock: :shock: :D :D :D
Z przerwa to niezly pomysl - nie ma co sie przeciazac. Pomijajac juz to, ze komu jak komu, ale CI to sie nalezy!!!!!
spokojnej nocy :D
-
Tagotto, dzięki :) Sama jestem z siebie dumna bo to wszystko w jednym pokoju z nimi! Przerwa już i tak jedna była więc postaram się jej nie robić ale to zależ od tego jak mi będzie szło :)
-
Zosiu,
pewna jesteś, że chcesz sie poddać. Co tam ich spojrzenia, pierwszy raz widzą takie zachowanie i pewnie nie wiedzą jak reagować.
Walcz dzielnie i nie daj się. W końcu to oni sa u Ciebie, a nie odwrotnie.
Oczywiście jednodniodniowe przerwy popieram jak najbardziej.
Zosiu miłego odpoczynku dzisiaj :D
-
Emilko, pewnie bym się nie przejmowała ale żeby poćwiczyć z płytki muszę też zająć telewizor. A jest on jednak centralnym punktem wieczorem (wtedy jednak najlepiej mi się ćwiczy). We wtorek będą ćwiczenia z płytki, a do tej pory orbitrek. Postanowione :)
Dieta idzie dobrze, mimo teściów. Ciasta nadal nie ruszyłam i w ogóle niemal zapomniałam o jego istnieniu :) Dziś na obiad leczo - poprosiłam teściową o ugotowanie go dla mnie w osobnym grnuszku, z minimalną ilością tłuszczu i połową przysługującej na osobę kiełbasy :) A co!
Na śniadanie zjadłam tym razem musli z otrębami i mlekiem (wielka zmiana, co? :> ), a zaraz dojem arbuzem :) I niedługo wychodzimy. Powiedzieliśmy, że jesteśmy umówieni ze znajomymi. Z 6 osób została jedna, reszcie oczywiście coś powypadało. Ale skorzystamy z okazji, że i tak już teściowie wiedzą, że nas nie będzie i wyjdziemy. Może pogramy, jak mieliśmy zamiar, a może pójdziemy sobie na spacer czy do kina. O, wolne mamy! :)
A wczoraj wieczorem w ramach niemożności położenia się spać (śpimy w pokoju z telewizorem), ustawiłam deskę i wyprasowałam 2/3 zaległości. Wszystkie sukienki wiszą na wieszakach gotowe do założenia. Jak zejdzie mi z łydki zapalenie miszka bo wielkie jest i czerwone i boli :(
-
Zosiu, życzę wspaniałego "wolnego" :D
Dzielnie sobie radzisz w obliczu nawałnicy rodzinnej, i ćwiczonka i dietka, pięknie!
Miłej niedzieli!!!!