-
O Zosia! dostaliscie "wychodne" :lol: :lol: :lol: :lol: To wykorzystajcie ile sie da :lol:
Ja tez jak mam niezapowiedziana sasiadke u siebie, ktora niby na sekunde przychodzi, ale juz w drzwiach stoi prawie przykucnieta, jakby juz siedziala u mnie na kanapie :lol: , to tez zabieram sie za prasowanie 8) 8) 8) I zazwyczaj juz nawet bielizne prasuje, zeby miec zajecie :lol: :lol: :lol: :lol:
-
hej Zosia :)
nie dajesz się widze Teściowej :) podziwiam hehe.. :)
a za te ćwiczenia przy nich to juz w ogóle :shock: :D aj przy W. nawet mam wielkie opory by poćwiczyc...
korzystajcie z wychodnego :wink: :) bądz nadal tak dzielna :) pozdrawiam gorąco! :)
-
Dzięki za pochwały. Nieskromnie powiem, że uważam, że są zasłużone! :)
Kasiu, dzięki :) Mija całkiem przyjemnie, tylko zdecydowanie za szybko! ;-)
Tagottko, wychodne było. Co prawda przyszedł tylko jeden znajomy ale i tak było bardzo przyjemnie. A potem powrót w deszczu!
Prasowania serdecznie nie znoszę dlatego zabieram się za nie nadzwyczaj rzadko.
Anikasku, no właśnie moim zdaniem powinnaś zacząć ćwiczyć przy W.! Mi mąż czasami coś podpowie albo zauważy, że coś robię źle! Poza tym przecież doskonale wie jak wyglądasz i kocha cie jaką jesteś :) A rodzina mojego męża już przyzwyczaiła się, że ja co chwila jakieś dziwactwa wymyślam :) Dziś teściowa bez zająknięcia ugotowała w małym garnuszku leczo chudsze dla mnie :)
Wróciliśmy przemoczeni bo w Warszawie znów pada. A jak tylko okazało się, że teściowie poszli na stare miasto i jeszcze trochę czasu ich nie będzie, od razu przebrałam się i włączyłam płytkę z ćwiczeniami :) Poćwiczyłam ósemki (przy pośladkach wysiadłam - znów coś się dzieje z moim prawym kolanie!), a potem 15 minut kręciłam hula-hop. Prysznic, balsamowanie i pyszne jedzonko. Teściowa upiekła z reszty drożdży taki nito chlebek nito chałkę - pycha!
Kalorii na koncie mam 750 kcal i znów zastanawiam się, czym dobić choć do tysiaka. Ale piłam dużo, czuję się dobrze i nie narzekam :) Teściów jeszcze nie ma więc delektuję się błogim spokojem :)
-
O ! nareszcie troche spokoju :roll: :roll: :lol: Zosia - relaksuj sie poki mozesz :lol: :lol: Plan dzisiejszy piekny ci wyszedl! Zjedz jeszcze jakis jogurt, owoc i zalatwione :lol: :wink: :wink:
Jak czytam Anikas, to sie w zasadzie nie dziwie, ze przy W. nie chce cwiczyc, bo ja tez mialam swoja blokade i dopiero jak powiedzialam mojemu milemu ile waze, to poszlo juz dalej jak z platka. Cwiczenie, skakanie, wygibasy. Teraz tylko siedzi i sie cieszy, ze ja juz od miesiaca cwicze 8) 8) 8) :roll: Ale jak mi "podpowiada" to nie lubie :lol: ...bo on sie ciagle martwii, ze ja zbyt duzo ciwcze (40 minut zazwyczaj) i ze sie przeciaze...i co 10 minut mnie zaczepia: " nie za duzo na dzisiaj?" :? :roll: :roll: :roll:
-
Tagottko, mój mąż w dawnych czasach (no bo przecież nie teraz :> ) dużo ćwiczył. Zna więc wiele trików itd i wie na co uważać. Dzięki niemyu nauczyłam się nie ciągnąć brzuszków głową itd. Raczej o takie podpowiedzi mi chodziło :) Z takich przeszkadzających to jedynie te sugestie żeby co drugi dzień. Ale odkąd ćwicze co drugi dzień na orbitreku, a pomiędzy co innego, jest ok :)
Chyba zjem już jedynie arbuza, może jeszcze brzoskwinkę. Bo czuję się najedzona i nie bedę się sztucznie dopychać po to tylko by do limitu dobić. Może jeszcze kilka orzechów włoskich wrzucę do buzi :)
Uciekam z forum, położę się z książką :)
-
-
Skończyłam na poziomie 970 kcal. Zjadłam danio lekkie waniliowe i kawałeczek ciasta. A co ;) Teraz popijam herbatkę i kładę spać Szwagra. A przed spaniem obowiązkowe czytanie (dałam mu moją nagrodę za ukończenie pierwszej klasy szkoły podstawowej - Finka - do poczytania). Jestem dużo spokojniejsza i w dobrym humorze. Nawet pomimo jutrzejszego dnia w pracy. Sześć godzin spędzonych w towarzystwie męża, a bez reszty rodziny zdziałały cuda :)
-
a to prawda Zosia - te chlopy topotrafia nas "rozrobic" do reszty :wink: :wink: :wink: Ja bez mojego Endrju czuje sie jak bez reki :lol: :lol: Uwielbiam z nim spedzac czas :roll:
Ciesze sie, ze u Ciebie juz spokojniej i lepszy humor! Ty widze tez jutro nie masz "reszty weekendu" :o No to wraz z Kasia juz jestesmy trzy :D :D :D
-
Oj ja tez idę jutro do pracy.. buu..
Zosiu przemyślę sprawę ćwiczenia przy W.. choć łatwo nie będzie.......... :roll: :wink:
pozdrawiam gorąco i idę spędzac czas z W.. tzn. kładziemy się spac hehe.. buziaczki
-
Tagottko, ja po kilku ładnych latach zaczynam się uczyć spędzać miło czas BEZ męża bo wcześniej usychałam jak go dłużej nie było ;) Miłego początku tygodnia :)
Anikasku, no własnie, cztery zapracowane. Choć ja póki co nic nie mam do roboty specjalnego. Choć już ktoś jest w biurze poza mną - słyszałam ekspres do kawy na drugim końcu biura ;)
Wstałam rano. Ciężko i ciężka bo wczoraj jakoś mnie przytkało. Waga od razu to potwierdziła ale się nie przejmuję, szczególnie, że już jest lepiej. Na śniadanie dojadłam frutinę z otrębami i mlekiem, w pracy wypiłam już kawę, a teraz piję wodę. I jest dobrze. :) Mam ze sobą dwie książki, trzy filmy, zobaczę, na co będę miała ochotę :)
I powiem wam, że choć ciężko mi było wstać to jednak się cieszę trochę, że tu jestem. Cisza, spokój i bez teściów. Bo jednak chyba już mam trochę dość :)