bardzo dziękuję za pamięć o mnie już myślałam, że będę się szukać gdzieś na 20 stronie forum a tu proszę - jestem na pierwszej!

w niedzielę minęło 6 tygodni od początku tego odchudzania (ile ich było...? eh...)
w zwiazku z tym dokonuję podsumowania:
talia 67 cm (ubyło 7) - bardzo się cieszę
biodra 98 cm (ubyło 6, a licząc od stycznia to nawet 8!!! po powrocie z nart miałam 106cm!! ach, te placki po zbójnicku mmmmmmmm...., no dość o tym) - to moja największa radość, bo prawdę mówiąc nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś zejdę poniżej setki
waga 56,5 kg (ubyło 7,5) - tu niestety myślę, że za wolno spada, ale radość z mniejszego tyłka nie pozwala mi się tym martwić. Poza tym ta moja stara sprężynowa waga pokazuje 54 jak stoję bardziej na prawo i 59 jak na lewo! A jak stoję uczciwie to j.w. Czas kupić nową wagę, ale szkoda mi pieniędzy, no i gdyby nowa waga pokazała, że ważę więcej niż myślę, że ważę, to tylko sobie w kolano strzelić...

od dwóch tygodni (po diecie cambridge i mieszanej):
codziennie zasuwam na rowerku 40 - 50 minut i zaczęłam ćwiczenia na "dół"
codziennie wmasowuję w siebie jakieś żele (rano i wieczorem)
codziennie zjadam 900 - 1000 kcal i nie głoduję

do końca lata chcę zrzucić jeszcze trochę (tak ze 2 - 3 kg) i mieć w bioderkach 96 cm (a co! jak szaleć to szaleć!)

brzmi to jak manifest, ale naprawdę nie zamierzam się poddać i wierzę, że podołam

to dzięki wam jestem taka twarda


dziękuję