W sobotę wróciliśmy ze szpitala. Stanęłam na wagę i spadłam. Pozostałe włoski stanęły mi dęba jak mi mój Kaszaczek kochany obwieścił, że jego rodzina (LICZNA!!!!) przyjeżdża do nas na święta. Rodzina niestety taka, że nie ma mowy o podziale tego co kto ma zrobić. W domu kiła i mogiła, Zuza w ramach zwrócenia na siebie uwagi zachorowała na zapalenie ucha, a ja mam szykować święta na kilkanaście osób......chyba sobie z tego wszystkiego pogram wsimsy
Kochane moje dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Strasznie cieplutko mi się zrobiło koło serduszka jak zobaczyłam tyle wpisów.
Dziękuję za wszystkie smski i oczywiście negocjacje. Dzięki paru osobą które negocjowały z Górą Baruś ma ciągle dwa jajeczka
Powolutki będę nadrabiać zaległości u Was. Tak strasznie się cieszę, że jesteśmy w domu ....i że mogę w międzyczasie wpadać na dietkę
Zakładki