-
No siemka siemka. Widzę, że tak jak u ciebie tak u mnie- ja właściwie przerwałam dietę. Ale od jutra zaczynam trzydniókę i po niej bardzo łatwo mi będzie wrócić do 1000 kcal, bo po trzech dniach tak skromnego jedzenia 1000 kcal to będzie prawdziwa uczta! Tym razem trzydniówka będzie kropka w kropkę(nawet z tym kalafiorem, co moja mama uważa, że jest straaasznie drogi i nie chce mi go kupić) taka jaka ma być. A może KIVI zaczniesz ze mną od jutra męczące trzy dni? A we wtorek już 1000 kcal? Menu chyba znasz bo o ile pamiętam to raczej już kiedyś próbowałaś tej dietki... No to jak- razem czy osbno? Pozdrówka
-
hej hmmm.... Chyba raczej nie zacznę trzydniówki z Tobą, bo chwilowo mam jej dosyć. Tak jak pisałam mam teraz więcej nauki na uczelni i musze być na tzw 'pełnych obrotach', a ta dietka naprawdę dostarcza mało kcl. Pamiętam jak ją przeprowadzałam kiedyś w sesji to nie mogłam się na niczym skupić, byłam rozdrażniona i ciągle głodna. Tak więc narazie trzydniówka odpada. Poza tym nie jest to moja ulubiona dieta i nie mogę się do niej za często przymuszać Faktycznie - jest mobilizująca i napewno będzie Ci łatwiej po niej przejść na 1000 kcl. Będę trzymała za Ciebie mocno kciuki, żeby Ci się udało bezproblemowo przejść przez te 3 dni (i tą kawę).
Ja dziś - tak jak wcześniej obiecałam - zmieścilam się ładnie w 1000, więc najtrudniejszy początek mam już za sobą. Teraz czeka mnie jeszcze przejażdżka na rowerku, a brzuszki dziś jeszcze sobie daruję, bo już późno Pozdrawiam i idę pokręcić nogami - do jutra - pa,pa - Kivi
-
Czasami mam wrażenie, że niektóre z osób klikających na forum są tu tylko po to, żeby się dowartościować...że nie jest z nimi tak źle jak z innymi...mają problem i owszem, tylko nie z wagą a z samą lub samym (czasami się chyba i mężczyzna trafia) sobą...Udało się Wam!!!Mam niesamowitego doła, że jest z Wami tak dobrze!!!...a ze mną nie.
Pozdrawiam...TYLKO prawdziwych grubasów i grubaski!!!
A tych, którym się tylko wydaje...proszę o wyrozumiałość dla mojej zakompleksionej osoby.
-
Witam, przeczytałam Twoją wiadomość Niemała bardzo uważnie i jest mi przykro, że tak to odbierasz. Ponieważ na tym poście piszę głównie ja i Ona14 - to co napisałaś odbieram osobiście. Ja nigdy nie mówiłam, że jestem gruba i wbrew pozorom nie myślę tak o sobie. To, że chcę ważyć 2 kg mniej nie znaczy, że mam problem ze swoją psychiką. Moje odchudzanie nie jest powodowane względami zdrowotnymi, tylko czystko kosmetycznymi i od samego początku o tym pisałam. Ponieważ studiuję i ogólnie mam mało czasu na aktywne życie, postanowiłam po prostu, że pozbędę się trochę tłuszczyku, który niestety zajął miejsce mało używanych mięśni... Forum grubasów mnie zmobilizowało i wciąż mobilizuje. Dawniej nie robiłam nic, nie ruszałam się, nie ćwiczyłam. Prowadzilam mało zdrowy tryb życia. Teraz codzienną jazdę na rowerku traktuję jako użaleznienie, a spacery i marsze to czysta przyjemność. Swój ruch staram się wzbogacić o dietę, która pozwoli mi pozbyć się tych ostatnich kg do zrzucenia, a przy okazji dostarczy odpowiednich składników. Różnie to bywa, raz się udaje, a raz nie, ale przynajmniej nie wpycham już w siebie bez opamiętania chipsów, czekoladek, batoników, słonych orzeszków itp. Oczywiście od czasu do czasu zjadam coś z tych rzeczy (wszystko jest dla ludzi ), ale staram się odżywiać mądrze i zdrowo. To chyba pomaga, bo moja skóra stała się gładka, a włosy błyszczące i zdrowe. Od grudnia schudłam 4 kg, ale jako największe wyzwanie - przy moich warunkach życia - uważam utrzymanie wagi, a nie samo chudnięcie.
Myślę, że właśnie dlatego zostało stworzone to forum - aby się mobilizować, wymieniać radami i udzielać wsparcia. Wcale nie uważam, żeby było ono zarezerwowane tylko i wyłącznie dla osób z dużą nadwagą. To bez zanczenia czy ktoś ma do zrzucenia 20 kg, czy tylko 2, bo wszystkich łączy to samo. Moim zdaniem problem tkwi w Twoim spojrzeniu na sprawę. Nasze wpisy Cię dołują, ale wiele osób ma przeciwne odczucia. Czytając, że ktoś trzyma dietę, stara się ćwiczyć i osiąga jakieś efekty mobilizują się i sami zaczynają mocniej się starać i dbać o siebie, a przez to powoli przybliżają się do celu.
Możesz być pewna, że swoimi wpisami nie chciałam nikogo przygnębić, zdołować ani dobić (podobnie jak wiele innych forumowiczów, którzy też walczą o ostatnie kg). Może i racja, że forum powinno być podzielone na różne kategorie - osobno osoby ze sporą nadwagą - osobno te, które finiszują oraz te, które już tylko starają się nie wrócić do stanu sprzed odchudzania. Być może wtedy uniknęlibyśmy "niekonfortowych" odczuć i sytuacji. Choć z drugiej strony ten brak podziałów sprawia, że wszyscy bez względu na wagę jesteśmy sobie równi i tak samo się traktujemy.
Mam nadzieję, że to co napisałam choć troszkę zminiło Twój punkt widzenia. Nie miej do nas żalu i nie traktuj jak przeciwniczki, czy rywalki tylko dlatego, że nie mamy nadwagi. Zapewniam Cię, że wszystkie jesteśmy przyjaźnie nastawione i naprawde mało kto przychodzi tu z myślą, żeby się dowartościować. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę aby wiara w siebie pokonała siłę kompleksów - Kivi
-
Nasze wpisy Cię dołują, ale wiele osób ma przeciwne odczucia. Czytając, że ktoś trzyma dietę, stara się ćwiczyć i osiąga jakieś efekty mobilizują się i sami zaczynają mocniej się starać i dbać o siebie, a przez to powoli przybliżają się do celu.
Zgadzam się KIVI- w moim przypadku jest tak, że jeśli czytam jak inne grubaski chudną, to również chcę się pochwalić, że ja także potrafię.powstrzymać się od nadmiernego jedzenia i chudnąć. Co prawda było już parę postów typu "pomocy! mam 17 lat 180 cm wzrostu i ważę 50 kg! jestem gruba pomóżcie!". To są osoby które chcą się dowartościować. A jesli ja chcę zrzucić 10 kilo to uważasz NIEMAŁA, że mój problem to pryszcz w porównaniu z 40 kg nadwagi? Ja uważam, że nie powinno być żadnych podziałów na "grube, grubsze i najgrubsze" na forum. Wszystkie trzymamy się razem i wspieramy wzajemnie niezależnie czy ktoś chce schudnąć 10 czy 50 kilo.
-
SIEMA wszystkim (albo raczej tylko KIVI). Ja w przeciwieństwie do Ciebie gdy nie trzymałam diety nie ćwiczyłam ani nic. Może z trzy milimetry mi w nogi przybyło , bo jadłam troszkę późno kolacyjkę (ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zjeść tej ziloniutkiej sałaty i rzodkiewki i ogórka zbiałym chlebkim i szynką). Najgorsze jest to, że ja najbardziej lubię jeść kolacje w czasie mojego serialu "Na wspólnej" czyli o 20:20 . No ale jeśli chcę wyglądać jak Cindy Crawford to muszę ulubione kolacyjki o 20 odrzucić i zjadać je o 19 przy dobranocce . Dzisiaj zaczęłam trzydniówkę. Ja mam o tej diecie troszkę inne zdanie- lubię tą dietę bo widzę po niej efekty i męczę się tylko trzy dni. Szkoda, że można ją przeprowadzić tylko dwa razy . Co prawda to już moje trzecie podejście do trzydniówki, ale wcześniej żadnej z nich nie doprowadziłam tak jak trzeba . Teraz NA PEWNO zrobię trzy... razy2 i w odstępie 10 dni. Jesli będzie ładna pogoda, to za tydzień wyprawię dla rodzinki urodziny (mam w czwartek 13 maja ). Ale nie będę się obżerała, tak jak na imieninach taty. Na sniadanie i obiad wypiję po kubku maslanki (dobrze syci i ma malo kalorii) a później spróbuję ciasta- tak żeby się zmieścić w 1000 kcal . Mam nadzieję, że mi się uda :P .
-
Hej
Czy moglabym tez tutaj do was zagladac? Bo ja tak samo jak ty KIVI, wlasciwie nie mam nadwagi tylko nie do konca podoba mi sie moja sylwetka. Udalo mi sie juz zrzucic kilka kg od lutego. Teraz przy wzroscie 166 waze okolo 52 kg. Chcialabym zrzucic jeszcze ze 2 dla rownego rachunku a przede wszystkim dobrego samopoczucia. Zagladam do innych postow ale wlasciwie boje sie takich reakcji jak ta Niemalej.
Ja tez twardo dietuje na 1oookcal i staram sie cwiczyc ale taki ziab jak teraz to mnie zniecheca, pozostaje tylko dieta. No i wierze ze w te wakacje bedzie plaza bez kompleksow
-
Witaj KAMPARI- fajnie, że się do nas przyłączasz. Ja ważę przy 160cm 59 kg. Chcę dojść do 50.
Jak tam dieta u Was? Bo ja właśnie siedzę i przeżuwam z zatkanym nosem marchewkę i pocieszam sie myślą, że po niej wezmę się za paróweczkę :P :P . Wczoraj się zapomniałam i wypiłam jeszcze ochydną kawę do kolacji. Ale to chyba nie zmieni tak strasznie jakoś tej diety? I nie mam co tu wiele pisać. Dziś z ćwiczeń tylko 30 min hula hop- za słaba jestem na jakieś forsowne pedałowanie czy cuś- nie wiem jak wlistopadzie wytrzymałam trzy tygodnie na diecie 600 kcal . Czekam KIVI na Twoją dietową spowiedź!!!
-
cześć dziewczynki Nareszcie mam chwilkę, żeby zaglądnąć do naszego pościka i od razu niespodzianka, bo nas przybyło Bardzo fajnie, że jesteś z nami Kampari - w kupie zawsze raźniej
Jesli chodzi o mnie i jedzonko to doszłam do wniosku, że chyba nie zaszkodzi mi jeśli na sobotę i niedzielę zwiększę limit kcl do 1200... Przynajmniej poczuję się lepiej psychicznie, bo pozbedę się wyrzutów sumienia. Jakoś w weekendy zwykle jest więcej smakołyków i czasu na ich próbowanie, więc nie mogę się żadnym sposobem pomieścić w tym magicznym 1000... Jeśliby przyjąć takie założenie, to nie zgrzeszyłam przez te dwa dni
sobota:
W sumie zjedzonych kcl: ok. 1120
Ruch: 1h rowerka, 1,5h spaceru i 0,5h marszu
niedziela:
W sumie zjedzonych kcl: ok. 1177
Ruch: 1,5h rowerka, 1h marszu
Tyle. Nie chce mi się wypisywać dokładnie co przekąsilam, bo zajęłoby mi to bardzo dużo czasu, a jestem wypompowana i oczy mi się same zamykają. Wspomnę tylko, że jutro poniedziałek, czyli mój dzień na ważenie. Ciekawe co też zobaczę na wadze. Za to dziś dokonałam pomiarów strategicznych części ciałka i mogę stwierdzić z zadowoleniem, że ubyło mi:
2 cm pasie :P
2,5 cm w pupie
2 cm w bioderkach
2 cm w biuście
po 2 cm w każdym udku
1,5 cm w łydkach
Może to nie wydaje się dużo, ale jak dla mnie - super, bo ten spadek jest widoczny i ogólnie wyglądam i czuję się lepiej.
Tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejsze nadawanie - do jutra - dobranoc :* - Kivi
-
Ona14, masz rację, że nie wykonujesz teraz forsownych ćwiczeń. Trzydniówka dostarcza mało kcl, wiec trzeba trochę zwolnić ze wszystkim i odpuścić sobie na te dni duży wysiłek fizyczny. Kawa powinna być do każdego posiłku - do kolacji też, więc nie popełniłaś żadnej pomyłki. A co do kalafiora - przepraszam, że tak późno o tym piszę, ale może Ci się przyda na następny etap - to faktycznie Twoja mama ma rację - świeże są drogie. Ja obcykałam sobie inny sposób, a mianowicie kupowałam mrożone np. na zuę kalafiorową, lub na jarzynową i wybierałam z tamtąd kalafiorki Nie trzeba ich dużo więc zawsze mi starczyło. To tyle narazie.
AAAAAAAAAA.... Zapomniałabym ważyłam się i na wadze wyszło 59,5 kg. Nie uznaję za bardzo połówek, więc narazie przyjmuję, że nadal tkwię przy 60. Zobaczymy za tydzień Pozdrawiam Was kochane i pędzę na uczelnię - pa - Kivi
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki