13. lutego 2006 r., poniedziałek

DZIEŃ 1 / 59

No to czas realizować plany. Przemyślałem sobie wszystko, pomedytowałem, i ciągnę ten biznes bez prób poluzowania sobie. Waga utrzymała się (99 kg.), za tydzień ma być już poniżej 88 kg. (jak będzie lekko poniżej, będę zadowolony, jeśli zejdzie mi półtora, będzie dobrze). Wyleczyłem przeziębienie (jeszcze tylko lekki kaszel), co mnie bardzo cieszy, bo dzisiaj już mogłem wyskoczyć na długi spacer.

jedzenie:
08,00: kawa z cukrem 10g – 40kcal
10,00: musli stały zestaw – 257kcal
13,00: filet z indyka (140g – 182,00kcal) z marchewką świeżą 190g (66,50kcal), mrożonymi brokułami 200g (66kcal), łyżeczka oleju 5g (45kcal) i przyprawami – 359,50kcal
16,00: sałatka jarzynowa niskokaloryczna bez majonezu 300g – 102kcal
18,00: twaróg chudy 100g (pół typowej kostki – 100,00kcal) z dżemem (25kcal) – 125kcal
razem w ciągu dnia: 883,50kcal

sport: spacer (intensywny) osiem kilometrów (1 ha 20 min)
suplementacja: pełna
chlanie: eee… pić mi się chciało nic oprócz kawy (oprócz swojej porannej siekiery wypiłem cały dzbanek lekkiej lury po amerykańsku).

Sałatka jarzynowa niskokaloryczna: dobry wynalazek, marchew gotowana (25kcal/100g), seler gotowany (25kcal/100g), ogórek kiszony (12kcal/100g) i jabłko (50kcal/100g), do tego trochę oleju (na 1,5kg wlewa trzy łyżeczki winogronowego – jest bez żadnego zapachu – czyli ok. 15g czyli 135,00kcal), no i przyprawy do smaku (sypię tylko pieprz). Taka sałatka „saute” ma tylko ok. 34-38 kcal w 100g (tak!), 300g (wielka micha) to zaledwie 100kcal.

Sprawdziłem spalanie kalorii w trakcie intensywnego marszu: podobno 150kcal (tylko nie wiem na co: chyba na godzinę). Uśmiałem się, bo mycie naczyń to wydatek 144kcal. Słowem zmywarki za okno, ludziska, i nie trzeba spacerować!

To tyle z dzisiejszej spowiedzi. Posprzątałem po sobie, jutro chciałbym już robota na maxa – nie tylko w kwestiach odchudzania, ale paru innych dla mnie ważnych też.

A co mi „dał” upadek? Mocną świadomość tego, jaka jest moja motywacja i czego ja tak naprawdę od najbliższego życia chcę. Zachwycony nie jestem (byłbym już parę kilo do przodu), ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Lecę nadrabiać formowe zaległości (dzisiaj lub jutro).

Maks