-
czesc dziewczynki!
gatita pewnie już w Portugali, albo szykuje sie do wyjazdu:D
beem czyli Twoja siostra jest w klasie maturalnej?
mój wczorajszy dzień był raczej średni, ale oparłam się ciastkom i michałkom:D:D
JA
JOJO

waga około 85 kg.
-
ehh tyle się opisałam a mi wykasowało.. masakra.. nie miałam netu przez tydzien ponad..z powodu przeprowadzki do wawy od poniedziałku zajecia na uczelni 
beem Twoje posty są bardzo ciekawe to wcale nie głupoty, jesteś otwarta, skora do zwierzeń i piszezsz bardzo fajnym stylem
gatita milutkiego wyjazdu
tam jeszcze ciepełko na pewno
julcyk superże oparłaś się słodkościom
tak trzymać
-
beemko przepraszam
coś za szbko czytałam i żle zrozumiałam ten post o siostrze.
Ślicznie dietkujesz
I bardzo mi sie podoba ,że umiesz sobie odmówic kalorycznych rzeczy. Gratulacje z okazji zmieszczenia się w spodnie z sprzed lat
Jestem ciekawa jaka jest Twoja opina na temat nowej wagi.Noszę się zamiarem kupienia nowej tylko nie wiem jakiej
Życzę Wszystkim milutkiej i cieplutkiej niedzieli
-
Dzien dobry słoneczka,
wczoraj nie pisalam caly dzień, więc szybka spowiedź jadłospisowa:
dwa kubki mleka 0,5
1 kromka wasa z dżemem jabłkowym (bez cukru)
kawałeczek kabanosa
2 marchewki
2 jabłka
talerz kluseczek ziemniacznych (mało dietetyczna porawa, ale bez skwarek, to tylko ziemniaki i mąka)
kubek musu jabłkowego (bez cukru)
Czyli całkiem sporo jedzenia a kalorii wcale nie aż tak wiele. Ważę się na mojej nowej wadze(elektroniczna, za 60 zł z Auchan, dokładność 0,2 kg, ale po co mi dokładniejsza, skorowiem, że szklanka wody, którą wypije też waży 0,2.... a waga super), ale kontrolnie wskakuje też na te optymistyczną i pragnę wam zakomunikować, że wcale nie muszę przesuwać suwaka wyżej
Bo moja nowa waga pokazuje 65kg... za to optymistyczna 63 
Tym sposobem wiem juz z całą pewnością, że dotychczas oszukiwała mnie o 2 kg. I zastanawiam się, czy w związku z tym nie powinnam przesunąć wagi początkowej trochę wyżej..
A dlaczego nie... przecież wiem, że według starej wagi schudłam już więcej niż 7 kg.
Widzicie tak mi się podoba bycie na półmetku, że wcale nie mam ochoty go opuszczać. Ale zrobię to. Już się umówiłam z kumplem, że chodzimy razem na basen zrzucac kiloski (on sam twierdzi, ze wyglądqa jakby połknął żółwia, tak mu sterczy mięsień piwny, ale juz trochę schudł).
Mialam się zmierzyć, ale gdzieś mi wsiąkł centymetr krawiecki.
Wczoraj znalazlam pasek, który byl dla mnie wyznacznikiem mojej zmiany wagi. Nosiłam go na ostatniej dziurce. Kiedy po jakimś czasie odchudzaia znalazłam go, okazało się, ze musze dorobić 3 dziurki, bo jest za szeroki. Kiedy znow przytyłam okazało się, że nie tylko dorobione dziurki nie pasaują na mnie, ale także ostatnia fabryczna okazuje się za ciasna. Oto obwieszczam wszem i wobec, że brakuje mi juz tylko jednej dziurki do odzyskania efektu ubiegłorocznego a walczyć będę dalej i tym razem osiągnę mój upragniony cel. Nie poddam się na finiszu. Tym razem termin dietkowy wybrałam rozsądniej i do Bożego Narodzenia nie tylko już się przyzwyczaje do hamowania swoich apetytów, ale także przekrocze nieosiągalną do tej pory granicę. Wiem już, że nie wystarczą granice i cele krótkotrwałe, bo ich efekty znikają błyskawicznie. Dlatego mam cel za tydzień, za pół roku, za rok, za dwa lata. Pamiętając o tych najważniejszych, daleko w przyszłości łatwiej jest nie zaprzepaścic tego co juz jest. Może to głupie... W końcu jeszcze chudnę, sukcesów w utrzymywaniu wagi nie mam na swoim koncie. Ale jem więcej iż przy poprzedniej diecie i bardziej zróżnicowane posiłki. Nie jest dla mnie sztuką zapchać się zupą kapuścianą tak, żeby polałymnie wszystkie narządy wewnętrzne, sztuka jest dla mnie wziąć małą porcję kluseczek ziemniaczanych (które uwielbiam) i nie poprosić o dokładkę.
jeszcze się nie nauczyłam, ale mam nadzieję, że mi się uda, przygotowywać kolacji dla rodziny o godzinie 20-21, potem posprzątac w kuchni, pozmywać... i nic nie zjeść.
Wczoraj inspirowałam się sukcesami odchudzaniowymi Kulki i Anikas (oglądałam zdjęcia). Anusia z zaręczyn i Anusia ślubna to dwie zupełnie inne osóbki (całuski i pozdrowienia dla mojej ślicznotki) a Ula dokładnie wie, co to mordęga walczenia z efektem jojo (mam zdjęcia sprzed pierwszego odchudzania, jej sukcesy opublikowane w SL (rok utrzymania wagi!!!!), piękne ślubne foteczki i obrone pracy magisterskiej, kiedy to nieszczęsne jojo złapało naszą Kulkę w swoje szpony, ale się wyrwie i znów będzie, jak na weselu). To co nas jeszcze bardziej zbliża to fakt, ze wszystkie mamy drobniutkich partnerów życiowych. Jeśli, któraś z was, chce się podzielic sukcesem (bądź porażką) zdjęcia można wysyłac na [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. Ja osobiście mam przyjaciólkę, która zawsze najgłośniej oklaskuje moje sukcesy, ma na imię Marcin
To on kręci nosem, kiedy przymierzam wszystko co mam w szafie i powtarza "za tęgie na ciebie te spodnie". Podobno do tego nadają się tylko "przyjaciółki", więc tak też go nazywam (hehe i tylko przyjaciółkom zwierza się, że okres nam sie spóźnia itp...)
I jeszcze raz się pochwalę a co tam, najwyżej powiecie, że ze mnie straszna chwalipięta:
W miarę grzecznie trzymam sie tej 18. Ale tez spać chodzę wcześniej. Zobaczymy jak sobie to wszystko ustabilizuję.
Na dzis koniec wynurzeń. Może w nagrode zafunduje sobie krótka sesję w solarium?
-
hej beemko:D
fajnie mieć takiego przyjaciela-mężczyzne...
jak na razie ja znalazłam samych przyjaciół i nikogo z kim bym mogła spędzić reszte zycia... ale wszystko w swoim czasie. w koncu mam tylko 18 lat...
fajnie, ze pasek tak ladnie sie zapina:D
a cel nauczenia sie utrzymania wagi godny nasladowania:D
ja przez ten tydzien utrzymałam swoja wage. nie schudlam, nie przytylam...
JA
JOJO

waga około 85 kg.
-
Dzień dobry,
właśnie zaczynam dzień. Jak zwykle, najpierw siusiu potem na wagę. Dzisiaj pokazała 64,6 kg. Suwaczkanie przeciągam, bo dopiero, gdy pokaże 64,0 będzie czas po temu. Jakoś strasznie mnie gardło boli. CHyba złapałam jakąś infekcję. A nie ma nic gorszeego niż pociąganie nosem i skrzypiący głos (dla kogoś, kto mówi tak dużo, jak ja). MOjemu kochanemu szczęściu bardzo sie podoba moja nowa szczulejsza wersja... nie dał mi spać do 2:00. A niestety spać do późna nie mogę, bo zaprogramowałam organizm na pobudkę o 7:00. Ibędę taka niewyspana chodzić.
Wczoraj zjadłam:
słoiczek musu jabłkowego z malinami (bez cukru, uwielbiam, wczoraj wpadłam na pomysł, żeby do diety wprowadzić Gerberki. Smaczne zupki dla niemowląt, porcja mała, ponoć zdrowea nie sa jakoś specjalnie kaloryczne)
naleśnika z serem (nie będe sie przeceż katować)
nektarynę
kisc winogron
I chociaż winogrona jadłam około 20:00, to przecież spać poszłam dużo później.
Mam nadzieję, że dietkowo będzie dobrze. Musze wprowadzić trochę ruchu. Może pojadę dzisiaj na rowerku gdzieś za Warszawę (a przecież nie napisalam, że już jestem w stolicy). Spotkałam wczoraj kolegę, z ktorym chodziliśmy na basen. W tym roku akademicki reaktywacja... ale z większym natężeniem. Kiedy już dojde do upragnionej wagi, będę musiała wypracować jakiś plan wolnego wychodzenia z dietki, żeby nie przytyć od razu (chociaż podobno najtrudniej utrzymać wagę na stałym poziomie). Wtedy będę już korzysystać z dzienniczka kalorii. Chwilowo jakoś mi się nie chce.
Pa słonka
-
beem waga u Ciebie leci? u mnie zatrzymanie.. ehh..
z infekcją współczuję <przytul> mam nadzieję że szybciutko się wyleczysz - teraz łatwo się przeziębić bo poranki są chłodne a w południe jest bardzo ciepło..
to super że facet docenia szczuplejszą wersję
hmm ja ruchu wprowadzić na razie nie mogę - może trochę w czwartek bo mam dużo zajęć.. a dziś od 11.40 do 18.50 cały czas na uczelni.. buuu
pozdrawiam może wieczorkiem napiszę coświecej
-
beemko jeszcze raz brawo
Mam sporo pracy i brak mi czsu by poczytać Wasze ostatnie posty, ale jutro juz będzie więcej luzu to nadrobię zaległości.
Trzymajcie się ciepło i dietkowo
-
Alluniu, może waga się zatrzymała, bo schudłaś już tak dużo, a moze dlatego, że tak mało ci juz zostało. Z doświadczenia wiem, że najłatwiej spadają kilogramy, które wszyscy uważają za zbędne... a kiedy już zostanie niewiele okazuje się, że jest coraz trudniej...
Ale dasz radę. W pewnym momencie organizm krzyczy, że więcej już ne odda, ale my go przechytrzymy.
Jest po osiemnastej, więc dzisiaj już tylko herbatka (i może kieliszek wina
a zjadłam od rana:
mus jabłkowy (ok 150 g) bez cukru
1 nektaryne
200 g Paelli
1 małe gronko winogron
100 g surówki włoskiej z koperkiem
2 kieliszki bułgarskiego wina (kiliszeczek do obiadu nie zaszkodzi a i o obiedzie nieżle sobie z ukochnym wypic)
Może alkohol nie jest w
-
Wcieło mi pół posta, ale niech będzie. Chciałam tylko naisać, że żadna dieta nie poleca alkoholu, ale nie można sobie wszystkiego odmawiać.
Mam jeszcze dzisiaj w planie wieczorne pływanie, ale zależy to od tego, czy moi współtowarzysze niedoli zjawią się z rownie silnym zapałem co ja.
Pozdrawiam lekkostrawnie i niskokalorycznie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki