Zobaczycie laskę
wyglądałam znakomicie. Wczoraj przemyślałam swoje podejście do samej siebie - Jak to szumnie brzmi . Chodzi mi o to, że muszę zamiast się bez końca odchudzać, przekierować troszkę swojej silnej woli i uporu ( a uporu to mam dosyć) na walkę ze swoją samooceną. Przestać się tak przejmować sobą, swoim wyglądem, tym jak mnie odbiorą inni i zamienić się troszkę - czuć się cały czas tak jak wczoraj, walczyć z dołami ,że jestem gruba, nieatratrakcyjna itd i do tego głupia (bo w dobrym dołku potrafię tak myśleć). Może byłam zbyt ambitna, zbyt wymagająca od siebie. To mi nie daje żyć, nie daje cieszyć się wieloma rzeczami ( np w piatek wychodząć na imprezkę byam przekonana, że wyglądam grubo, że będą patrzyć na balerom w wąskiej sukni)
Przeszło mi po komplementach jakie mnie spotkały, po "rozmazanych" męskich spojrzeniach i komplementach po kilku kieliszkach...... będę myśleć o sobie dobrze, a nie tylko szukać w sobie co jest źle.
Dziewczyny - moje motto na wiosnę
Jestem pewna siebie, jestem ładna, jestem wartościowa
będę walczyła ze swoim podejściem do siebie.
Naturalnie zrzucę jeszcze te dwa kilo bo w końcu to było założenie od początku, a cele stawiam sobie po to, aby je osiągać, potem będę walczyła o utrzymanie tego co zdobyłam, mam nadzieję już niedługo
Na imprezie wybawiłam się jak mało kiedy - wytańczyłam jak szalona, Jadłam nie wiele, bo nie miałam czasu - na ciepło był łosoś, zjadłam z surówką frytki odpusciłam. Zjadłam trochę rozmaitych sałatek, no i żurek nad ranem. Z ciast mały kawałek tortu - ale chyba nie był za bardzo kaloryczny, bo śmietanowy i lekki w smaku, mmmmmmmmmm :P
co do alkoholu echhhhhhhh no dałam czadu.
Było cudownie - tańczyłam, tańczyłam
Rano obudziłam się z koszmarnym kapciem w buzi i wysuszona jak śliweczka na kompot bożonarodzeniowy
Teraz, całkiem wypoczeta i wyspana, podejmuję nowa rękawicę - walkę o siebie bez kompleksów, o spojrzenia na siebie bez samouwielbienia, ale i bez zbędnego krytycyzmu i komleksów.
Zakładki