Waszko jeden dzien szalenstw to nic, to tylko przyspieszy przemiane materii :)
Wersja do druku
Waszko jeden dzien szalenstw to nic, to tylko przyspieszy przemiane materii :)
ehhhh tam waszko, zyje sie tylko raz, jeden dzien szalenstwa jest bardzo wskazany... i tylko nie miej wyrzutow sumienia :evil: , pomysl sobie jak bylo przyjemnie :D
No przesadziłam z jedzeniem. Wyrzutów nie mam ( no mogłam jedynie........ mniej wypić)
Tylko, oby mi takie wieczorki w krew nie weszły ( jojo czyha na mnie za rogiem)
Każdy ma jakies grzeszki jedzeniowe :) Pozdrawiam i wracaj spowrotem do dietki :).
Już będę grzeczna. W końcu jeszcze całe 2 kg, niby nic, ale te ostatnie są najgorsze.
Wiecie - zastanawiam się, czy nie dać organizmowi odsapnąć od dietowania...
Ponieważ wyglądam ładnie, pośpiechu nie ma.....
Może teraz teraz wyjdę z diety i wracę do normalnego życia, ale nie będzie już ono takie jak przedtem. Żarcie nie będzie rządziło moim życiem, nie będę się opychać, ale nie będę też jeść jak ptaszek. Moja normalność to będzie druga faza Montignaca.
Założenia mojego nowego życia:
nadal będę dużo ćwiczyć – ćwiczenia pozostawiam bez zmian i niech mój tryb życia już na zawsze będzie „usportowiony”
Nadal będę uważać na to co jem, i ile jem
Będę unikać słodyczy i tłuszczów zwierzęcych
Będę uważać na węglowodany i wybierać te dobre.
Będę uważać na ilość alkoholu, szczególnie piwa
Jeden posiłek dziennie pozostawię bez węgli, najczęściej obiad
Podzieliłam sobie powrót do normalności na trzy fazy:
Pierwsza faza to będzie dodanie chleba do śniadania i tak potrzymam dwa tygodnie, albo nie, do świąt, na początek jedną kromkę, faza zakończy się ważeniem
potem jakoś przeżyję święta, mam nadzieję, bez nadwyżek kilogramowych
Druga faza to będzie drugie dodanie dobrych węgli teraz do kolacji: do sałatek(ryż, makaron, czy ziemniaczek) czy dodanie odrobiny kluseczek (ryżu) do zupy którą uwielbiam, potrwa kolejne dwa tygodnie i znów ważenie
W trzeciej fazie dodam drugą kromkę do śniadania, lub grahamkę, dwa tygodnie i ważenie
Dopiero po tych trzech fazach zobaczę co będzie. Może dwa kilo pójdzie sobie w zapomnienie (hihi w miedzyczasie), a jeżeli nie, to wrócę do ostrej bezwęglowej, do I fazy SB na tyle czasu ile będzie trzeba. Myślę że to dobry plan - naprawdę mam troszkę dość, czego dowodem są kolejne napady łaknienia na węgle i powtarzające się problemy z zatwardzeniem.
Jeśli chodzi o sport
Na lato rezygnuje z basenu i fitnessu (od maja) i obiecuję sobie:
Raz w tygodniu jazda konna ( jak mnie będzie stać, to więcej)
Rower w miarę możliwości codziennie
Będę miała dużo pracy w ogrodzie – kocham to
Mam też cichy zamiar zacząć biegać – na początek dwa razy w tygodniu, rano.
Dziewczynki kochane proszę, przeczytajcie i oceńcie jakie to ma szanse, bo jojo czyha a ja zaczynam mieć obsesję na tym punkcie
Założenia bardzo dobre, choć ja akurat nie wracałabym do pieczywa. Bardzo je lubię ale uważam, że jest zdradliwe. Poza tym jakiś czas temu w Polityce lub we Wproście był artykuł na temat wypieku pieczywa i tak szczerze mówiąc nie ma to nic wspólnego z pieczywem. Mąki w mące jest za mało, sztuczny proszek jajeczny i keratyna, coś co najbardziej mnie przeraziło, poza tym spulchniacze i konserwanty. Nie mówię że nie lubię ale generalnie nie jem i unikam. Może wyjściem byłoby, że na tej swojej działeczce, jak juz będziesz siedzieć to skusisz się na pieczenie chlebka lub bułeczek? Odkąd nie jem pieczywa nie mam wzdęć i innych tego typu dolegliwości :) i oby tak pozostało.
Poza tym Waszeńko reszta bardzo mi się podoba. Akurat makarony bardzo lubię i ryż i kluseczki. Też z czasem zamierzam włączyć je do diety i nawet teraz czasami coś zjem. Kiedyś stosowałam dietę "dobrych kalorii", zresztą była bardzo skuteczna, i stamtąd wyniosłam niełączenie pokarmów. Uwielbiam spagetti w każdej postaci byleby nie było mięsa i już przetestowałam nie jest tuczące :), byle bez przesady.
Myślę Słoneczko że to mądre założenia i wiem, że Tobie się uda utrzymać wagę. Poza tym naprawdę ostatnich dwóch kg nikt nie goni i może lepiej jak będą rozłożone w czasie. No i jak najbadziej tryb sportowy, to podziwiam.
I więcej żadnych wpadek jedzeniowych - to taki miły akcent na zakończenie mojej wypowiedzi :).
Dzięki Envi - na pewno masz dużo racji z tym chlebkiem.... Piec chlebaniestey nie umiem, kiedyś próbowałam, ale........... :oops: może kupie sobie taka maszyną do pieczenia chleba....
Bez chleba nie dam rady - wiesz, połowa moich wpadek to chleb, druga to makaron.
A w swoich założeniach nie napisałam, że mam na myśli chleb ciemny, z pełnego przemiału można taki kupić w sklepach ze zdrową zywnoscia i od czasu do czasu grahamki....
Waszko założenia są super. Ja osobiście też starałam się wyeliminować różne rzeczy z jadłospisu, alr to na krótką metę. I też tak jak ty mam apetyt na makaron (był wczoraj) i chlebek (wczoraj zaliczony) i ziemniaki. Myślę, ze tak jak ze wszytskim - potrzeba umaru. Jedna kromkę na śniadanie, a potem do konca dnia żadnego xchlebka, u mnie jak leży chleb to poluję na niego cały dzień, czasem uda się go nie zjeść. Myślę, ze mozesz te wszytskie rzeczy wprowadzić do jadłospisu, w małych ilościach i mieć żelazną wolę, nie tykać ich, kiedy nie ma takiej potrzeby. Przecież udowodniłąś, ze mozna, tyle juz schudłaś. ja wczoraj za duzo zjadłam, w piątek nie, chociaż był alkohol, więc to i tak ppuste kalorie. Dzisiaj pokręcę i poćwiczę, moze ten tydzień będzie lepszy...Dziękuję za wsparcie, szkoda, ze nie mogłam cieszyć się swoim sukcesem na forum, bo go nie było
Waszka, bardzo ładnie opracowalaś swój plan, ale :lol: :lol:
chyba dodala bym dobre węgle do obiadu :roll: :roll: ,na kolacje dałabym białka, coś mi się zdaje, że organizm nie lubi na noc węgli, chyba kiedyś to u gagii wyczytałam, staram się tego przestrzegać i zauważyłam, że nie mam problemu z zaparciami :lol: :lol:Cytat:
Druga faza to będzie drugie dodanie dobrych węgli teraz do kolacji: do sałatek(ryż, makaron, czy ziemniaczek) czy dodanie odrobiny kluseczek (ryżu) do zupy którą uwielbiam,
Ja do śniadania jadlabym kromkę chleba
Ale to jest moje zdanie
Kiedyś czytałam twój pamiętnik od początku i widziałam zdjęcia twojej działki, jest w pięknym lesie :lol: :lol: . Wtedy pomyślałam że piękne miejsce na bieganie , gimnastykę, dotlenienie :lol: :lol: więc tam będziesz miała dużo lepszy aerobik , jak na sali i wtedy nawet grzeszki żywieniowe łatwiej będziesz mogła spalić
Maszyne do chleba polecam - mozna zastosowac odpowiednia make montignacowa i upiec sobie cos pysznego :) Wystarczy zamiast cukru w normalnym przepisie dac fruktozy i juz :) Sama tak robilam, jak bylam na MM.
I tez uwazam, ze nie ma sensu eliminowac z jadlospisu rzeczy, ktore lubisz. Stosowac makaron z pszenicy durum, chleb z maki z pelnego przemialu i starac sie nie przesadzac z ilosciami :)
Jak jeszcze bedziesz nadal cwiczyc, to na pewno nie bedzie jojo :)