hmmm...
uleńko, wydaje mi się że nie możemy nic na siłę...obie z tego co czytałam u ciebie mamy podobne przyzwyczajenia i preferencje odnośnie jedzenia...więc musimy powoli...
dobrze że chcesz najpierw ograniczyć ilość, a potem przejść w jakość...też takie założenie obrałam, nie chcę stosować konkretnej diety, bo jak nie zjem tego na co mam ochotę to mnie bierze wściek i dietę szlak trafia...wolę jeść to co chcę, ale rozsądniej...a potem dokonywać świadomych wyborów...np dziś rano zjadłam dalej chleb, ale nie zwykły ale razowy...nie z masłem ale z serkiem...małymi kroczkami.
Ja jestem uzależniona od węgli i nabiału...i mimo tego że wytrwałam na sb dwa tygodnie to po nich rzuciłam się na wszsytko co się rusza, a nie o to chodzi...a tak to po mału zmienię swoje nawyki... myślę że to samo ty chcesz osiągnąć, więc jesteśmy na dobrej drodze... daniczek zainspirował mnie z powrotem do raporcików... ty też je robisz, faktycznie można wtedy zobaczyć co i ile się zjadło a potem to skorygować, i nawet lepsze są raporty "po" niż planowanie diety, bo to drugie rzadko wychodzi a potem się tylko dołujemy...
...a co do herbatek, to jak się kiedyś odchudzałam (10kg/8tyg) to piłam dziennie bratka, i wczoraj w sl wyczytałam że właśnie bratek wspomaga świetnie odchudzanie bo ma dużo minerałów i oczyszcza organizm z toksyn, polecam
trzym tak dalej i nic na siłę...będziemy sabotować nasz apetyt...walka podziemna jest skuteczniejsza niż otwarta wojna
Zakładki