-
hej
z tym kisielem to ja nie wiem... raczej jak ten drugi pewnie... ten nie słodka chwila... w końcu słodka chwila jest ja 1 osobę, a tamten na 4... więc niemożliwe, żeby kaloryczność wyszła taka sama...
ale głowy sobie nie dam uciąć
teraz to już i tak nieważne, bo kisiel jadłas wczoraj
miłego dnia życzę :*
-
Ech i tak dojadłam pudding, bo stwierdziłam, że bardziej prawdopodobne jest to pierwsze bo ten kisiel niby go dużo ale taki mdły był gorszy od tego w kubku, 8 g proszku różnicy, no a proszek ten sam tylko barwnik inny. Więcej wody i tyle, a woda przeciez nie ma kcal. No cóż nic się nie stało nawetjak te 200 przekroczyłam
Napisałabym coś dłuższego, bo mam dobry humorek, ale musze pędzić na angielski. Buźka :*
-
dziewczyno ty sie nie baw w dodawanie po 100kcal tylko jedz juz 2000kcal a potem do 2400kcal bo tyle nastolatka mniej wiecej potrzebuje. A w swieta proponuej ci jesc wszystko an co masz ochote ze slodyczami wlacznie to moze przytyjesz. Jestes bardzo chuda moge sie zalozyc ze masz problemy z okresem.
-
Jutro ważenie, mam nadzieję, że waga stoi, bo inaczej skorzystam z Twojej rady Alessaa. A w święta i tak bym wszystko jadła bo mam za słabą wolę . Mam nadzieję że przytyję, chociaż nie wiem, te potrawy świąteczne nie sa aż tak kaloryczne oprócz ciasta rzecz jasna.
Dzisiaj zjadłam wzorowe śniadanko, bo na 10.40 miałam, gdyż 2 klasy pisały próbny test. 3 paróweczki Morlinki, 3 kromki ciemnego chleba i kawa zbożowa z mlekiem . Ciągla najedzona chodzę, eh . Mieliśmy losowanie i wylosowałam osobę, której nie mam pojęcia co kupić, eh poradzę się jej przyjaciółki . A na pierwszej lekcji robili nam zdjęcia do elektrycznego dziennika, musze pamiętać, żeby wziąć płytkę, bo klasa mnie ukatrupi. Historyk nie mógł się nadziwić jak bardzo niebieskie mam oczy, chodził po klasie i wszystkim pokazywał, a na tym zdjęciu tak brzydko wyglądałam .
Moim dwóm kolegom znowu grozi, że nie zdają, a oni u nas są dopiero od tego roku, wcześniej też siedzieli. No i Magdzie Magda to moja bliska koleżanka, nie chcę, żeby kiblowała. Myślałam czy by jej nie zaproponować korepetycji, ale mogłaby się obrazić, poza tym w porę dziewczyny przypomniały mi, że jej tato jest przecież matematykiem. No, pięknie, a ona pała z matmy!
Na technice jesteśmy okropni . Tylko, że jak to się odbije na mojej średniej to zabije! Nic nie umiem z tych przepisów. N I C. A w piątek sprawdizan i to wagi 3. Już z kartkówki prawdopodobnie 3 dostałam . E tam 3, myslicie, ale ja kujon jestem i musze miec zawsze wszystko na 6. Nie nie nie licze na 6 z techniki to niemożliwe, ale chciałabym mieć 5
Intensywny wuef zaczał się znowu. Skakałyśmy na skakance, jak najwięcej skoków w minutę pudłem. Na ocenę. Ale ***** . Do mnie nie doszło, całe szczęście, bo nie miałam butów. A potem będą brzuszki, w 30 s jak najwięcej. Zaczyna się
Wiecie co? Powoli coraz mniej myślę o jedzeniu. I dobrze, bo to się zamieniało w obsjesję. Teraz potrafie znowu godzinami myślec o bzdurach tak jak te wyżej i temat nie schodzi na kalorie. Leczę się powoli z chorobliwej diety
-
Ale dziwnie się czuję.
Chce mi się żygać. Nie, nie, nie, to nie są problemy z żołądkiem. To chyba te zmiany które zachodzą w moim życiu właśnie teraz, kiedy ojciec rozmawia przez telefon i załatwia bilety na samolot.
Mój tata jedzie do Irlandii do pracy. Wiecie kiedy? W TĄ NIEDZIELĘ. I na dodatek nie wie na pewno, czy wróci na święta. Ale mi niespodziankę zrobił :/. Z jednej strony cieszę się, bo sytuacja finansowa ZNACZNIE się poprawi, a z drugiej... być może jak mu się spodoba i praca nie okaże się lipą to za jakiś rok, dwa, się tam przeprowadzimy. Tym narazie się nie martwię, bo czasu zostało. Nie wiem. Chyba będę za nim tęsknić. I mam takie uczucie; niby radość, a niby zawiedzienie. Skończy się wspólne wysiadywanie wieczorem przed telewizorem i oglądanie dobranocek porzerając w kilogramach pestki z dyni, uciszanie chrapania na "Na dobre i na złe" i granie w kości całą rodzinką. Głupio mi bo cała rodzinka zaciesza, bo będziemy bogaci, a ja tak jakoś dziwnie... źle mi nie było, ba, miałam wiele, wiele więcej niż inni, a teraz jeszcze... ehhhhhhhh
-
łii być może mój tato pojedzie dopiero w Nowym Roku . Ale BYĆ MOŻE więc nie robię sobie zbytniej nadziei...
Dzisiaj mama piecze ciasto, jedno kokosowe i jedno z galaretką. Ile taki kawałek każdego z nich 5x5 może mieć kalorii? A w sobotę jeszcze jabłecznik, ja tam się cieszę, bo jabłecznik jest pyyyszny no i jak na ciasto nie ma wielu kalorii. Nie wiem tylko jak wytrwam jutrzejszy dzień, zamierzam zjeść tylko dwa kawałki, mam nadzieję że się do tego nie dorwe tak jak to było na wszystkich swiętych.
I mam jeszcze dylemat co do gołąbków. Jedna sztuka według tej strony a 108 kcal, a według innej stronki > [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] 220. Z tym że tu jest chyba niewliczony sos, no ale żeby taki sos pomidorowy miał 112 kcal .
Ważenie bez wrażeń. Cieszę się, że nie ubyło, i narazie nie przybywa. Spokojnie, w końcu imienimy mamy mamy .
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki