pyzuniu, dzięki za wizytę u mnie

ja tu czytam trochę początek...trochę koniec i co widzę...optymizm, jeszcze raz optymiz...i patrzę na linijkę a nasza pyza w połowie drogi i myślę sobie że muszę ci to uświadomić bo nie wiem czy to zauważyłaś...że już pół drogi za tobą...eh też bym tak chciała...a tu na koniec załamka...i myślę dalej sobie...tak, tak przerabiałam to...a przecież nie ma co się łamać, bo to może druga połowa cyklu, może @ się zbliża, może wstałaś rano podpuchnięta, więc tak na prawdę to będziesz na minusie! więc pyzuniu pyszczek do góry i pomyśl tak jak ja myślałam jak dietkowałam, że waga swoje a ja i tak wiem swoje, że jedząc 1200kcal nie mogę przytyć, więc to woda, a skoro to woda, to na pewno za niedługo sama odejdzie...skoro dietkujesz chudniesz, nie ma innego wyjścia

buziaczki i dietkuj dalej, waż się i śmiej się z wagi