Wątek: Wielkie odchudzanie czyli zrzucam 60 kg - 30 kg mniej .

Hybris, XXXONA, Kami 25 dzięki za wsparcie i gratulacje.
Ale mam wielki problem, po raz pierwszy od dwóch tygodni jestem niesamowicie głodna. Do tej pory dietę przechodziłam ulgowo, a dzisiaj.......... Już nie wiem co zrobić, żeby odwrócić swoją uwagę od żołądka. Zaczyna się dziać to co zawsze, mały sukces i ..... mój organizm domaga się nagrody za wyrzeczenia. Zawsze był to początek końca diety. Ale nie tym razem, muszę dać radę i przetrzymać głód. Będę trzymała się planu.
Nie jestem godna, nie jestem głodna, nie jestem głodna, nie jestem głodna......
To moja mantra na dzisiaj.
Nie mogę dać palmy przed Wami i przed samą sobą.

Hej myszko

po pierwsze to strasznieeeeee gratuluję Ci spadku wagi wspaniale D

co do dzisiejszego "głodu" to polecamCi niezawodny sposób: opieniądze wyjmujemy z wszystkich kieszeni spodni, płaszcza i bluzy i wychodzimy z domu gdziekolwiek ... byleby nie jeść, nie podjadać i nie myśleć...
potrzebujesz jakiegoś zajęcia, czegoś co odwróci Twoja uwagę...
moze po spaerku zajmij sie generalnymi porządkami nie wiem... rób coś co Cie tak wciąga ze przestajesz myśłeć...

pozdrawiam Cię mega słonecznie, 3maj się i nie dawaj pokusom...ja też się nie dam... imo ze ciasto kusi w lodówce...ale nie nei nie musimy być DZIELNE

ps. dziekuję za wizytkę u mnie na wąteczku, zapraszam jak tylko bedzxiesz mieć ochotę ja też mam zamiar do Ciebie wpadać

Dziekuje za odwiedzinki i kartke Myszko

Myszko i jak - udało Ci się pokonac kryzys? Mam nadzieję.

Co do moich patentów na głód, to nie wiem, czy w tej chwili jeszcze Ci się przydadzą, ewentualnie może spróbujesz kiedyś w przyszłości: kiedy dopada mnie głód - staram się zużo pić. Najlepiej ciepłe napoje, powoli, małymi łyczkami. To mi pozwala oszukać żołądek i stłumić głód.

Przetrwałam. Stało się to kosztem mandarynki,kiwi i ..........dużej dozy Waszego wsparcia. Jak na razie dzisiaj mój robak siedzi cicho. Może boi się eksmisjii........?
Mama nadzieję, że na razie nie wystwie swojego głodnego łebka, bo muszę zebrać siły na następny bój.
Dietkowanie poszło mi wczoraj nieźle, chociaż po raz pierwszy zjadłam więcej niż miałam w panie, właśnie owo kiwi i mandarynkę. Ale jest dobrze,nawet waga nie chciała mnie dzisiaj zdenerwować bo pokazała 0,2 kg mniej niż wczoraj.
Katharinkaa, Gosiakk, Hybris dzięki za odwiedziny i przydatne rady.
XXXONa dzięki. Ja w ogóle pije ok. 3 litrów herbaty i chyba tylko dlatego udaje mi się wytrwać na dietce.
Pozdrawiam!!!!!!
Brzuszek, rączki, nóżki jakby moje, tylko ja nie jestem taka słodka

Cześć Mycho!

Super Ci idzie. Ja tutaj też goszczę od niedawna, ale atmosferta tego forum wpływa na mnie cudownie.Pierwszy raz od wielu lat czuję się silna i mam wolę walki. Nie bedę ukrywać,że czasami jest trudno, ale cóż trzeba wytrzymać. Włąsnie dzisiaj mam słabu dzień- ciągnie mnie na coś dobrego i muszę bardzo się starać aby odpędzić złe myśli.

Od kilku dni również się "balsamuję", ale muszę jeszcze włączyć pilingowanie i olejkowanie.Pozdrawiam serdecznie!

Oj dobrze , że pokonałaś głód, bo obawiałam się o tego kota, co go miałaś na talerzu

Myszo miła, kiwi i mandarynką (jezzzu, ale bym kiwi zjadła! ) się nie przejmuj, bo jeśli tak poważny kryzys okupiłas porcją ok. 100 nadprogramowych kalorii, to juz jesteś na najlepszej drodze do sukcesu. I bardzo dobrze, oby tak dalej
Dzięki, że do mnie zajrzałaś i obiecuję, że będę Ci sekundować, dopóki nie skończysz jako wiotka trzcinka!
pozdrawiam!

Witam!
Dzisiejszy dzień przeszedł całkiem nieźle dietkowo. Głód się przyczaił i postanowił dać mi odpocząć. Mam nadzieję, że nieprędko wypełznie.
Ale wszystko inne sprzysięgło się przeciwko mnie. Najpierw nie było weterynarza, a mój pies jest cukrzykiem i kończy mu się insulina. Miał być o 16 i dzięki Bogu czekałam na niego na mrozie ok. 40 minut, i z minuty na minutę moje myśli stawały się coraz bardziej mordercze . Ale coż trzeba było się dla Sabci poświęcić.
Później mój syn postanowił zapewnić mi dodatkową porcję gimnastyki. Potłkł wraz z kolegą w kuchni całą stertę naczyć, które stały na blacie roboczym, a ponieważ stała tam też przegotowana woda dla psa to wszysko przy okazji zalali. Miałam jakieś 50 minut intensywnego sprzątania i ograniczania strat. Dobrze chociaż, że sami się nie pokaleczyli.
A teraz jestem wykończona, więc idę spać z nadzieją, że jutro będzie lepszy dzień.
Pozdrawiam!!!!

Myszka życze spokojnej nocki i duzo sił na jutrzejsze zmagania z dietka.