Devoree, gratuluję też oczywiście posiadania takiej utytułowanej kociej arystokracji.....
Ja od dzisiaj mam nadzieję brać z Ciebie przykład i być wreszcie zdyscyplinowaną, wytrwałą i odżywiającą się zdrowo. Wiesz, myślałam kiedyś o diecie Montignaca, ale doszłam do wniosku, że jednak nie dla mnie jest takie żywienie się, w którym zupełnie nie mogę jeść pewnych potraw (mających wysoki indeks glikemiczny). Ale zgadzam się z Tobą, że faktycznie można tak skomponować menu, aby dłużej być najedzonym i żeby przede wszystkim nie było ssania na słodkości (jestem kompletnym maniakiem słodyczowym). I zawsze mówię, że powinnam uczyć się umiaru w jedzeniu słodkich rzeczy, ale powoli dochodzę do wniosku, że chyba powinnam zupełnie nie jeść pewnych (większości...?...) łakoci. A zamiast tego piec, tak jak Ty - mój Idolu..
- inne pyszności ze zdrowych składników. Już miliony razy, będąc na diecie, siadałam na jakichś
imieninach i skubałam pyszne ciasta, a wieczorem, już w domu, dopadało mnie takie ssanie, że pożerałam wszystko słodkie, co udało mi się znaleźć w kuchni...
Więc teraz przy mojej kawie leży 7 suszonych moreli (nie chce mi się jeść po wczorajszym 74834235-tym rozstaniu z obżarstwem...), a później postaram się jeść głównie owoce i warzywa. Największy problem mam z jedzeniem w mieście, bo we wtorki i czwartki bezpośrednio z pracy lecę na angielski i muszę jeść coś nie w domu. Wezmę kawałek ryby lub mięsa z surówką, zamiast mojego ukochanego naleśnika z warzywami zapiekanego z serem. Bo co z tego, że nie ma tak wielu kalorii, skoro ssie mnie po nim jak licho.....
Devoree?...Czy Ty unikasz białych makaronów, mąki i ryżu?....Dobrze zapamiętałam?...
Dagmaro, ja też lubię żurawinę. Pasuje zarówno do wędlin, jak i mięsa na ciepło.
Mirielko, wiem, czuję nawet wirtualnie, że Devoree jest zwyczajnie niesamowita! I mam nadzieję szukać u Was wsparcia i pomocy w odchudzaniu.....![]()
Zakładki