-
Codziennie sumiennie cwicze (do steppera i brzuszkow dolnych dodalam jeszcze gorne a takze pompki na kolanach) i spaceruje po kilka godzin wykorzystujac ladna pogode. Sa efekty - dzisiaj zobaczylam na wadze 66,5 kg a takze solidny przybor wody Ciesze sie, bo jeszcze tylko 0,1 % i w koncu zalapie sie na wodna norme Mam tez coraz mniej tluszczu i tylko miesnie pozostaja na niezmienionym poziomie, z czego wniosek, ze stepper nie powoduje ich przyrostu.
Wykorzystujac czas do sniadania zamieszcze dane, ktore obiecalam (podaje tylko te, ktore odnosza sie do forumowiczow):
Normy
13-19 lat - zawartosci tluszczu - 20-31, wody - ponad 56, masy miesniowej - ponad 34
20-39 lat - zawartosci tluszczu - 21-32, wody - ponad 54, masy miesniowej - ponad 33
40-59 lat - zawartosci tluszczu - 23-34, wody - ponad 53, masy miesniowej - ponad 32
Stopciu Kochana powiem szczerze, ze obecnie bardzo lubie przyjmowac gosci i ogladac ich zdumione miny, kiedy kosztuja mojej kuchni. Przychodza tacy nieufni, nastawieni na "nie", sceptyczni, przekonani, ze wyjda glodni, ze ich potraktuje jak kroliki, a tymczasem w miare jedzenia oczy robia im sie coraz wieksze, palaszuja az milo popatrzec, zachwycaja smakiem i wygladem potraw, interesuja przepisami. To ogromnie mile.
Doskonala znajomosc jezykow obcych to jedyna rzecz na swiecie, ktorej szczerze i z calego serca zazdrosze innym...
Dzieki za grafike.
Peszymistin Poczytam jeszcze o tej L-karnitynie. Nie chce wpasc w jakis nowy nalog.
Bieganie po schodach jest fantastycznym cwiczeniem aerobowym. Alez Ty masz kondycje dziewczyno
33 lata... To bajecznie piekny wiek... Az sie rozmarzylam... I pomyslec, ze i mnie kiedys to spotkalo... Fajnie, ze odchudzasz sie wlasnie teraz. Lata mlodosci uplyna Ci na byciu szczupla, nie zmarnujesz ich, tak jak ja to zrobilam. Jestes o cale niebo madrzejsza ode mnie...
Nie najlepiej znosze uplywajacy czas. W srodku czuje sie mloda i denerwuje mnie to, ze moja zewnetrzna powloka coraz bardziej odbiega od wewnetrznego wizerunku. Wiem, ze dla niektorych to co pisze moze wydawac sie glupie, ale pisze jak czuje...
Mysle, ze Twoje credo szybko przyniesie efekty. Jesli tylko moglabym cokolwiek zasugerowac, to bylby to jednak zakup wagi kuchennej. Mozna sie czasem niezle pomylic z oszacowaniem porcji. Rozne produkty roznie waza. Wielokrotnie bylam zdziwiona, ze pewnych potraw moge zjesc tak duzo, a innym razem - ze na talerzu widnieja raptem trzy kesy na krzyz.
Myslalam o tym liczeniu kalorii. Zakladajac, ze mamy wyrobione prawidlowe nawyki zywieniowe i ze nasza dieta z zalozenia ma byc maksymalnie naturalna, w pewnym momencie mozna zupelnie pominac te kwestie. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze nieustanne korzystanie z wagi z natura ma niewiele wspolnego, ale mysle, ze po pewnym czasie, kiedy nasze oko wyczuli sie na ilosc, spokojnie i z niej bedzie mozna zrezygnowac.
-
Anetko - no widzisz, przestój wagi był tylko chwilowy Czekam niecierpliwie na moment, kiedy zmienisz suwaczek - będę się afirmowała pozytywnie, mój też ma być taki Chociaż nie wiem, czy po osiągnięciu 66 kg będę chciała jeszcze pruć w dół... zobaczymy. W każdym razie - GRATULACJE!!! Najszczersze i najserdeczniejsze
Anetko, przepraszam, że ostatnimi czasy tak rzadko u Ciebie bywam, ale wiesz, z jednej strony dopada człowieka życie, a z drugiej - leń potworny. We mnie własnie wchodzi wiosna wszystkimi porami, ale jest to proces dość męczący - więc od kilku dni mam ochotę właściwie bez przerwy spać - niestety brak możliwości.
Ciekawie napisałaś o tym "uciekaniu" młodości. Wiesz, mimo swoich 26 lat - też mam wrażenie, że tak strasznie dużo jest już za mną, że mnóstwo czasu przeciekło mi przez palce - bezpowrotnie - tylko dlatego, że przez ostatnich 5 lat nieustannie czekałam, jak w cudowny sposób nagle zmieni się moje życie - wszystko inne było jakoś poza tym. Wiem, nieciekawe podejście, dlatego naiwnie wierzę, żę JESZCZE jestem młoda, że JESZCZE da się to naprawić, na się "nażyć" pełna piersią. Z drugiej strony - uważam, że kobiety w Twoim wieku są wciąż jeszcze młode - chociaz dużo zależy od nich samych. Jeśli masz młodą duszę, energię, tę pasję życia w sobie - to przedwczesna starość Ci nie grozi. Starość to w dużej mierze stan psychiczny - pojawia się wtedy, kiedy człowiek dopuści do siebie świadomość, że upływ lat ogranicza go coraz bardziej, że niektórych rzeczy musi wyrzec się bezpowrotnie, że coś się definitywnie skończyło. Starość dla mnie to właśnie takie pogodzenie się, ale pogodzenie się pełne goryczy. Właśnie na takich ludzi smutno jest patrzeć.
Piszesz, że Twoje ciało nie nadąża za Twoją duszą... a ja się z Tobą nie zgodzę. Jeśli chodzi o ciało - osiągnęłaś niemal Mount Everest samodyscypliny - jest Ci w tej chwili posłuszne całkowicie. Musisz po prostu znaleźć na siebie metodę. Wiesz na pewno, że schudnięcie oddało Ci jakieś 10 lat bez mała Poza tym - powtórzę się - masz bardzo ładną cerę - nie widać na niej Twoich lat, co więcej - bardzo ładnie i subtelnie się malujesz - a to tylko podkreśla Twoje atuty Moim zdaniem - powinnaś się zmusić (no wiem, że nie lubisz smarowideł) do jakiegoś kremu mocno odżywczego - a Twój optymizm, radość życia i... zdrowa dieta zrobią swoje Jeszcze będziesz miała duuuuużo czasu, żeby się zestarzeć. Zdążysz Chociaż watpię, czy Ci się do tego spieszy
Pozdrawiam bardzo ciepło i optymistycznie - w mój szczęśliwy dzień
-
cześć!
mam dwa pytania... jedno do devoree - w jakim czasie najlepej wypić/zarzyć L-Karnityne przed ćwiczeniami, żeby przyniosła efekt?
drugie do peszymistin - dlaczego nie ćwiczysz po kolacji?
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Peszymistin Powinnam Ci byla zaufac w kwestii tej wagi. Radzilas sobie swietnie bez niej do tej pory, poradzisz i nadal. Przepraszam. Ta sugestia byla spowodowana wylacznie moja troska o satysfakcjonujace Cie efekty i tym samym Twoje zaufanie do moich metod. Ale Ty sama najlepiej wiesz, co robisz, a ze robisz to dobrze, wiec moja uwaga byla zupelnie nie na miejscu. Wybacz mi.
Odruchowego liczenia trudno sie oduczyc (no chyba, ze sie konczy z dieta na dobre) i niech tam ono nawet bedzie, bez popadania w ortodoksje oczywiscie. Tak naprawde juz do konca zycia zostaniemy grubasami na odwyku - TO sie nam przydazylo i nie wyprzemy sie, ze mamy z TYM problem. Swiadomosc TEGO bedzie i powinna nam towarzyszyc nieustannie, bo zycie w opozycji, a tym samym pewnej dyscyplinie, jest dla nas jedyna szansa. Wiec absolutnie nie czyn sobie wyrzutow.
No tak. Rozumiem, ze same 41 lat to jeszcze nic zlego. Tylko ten cholerny bilans wciaz rosnie. A ja mam dusze szczenieca, 15-letnia. Dysproporcja jest coraz wieksza.
Znalazlam ciekawe artykuly -> http://www.twojadieta.info/artykul/l_karnityna/, [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] oraz [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników], na temat L-karnityny i juz sie jej nie boje. I juz wiem tez, skad we mnie ten nieziemski power i humor ostatnio.
Oj, musze na chwile przerwac pisanie.
-
Hybrisku, Kasienko Moja Slodka Jak mozesz przepraszac mnie za milczenie, skoro ja Ciebie od tak dawna nie komentowalam. Ale codziennie Cie czytam i tylko i wylacznie chroniczny brak czasu nie pozwala mi pisac. Jeszcze tym bardziej, ze Twoj watek rozwija sie szalenie intensywnie, porusza tyle pasjonujacych tematow, ze az mnie przeraza, jak ogromny post musialabym Ci wystosowac, taki dwu-trzy godzinny co najmniej, o matko kochana...
Serdeczne dzieki za gratulacje.
Zgadzam sie z Toba - starosc to forma poddania sie, wycofania, zamkniecia, stagnacji lub wrecz regresu. A jesli jeszcze dochodzi do tego ujemny bilans zyciowy (przeswiadczenie o przewadze porazek nad sukcesami) starosc robi sie zgorzkaniala i smutna. Mozna wiec byc mentalnym staruszkiem calkiem mlodo, albo nawet zawsze. To mi obecnie raczej nie grozi, tylko szybkosc z jaka uplywa czas coraz trudniej mi zaakceptowac.
Jest w tym jakas analogia do teorii procesu chudniecia, o ktorej wspominala Peszymistin. Rok dla rocznego dziecka to cale zycie, a wiec ogromny szmat czasu, ten sam rok dla 50-siecio latka to zaledwie 50-siata czesc tego, co juz przezyl, nic wiec dziwnego, ze tempo, w jakim mija wydaje mu sie blyskawiczne.
Bardzo, ale to bardzo dziekuje Ci za tak pozytywne uwagi na temat mojego wygladu. Jestes tak ujmujaco mila, ze znowu sie wzruszylam...
Julcyku Na godzine przed cwiczeniami.
-
Ja nim starsza sie robie tym czesciej mysle o tym ze czas tak szybko ucieka ale co zrobic mozna ? nic tylko dbac o siebie zeby przedluzyc nasze zdrowie i kondycje.
Przepraszam ze ostatnio tak malo wpadam ale chyba przed swietami kazdy jest strasznie zajety sprzataniem i ma malo czasu .Ja ostatnio naprawde go mam malutko i nie wiem jak sie wyrobic ze wszystkim ale staram sie jakos pogodzic dietke,dom,prace i przygotowania swiateczne ale jakos mi to nie za dobrze szlo w tym tygodniu i w czwartek mialam wpadke ale juz jestem na dobrej drodze i znow dietkuje chodziaz dzien po wpadce nie jest latwy
-
Witaj
Jestem u Ciebie pierwszy raz i trafiłam na Twój wątek przypadkiem Przez weekend przeczytałam cały twój wątek i buzia mi się nie zamykała ze zdziwenia i podziwu. Przebyłaś długa trudną drogę i jesteś na najlepszej drodze, żeby ją wygrać. Celowo nie piszę, że już wygralaś ( choć już MEGA dużo osiągnełaś )...a dlaczego, bo masz przed sobą jeszcze utrzymanie wagi. Po tym co u Ciebie przeczytalam, wiem że Ci sie to uda.
Totanie zmieniłaś swoj sposób myślenia i patrzenia na to co jesz. A to jest najważniejsze w odchudzaniu i utrzymaniu wagi. Podziwiam Cię ogromnie za wolę walki i determinacje. Sama doskonale wiem, że ta droga nie jest łatwa. A ludzie, którzy nas otaczają nie zawsze są życzliwi.
Ja podobnie jak Ty "obudziłam się" któregoś dnia ogldając zdjęcia z imprezy rodzinnej i pomyslałam..."ten wieloryb ubrany w spadochron to ja...?" ...niemożliwe - ja przeciez nie jestem taka gruba...?!" stanelam przed lustrem i poczulam, że spadły mi klapki z oczu. Poprostu wcześniej nie chciałam widzieć tej otyłości, bo tak mi bylo wygodnie. Nigdy nie twierdziłam, że przytyłam mimo iz jadłam listek sałaty popijając wodą, a kiloski to mi klasnoludki podrzuciły. Jestem gruba, bo się objadałam, bo jadlam źle i miałam wpojone złe nawyki żywieniowe.
Słyszałaś to już milon razy, ale powiem jeszcze raz. Przeprowadziłas w swoim życiu ogromną rewolucję Zrobiłas coś co mi się wydaje nieosiągalne. Ostatnio mam gorsze dni.Jestem ciekawa jak to u Ciebie bylo? Jak dawałaś sobie rade z kryzysamia ( zakładam, że były jakieś?) Czy nie "tęsknisz" za niezdrowym jedzeniem? Przeciez jadłaś je kiedyś, bo lubilaś, a nie dlatego, że ktoś Cię zmuszal?! Pytam o to wszystko, bo mam przed soba długa drogę i wiem, że Twoje doświadczenie może mi bardzo pomóc.
Czytalam u Ciebie, że kilogramy uciekają Ci w ogromnym tempie - u mnie nie jest tak rózowo mimo iż mówi się, że u osob z dużą otyłością waga na początku spada bardzo szybko. Myślę, że każdy organizm jest inny dlatego tak jest u mnie
Gratuluje pomysłu z przepisami. Jest świetny. Mi często brakuje inspiracji w gotowaniu, więc chętnie skorzystam.
Co do twojej pasji - kotów - jest wspaniał Sama uwielbiam je. mam w domu dachowca, ale od dawna fascynują mnie koty kartuskie - bardzo podobne do kotów brytyjskich. W polsce te koty są mało popularne. Na wystanie udało mi się znaleźć jednego hodowcę.
Pozwole sobie wkeić zdjęcia
Mocno trzymam kciuki za Twoją dalszą drogi i utrzymanie wagi. jestes ogromną motywacją dla odchudzających się. Żywym dowodem, że jeśli się czegoś chce to można to osiągnąć.
pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Witaj Devoree, dawno u Cię nie byłam, ale już nadrobiłam zaległości. Pieknie Ci dalej idzie. Ten suwaczek, to ciągle wzbudza moją zazdrość, ale bardzo zdrową nie złośliwą absolutnie. Mocno dalej trzymam kcuki za Twoje powodzenie. Pa
ETAP I
-
Katson Milo mi, ze mimo wielu obowiazkow znalazlas chwile, aby mnie odwiedzic. Dziekuje.
Ja spedzany wczesniej przed komputerem czas poswiecam teraz na spacery - upajam sie wiosna, stad rzadziej zagladam nawet na swoj wlasny watek, nie mowiac o watkach innych. Czuje sie z tym troche nie w porzadku, ale mam nadzieje, ze w gronie zyczliwych osob znajde zrozumienie.
Podobnie jak Ty mysle, ze nie da sie przecenic jakosci zycia, bez wzgledu na to ile go jeszcze zostalo, a teoretycznie moze nas przeciez czekac nawet drugie tyle
Chcialam zajrzec do Ciebie, ale cos nie teges jest z linkiem, ktory masz w podpisie.
Rewolucjo Witam Cie goraco i serdecznie. i dziekuje za wszystkie mile slowa, ktorymi mnie tak hojnie obdarzylas.
Boje sie troche przyszlosci. Tej najblizszej - przejscia z chudniecia na utrzymywanie wagi i tej dalszej - trwania w status quo... az do samego konca (mam nadzieje).
Taaak - prawdziwa jazda zacznie sie dopiero niebawem... Nie ufam sobie - juz raz porzadnie sie nacielam...
Teraz jednak widze w moim odchudzaniu wiele nowych elementow - poprzednio robilam to dla ludzi, zeby im cos udowodnic, teraz - autentycznie wylacznie dla siebie, poprzednio zachowywalam sie jak skonczona idiotka - teraz staram sie nadac sens swojemu dzialaniu, poprzednio nie mialam zadnych doswiadczen - teraz wiem, gdzie moga czaic sie pulapki i czego powinnam sie wystrzegac. Czy to wystarczy na sukces Trzymaj, prosze, kciuki, zeby wystarczylo.
Ty juz startujesz z innej pozycji - przesiaknieta wiedza czerpana z forum, swiadoma popelnionych kiedys bledow. Wykorzystaj dana Ci szanse najlepiej, jak potrafisz. Bede Ci wiernie kibicowac.
Rewolucjo, wiem, ze to brzmi nieprawdopodobnie, ale przez te niemal 11 miesiecy odchudzania, ja NAPRAWDE NIE MIALAM KRYZYSOW, bo kawalka tego nieszczesnego tortu w Sylwestra trudno nawet nazwac wpadka - wydawalo mi sie naturalne zjesc deser w taki wieczor. Dopiero uczucia, ktorych doswiadczylam PO, kazaly mi zakwalifikowac moj czyn do gatunku chaniebnych
Czasem mysle o pierogach mojej tesciowej (ktora Pan Bog stworzyl, zeby ludzie wiedzieli, jak naprawde powinny smakowac). Pochlanialam ich 10-12, z 10 dkg sloninki wytopionej na skwarki i 0,5 litra 18% smietany... Ale zaraz potem jem pyszny obiad, ktory momentalnie usypia moja tesknote. Na drugi dzien obiad jest jeszcze pyszniejszy i tak to sie kreci juz prawie rok...
Natomiast prawdziwym moim problemem sa slodycze. Kiedy ogladam reklame ptasiego mleczka czuje glod mozgu, nie zoladka, jakby zaczynaly tam aktywnosc jakies tajemnicze obszary odpowiadajace za doznawanie uczucia szczescia, blogosci.
To jest najwieksza, a wlasciwie jedyna moja zmora. Jesli jej do siebie nie dopuszcze - to mnie nie zwalczy. Wymyslam wlasnie strategie, jak na zawsze unieszkodliwic potwora, bo bycie przez kolejnych kilkadziesiat lat w stanie walki jakos niespecjalnie mnie rajcuje.
Rzeczywiscie tempo chudniecia mam niezle. 11 lat temu, glupio przeprowadzone, dalo znacznie gorsze efekty o ok. 1 kg miesiecznie mniej, ale zgadzam sie z Toba, ze ludzie sa rozni i ze nawet na te sama diete moga reagowac odmiennie. Moze Tobie potrzeba po prostu wiecej czasu A moze innej metody Nie wiem, jak Ty walczysz o siebie - musze koniecznie przeczytac Twoj watek, tylko to niestety juz nie dzisiaj.
Ciesze sie, ze kochasz koty. Jedna z dwoch znanych mi polskich hodowli kartuzow jest w pobliskim Chelmie...
Peszymistin Na Twoj niezwykly, cudowny list odpowiem dopiero jutro; zasluguje na znacznie wiecej czasu, niz moge mu w tej chwili poswiecic...
-
Wczoraj chcialam odpisac, ale forum bylo padniete wiec sie nie udalo.
Bylam na Wyznaniach gejszy. Pieeekny film... Zachwyca obrazem, muzyka, klimatem... Nalezaly mu sie Oskary - caly dzien spedzilam na przemysleniach o przedziwnych, dla mnie, tradycjach japonskich. Przedziwnych? Tak. Ale jakze pelnych finezji i klasy! Jest tam taka scena. Po wojnie Japonie opanowuja Amerykanie. Epatuja swoboda, w klebach papierosowego dymu i oparach alkoholu sluchaja jazgotliwego jazzu. Na tle wyrafinowanej kultury japonskiej ich zachowanie, obyczaje i gusty, wydaja sie wyjatkowo prostackie i grubianskie - ot, chcialoby sie powiedziec za Herbertem - barbarzyncy w ogrodzie...
Agulko - dzieki za odwiedziny. Suwaczek zmienia mi sie teraz powolutko, prawie niedostrzegalnie. Zblizam sie do celu, zaczynam hamowanie, poza tym zbliza mi sie @.
Przede mna jeszcze 5,5 kg, a potem utrzymanie rezultatu, tak wiec wszystkie kciuki beda na wage zlota.
Tobie tez fantastycznie idzie. DC dziala cuda. Obie z Hybris jestescie tego zywymi dowodami.
Peszymistin Moja Kochana. Jestem gotowa i mocno chetna Cie przytulic, chocby i wirtulanie. Nawet nie domyslasz sie, jak ogromna radosc sprawily mi Twoje listy - byly to najwspanialsze, najcudowniejsze komplementy, jakie kiedykolwiek w zyciu uslyszalam (przeczytalam). Dziekuje Ci za nie calego serca.
Wiem, ze to dziala, w koncu jestem tego najlepszym dowodem, ale jesli zadziala rowniez na Tobie, to bedzie dla mnie jeszcze wieksza nagroda, niz efekt, ktory sama osiagnelam. Peszymistin, bardzo sie ciesze, ze okazalas sie na tyle otwarta, zeby sprobowac. Mam nadzieje, ze nie pozalujesz swojej decyzji. Pisz, jak Ci idzie, czy masz kryzysy, no wiesz, pisz o wszystkich swoich odczuciach.
Regularnosc jedzenia to podstawa. Przyzwyczajony do stalych por uzywania, zoladek zaczyna prace jeszcze zanim cos do niego wrzucimy, jest caly czas na rozruchu, zwarty i gotowy. Nie wystawiamy go na probe, w zwiazku z czym i on jest wobec nas niezawodny. Proste.
Liczenie kalorii przydalo mi sie w momencie ustalania porcji. Rzeczywiscie na 250 g, stosujac wlasciwe zasady odzywiania, nie sposob w jakis drastyczny sposob odbiec od limitu kalorycznego.
Zastanawialam sie czy teraz od razu powinnam zwiekszac te porcje, czy moze nauczyc sie jesc kolacje. Doszlam do wniosku, ze najpierw dodam jeden posilek, a dopiero potem pomalusku doloze cos do porcji, ktore jadam. Zobaczymy na jakiej wadze sie zatrzymam.
Moze pijesz troche za malo wody? Pisalas, ze sie pocisz w czasie cwiczen. Intensywnie trenujac nalezy spozywac 2x tyle wody, co normalnie, czyli nawet 3-4 litry dziennie. Czy masz wage z bajerami, zeby sprawdzic jak sie maja u Ciebie te sprawy?
Serdecznie Cie pozdrawiam czekajac na nastepne dobre wiadomosci.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki