Juz jestem.
Samochod zostal zreperowany i w piatek wieczorem pojechalismy jednakdo tej Austrii na wystawe.
To bylo istne wariactwo - 2 tys. km - 41 godz. jazdy. Cud, ze w ogole zyjemy. Ze stresu, zmeczenia, a przede wszystkim z powodu wielokrotnego wyskakiwania z nagrzanego samochodu w arktyczne powietrze przeziebilam sie, przez co czuje sie i wygladam jak zombi.
Tak wiec z cwiczen przez najblizszy tydzien nici. Generalnie ten miesiac nie wyszedl mi specjalnie sportowo. Ciekawe, jakie to bedzie mialo przelozenie na wage
Nie mam w tej chwili czasu na dluzsze pisanie (czuje oddech corki na plecach), ale obiecuje szybko odrobic zaleglosci.
Strasznie sie juz za Wami stesknilam. Caluski.