-
Wlasnie zobaczylam, ze ustrzelilam 200 posta u Ciebie, wiec jestem juz srednim grubaskiem <tanczy wokoło>.
Po jeansy zapraszam do USA, jak juz mowilam do wyboru do koloru w kazdym rozmiarze. Ja nosze tylko biodrowki, bo tych jest najwiecej, i iinne mi w pasie odstaja (no chyba, ze maja kroj "curvy", chociaz ja akurat lubie prosty bootcut, albo skinny, czyli waskie na cale dlugosci - tzn. w moim rozmiarze to az takie waskie nie sa, ale niezle leza). Co ciekawe, jak bylam w liceum to jeszcze jakos sie roznorodnie ubieralam, a jak jestem na studiach, to chodze praktycznie tylko w jeansach, adidasach i bluzach, bo jest mi tak wygodnie i ogolnie pasuje mi ten luzny styl panujacy tutaj :).
Jeszcze troche beda meczyc w przyszlym tygodniu - 3 prace domowe i lab report, ale to nic - w tym tygodniu byly 4 prace domowe, lap report, zadanie z programowania i dzis egzamin. Nie wiem, jakim cudem ja to wszystko zrobilam (tzn. wiem, okazalo sie ze 7-10 h nauki dziennie jest mozliwe...).
-
Fajnie tak awansować, co? Ja też się bardzo cieszyłam, jak dostałam drugie i trzecie serduszko. Jak dziecko :)
A "curvy" to rozumiem dla tych, co mają curves :) Ja mam curves udowe, pasowałoby idealnie ;) A w ogóle to cierpię na typowy niedobór ciuchów. A niedobór butów (kozaki!) to już nie jest urojony. Dobrze, że u nas tak teraz cieplutko, to chodzę w adidasach albo w pantoflach :)
Ech 10 godzin nauki... Ech, współczuję bidulko. Dzisiaj pojechałam do biblioteki wydziałowej, siedziałam nad jakąś nudniastą teorią, a potem na dobitkę poszłam wreszcie do ksero po materiały potrzebne do egzaminu z zachowań zdrowotnych. Jak tego dużo! A jakie to nudne... Coś czuję, że wnet podzielę Twój los, Sacch. :)
Wyrzuty sumienia mało mnie nie zżarły, więc zaczęłam tańczyć po pokoju do muzyki z Vivy (akurat była jakaś lista), ale za chwilę skończyły mi się pomysły, to zaczęłam biegać w miejscu. :) Zmęczyłam się, ale stwierdziłam, że może jeszcze poćwiczę na nogi i tyłek, włączyłam Tamilee i chwilkę się poruszałam. No więc jakiś ruch był.
-
Bianeczko widze że Ty też masz sajgon na uczelni :evil: powściekali się naprawde. Musimy się trzymać :D
-
o jeeeessssuuuu.....wszystko ma swoje dobre strony.....Bianca...tam w tej bibliotece to jest chyba ten przystojniak, co? :wink: :wink: :wink: :wink:
-
Glimmy, no ja raczej dopiero będę miała. Teraz czytam w miarę na bieżąco 'lektury' na seminaria. A to, co do egzaminów muszę przewalić, to inna sprawa. A kolokwiów nie mam, więc przynajmniej to mi odpada.
Tagotta, taaak, to tam 8) 8) 8) Ale już więcej go nie widziałam. Wtedy był we wtorek chyba. Wygląda na to, że to rzeczywiście jakiś student-wolontariusz czy ki czort. Wczoraj za to była niemiła dziewczyna :)
Dzisiaj miałam zmienić suwak, ale dam sobie spokój, bo jest prawie taka sama, jak tydzień temu. No cóż, to idę dalej :)
-
Hmmm no wczoraj nic nie liczyłam, ale... kalorii było chyba za dużo (lukier i ciastka), wody było strasznie dużo, ruchu dość dużo, bo pół dnia łaziłam po centrach handlowych.
Wieczorem o 20 przyszły do mnie dwie koleżanki i do czwartej rano siedziałyśmy dekorując pierniki. To znaczy więcej gadałyśmy, ale pierniki wszystkie udekorowane :) Podjadłam trochę lukru (a bo tu skapnie, tam się wysypie posypka, no wiecie ;)) no i trochę ciastek też mi wpadło tu i ówdzie :) Myślę jednak, że możliwym jest, że zamknęłam się w 1500. Może trochę przekroczyłam, trudno mi stwierdzić.
Chleba dalej nie jem i już za nim nie tęsknię :)
Kupiłam w końcu sukienkę na wesele. Jest śliczna :)
A teraz lecę w świat. Nie mam dzisiaj na nic siły. Od rana jest ciemno jak w nocy, beznadzieja.
-
Ale mnie przez ten tydzień rzeczy ominęły! :)
I widzę, że coraz mniej tej naszej Bianeczki.. a co do sukienki na wesele.. da się jakoś ją tu nam zaprezentować? :)
A co do koloru czarnego - to poniekąd mój ulubiony.. i aż się sama zdziwiłam jak ostatnio na zakupch, gdy miałam do wyboru dwie koszule w takim samym fasonie a skrajnie różnych kolorach wybrałam właśnie tą białą! :) 90% mojej garderoby to w sam raz jest odpowiednia na stypy..
pozdrawiam :*
-
Nad sukienką popracuję, ale nie dziś, proszę :)
Ja czarnych rzeczy mam własnie malutko. Nie mam nawet płaszcza w jakimś stonowanym kolorze. Więc stypa to byłby problem....
Mój tydzień dietowy trwał tylko pięć dni, a potem.... nadszedł weekend. Może jutro się pozbieram. Chleba nie było.
-
Hej Bianeczko, na szczescie dzis znowu jest poniedzialek, i kolejny nowy poczatek :). Nawet jesli troche zaszalalas w weekend, to i tak szybko to nadrobisz. Osiagnelas juz naprawde duzo, ale ja wiem, ze stac Cie na jeszcze wiecej :).
Sukienke tez chetnie zobacze, ale nie musisz sie spieszyc :). Ja z czarnych rzeczy to mam tylko plaszcz, spodnie materialowe, sukienke, ze 2-shirty (bo czarny jest jednym z kolorow uczelni, drugim jest pomaranczowy, i ja wole wlasnie ten drugi :)) i ostatnio kupione sztruksy. A chcialabym tez miec plaszcz jasnoniebieski, ale to na nastepna zima, jak bede juz w rozmiarze 6 (powatarzam to jak zaklecie :)).
"Joy is the essence of success" - wlasnie to przeczytalam na przewieszce z herbaty, ktora pije :). W zwiazku z tym duzo radosci zycze!
-
Hej bianco jak patrzę na suwaczk u Ciebie to też chciałabym wkroczyc
w kraine szóstek.
Żeby dalej ładnie waga Ci spadała
Pozdrawiam
-
Kasiu, wkroczysz na pewno. Teraz liczy się u Ciebie zdrowie i to w tym Cię dopinguję najbardziej. A ta wizja (warkoczyki, rolki) w przyszłym roku jest jak najbardziej realna, więc spokojnie. :)
Sacch, dzisiaj nastrój też u mnie leży, ale staram się nie narzekać. Dzisiaj też nie policzę kalorii. Po prostu nie mam na to siły. Ale te kalorie wbiły mi się w mózg i wiem mniej-więcej ile zjadłam.
Podoba mi się to motto z herbaty :) Mądra herbata. Kurde ja nie mam w domu żadnej dobrej herbaty tak się właśnie zorientowałam. Zaraz wychodzę do Tesco zmienić ten stan rzeczy. Mam same liściaste do parzenia w czajniku, ale czasem nie chce mi się bawić z fusami, czajnikami i całym osprzętem, więc idę kupić torebkowaną :)
-
Bianeczko - kraina 6 jak widze jest twoja kraina :). Dla mnie to na razie odlegla galaktyka, ale moze i ja do niej kiedys wkrocze dumnie prezac swoja piers :)
A wlasnie, jesli chodzi o herbatki to kupujecie zielona zwykla czy jakas smakowa tez moze byc?
pozdrawiam i mocno sciskam
-
Bianca.....licz licz, bo tak sie beztrosko zaczyna (mowie z doswiadczenia :oops: ), a potem nadgonic nie mozna :wink: :wink: :wink: No ale za chlebem narazie TYLKO TESKNISZ, wiec jestem spokojna 8) 8) 8) 8) 8) :D :D :D :D
....boszzz...ja mam w szafie chyba SAME czarne ciuchy..bo jak wieczorem ja otwieram, to nic nie widze :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: :wink: :wink: :wink:
-
U mnie dalej "smutnawo" a kalorie zacznę liczyć jak ogólnie nabiorę ochoty do diety. Czyli już jutro. Dzisiaj jest mi tylko zimno i ponuro. Staram się nie narzekać, ale nawet rodzice zauważyli, że coś ze mną nie tak, a brat posądził mnie o PSM. No tak, bo dziewczyna tylko z tego powodu może być zła/smutna :) Ech ci faceci.
Ja zieloną piję smakową, np. cytrynową, ale tylko z ramach eksperymentu taką kupiłam, bo wiem, że zielona zwykła też mi smakuje :)
Tagotta, dzisiaj poszłam z koleżanką na kebab (no wiem, nieładnie) i już już miałam go ugryźć całościowo, kiedy przypomniało mi się, że nie jem chleba, więć tylko wyskrobałam mięso ze środka i buły nie tknęłam. Autentycznie zapomniałam, że mi nie wolno! Niesamowite uczucie. Kiedyś zapominałam, że jestem na diecie, ale to dawne czasy :)Więc to kolejny dzień bez chleba. Już siedem, ale ten czas leci!
A z tego wszystkiego zapomniałam wam powiedzieć. Otóż okazało się, że moje łydki są kozakomieszczalne. Kupiłam kozaki, niby zamszowe i wciągane a nie zasuwane, ale zawsze to kozaki o ograniczonej szerokości, prawda? I sięgają mi one kolan! A więc jest nadzieja :) :) :)
I jeszcze jedna historia. :) Pojechałam z rodzicami na zakupy, chciałam im pokazać, o jakiej sukience myślę na to wesele. Wzięłam do przymierzalni taką, którą wcześniej już mierzyłam. Wkładam ją przez głowę, wciągam na biodra, ledwo-ledwo, ale w końcu się udało. Więc zaczynam się zastanawiać, co jest nie tak. Czy wcześniej mierzyłam XL? Poza tym okazało się, że nawet mowy nie ma, żeby mi się zapięła na plecach. Więc staram się ją zdjąć. Męczę się i męczę, cała się spociłam. Już chciałam kogoś wołać na pomoc, bałam się, że będą musieli rozciąć materiał. Normalnie masakra, ale w końcu wyszłam. Patrzę na metkę, a tam S. :shock: :shock: Rany. Nie wiem, jakim cudem, bo metka ta z ceną informowała, że to L. Nieważne. Prawdziwa L'ka była już dobra :) Ale co się namęczyłam, to moje :D
-
No prosze, jakby nie bylo weszlas w S-ke ! gratuluje :!: co z tego ze bylo ciasno, ale weszlas! Kozaczki fajna sprawa tez w tym roku zakupilam :)
Podziwiam za ten kebab, jakbym juz go miala w rece to nie wiem czy by mi sie udalo, odmowic sobie bulki. A tak poza tym to masz u mnie maly ochrzanik, za tego kebaba. Jak to tak? Kebaba nie ma w naszym jadlospisie! On nie istnieje (przynajmniej ja tak sobie to tlumacze :wink: )
Milej nocki
-
Jak w Martixie...
There is no kebab, There is no kebab
:lol:
-
No i od dziś znów na diecie. Humor też jakby lepszy....
Emelka, no wiem, weszłam w S'kę. Kiedyś naprawdę musieliby rozcinać materiał, bo zupełnie bym w niej utknęła :) Najbardziej mnie cieszy, że była dobra w biodrach. No, może trochę za ciasna. Ale już nie ma żadnego przekłamania w tym, że koszulę do sukienki (komplet sobie zrobiłam) kupiłam S'kę. Nie było innych rozmiarów, więc sceptycznie zmierzyłam i... jak na mnie uszył. Może to dlatego, że S jest na małe piersi, a L na duże a obwód w talii nie ma znaczenia :)
Kuba, dobre! 8) 8) Ja kebeba nie jadłam od ponad roku, więc to żadna dla mnie pokusa. Koleżanka zaproponowała, żebyśmy poszły do najlepszej kebabowni w Warszawie, a że ja tam jeszcze nie jadłam, to poszłam. Ale od dziś mam nową mantrę "jestem na diecie, jestem na diecie". Działa jak najlepsze zaklęcie, już wypróbowane.
A jeszcze co do kebabowni, to to jest takie zwykłe okienko na rogu głównych ulic w centrum. Gazety się o nim rozpisują i co tam jeszcze. A zamówienia przyjmuje pan Turek pod krawatem, w marynarce i eleganckim wełnianym płaszczu. Więc to nie taka sobie buda. Dorastają do swej renomy :D No i kolejki są tam zawsze, jak po cukier :)
-
Bianco znam to miejsce, zawsze śmiać mi się chce z tych kolejek na chodniku za kebabem :D na szczęście nie lubie kebabów 8) jadłam raz w życiu nad morzem i o jeden raz za dużo 8) za to za pizze dałabym się pokroić :lol: :lol:
gratuluje wbicia się w sukienkę :D ja będę kupować sukienkę w marcu.....trzeba się pospieszyć z tą dietą :lol:
buźka
-
Pizza....mniam...z salami i podwójnym serem :) Albo teeee....spaghetti :) Mniam !!
-
Glimmy, ja też wolę pizzę :) A z sukienką to fajna sprawa. Moja pierwsza sukienka od stu lat :)
Widzisz Kuba? Mantra działa. W ogóle mnie nie kusisz :)
Pisałam rano poprzedniego posta i tak sobie siedziałam z mokrymi włosami i kawką na biurku, że strasznie mi się nie chce wychodzić (śnieg!), wchodzę na stronę wydziału, a tam informacja, że odwołano dzisiejsze zajęcia! Cha, cha! Idę więc dopiero na 15 na dodatkowy wykład, potem poszperam w Empiku w poszukiwaniu setnej płyty Jethro Tulla dla taty, a potem francuski :)
Oj dzisiaj mam zdecydowanie lepszy humor, już nie marudzę :)
-
No ja tez o tych kebabach slyszalam, za Domami Centrum, tak? Ja kebaba jadlam raz ze 4 lata temu, ale lubie np. pite z roznymi warzywami.
Co do herbat, to pije wszystkie mozliwe, tylko unikam tych z kofeina (tzn. pije jedna Pu-Erh dziennie, ktora ma kofeine, a potem jakas zielona czy roiboos bezkofeinowa). Ostatnio popijam herbatke od mojej wspolokatorki, Redbush Chai, czyli roiboss z przyprawami (cynamon, kardamon, imbir etc.), jest przepyszna :). I to wlasnie na niej sa sentencje i pozycje jogi (ktorych raczej nie wyprobuje).
Gratuluje tych kozakow! Ja tez mierzylam takie wciagane, ale stwierdzilam, ze sie za bardzo marszcza. Czekam na dzien, gdy kupie sobie takie na suwak (w USA maja kozaki dla szerokich lydek, ale mam wrazenie, ze moje jeszcze sa na nie za szerokie).
Fajna historia z ta sukienka S, prawie dobra byla :).
Moja mantra jest: "Nie zjem teraz, za to jutro zjem duze sniadanie", pomaga na wieczorne zachcianki :).
Pozdrawiam!
-
S! Super! S to ja moge sobie co najwyzej na jedna reke wciagnac :lol: ale przyjdzie pora i na mnie!
No widzisz, ciagle o tych lydkach gadasz, a tu kozaki sobie sprawilas! Pewnie Twoje wyobrazenie w glowie nadal jest grubobiancowe, a Ty calkiem zgrabna laseczka juz jestes :lol:
-
No cześć panny. Nawet nie wiem, co mam pisać. Waga chyba chce mnie doprowadzić na sraj rozpaczy. Wieczorem ważę mało, rano już więcej :shock: Potem znowu mniej, ale suma sumarum wychodzi na zero.
Sacch, tak, to tam :) No ale nic dziwnego, że nie jesz takich rzeczy. W końcu wega to wega :) Tylko jak Ty to robisz?? Co ja bym zrobiła bez mojego mięska? :D Haha jeszcze pozycje jogi? Asan trzydziesty między jednym łykiem a drugim :D
Te moje kozaki mogę wciągnąć prawie pod kolano, ale wtedy trochę cisną albo spuścić niżej, bo są marszczone. Ogólnie jestem bardzo zadowolona :) A swoją drogą, skoro robią kozaki, że ja bym do nich tylko rękę do łokcia włożę (to łydka chyba musi mieć 20 cm), widziałam takie i to noszone na patykowatych nogach, to czemu nie robią na "troszkę" większych ludzi? Ja już, co prawda, nie powinnam narzekać. Ale zapinanych dalej nie kupię. Moja mama ma takie wysokie zasuwane i raczej na mnie nie pasują :D
A tamta sukienka S to taka jednorazowego użytku. Jak raz zapniesz (zasznurujesz chyba! brakowało mi z 20 cm) to już nie wyjdziesz :D
A tę Twoją mantrę też stosuję. Też zwykle działa (odpukać) :D
A Ty to już w Polsce?
Butterku, moje wyobrażenie dalej jest grubobiancowe, a potem nadziewam się na moje nowo poznane kości biodrowe. Ale z nogami nie przesadzam, zresztą znasz moje wymiary udo/łydka: 61/41. No ale oczywiście wolę to niż dawne 67/44. Pewnie więcej było, ale na początku się nie zmierzyłam ;/
No dobra, to ja teraz idę się ubrać, postarać nie wejść na wagę, potem idę odebrać wyniki badań (tydzień już na mnie czekają, ale jakoś nie było mi po drodze do tamtego lekarza), potem do biblioteki... a potem po resztę prezentów. Amen To lecę. Buziolce
-
Nie stresuj sie ta waga, cwiczysz intensywnie wiec miesnie wypieraja tluszczyk, a one tez troszke waza. Wazne ze ciuchowo robi sie coraz bardziej OK.
Kosci biodrowe? Hmm... no ja chyba tez mam, juz je wyczuwam jak leze na plecach :lol: Ostatnio pojawil sie obojczyk, sam z siebie, zaskoczyl mnie nieco :lol:
Milego spedzania czasu w bibliotece (kocham biblioteki!) no i owocnych zakupow prezentowych! :D
-
Oj to chyba norma, że ciągle myślimy o sobie gruboimiennie, pomimo zrzucanych kilogramów. Ludzie ciągle mnie zaskakuja słowem "już normalna". Ślepi czy jak? Jeszcze 20 kilo i wtedy normalna, są przerażeni i mówia, że przy 50 kilo bedę wygladała okropnie, hihiih a to będzie dopiero 70, niezły mam wtedy ubaw! Oj te łydki 41 mam tak samo, ale jakoś ostatnio trafiam na szerokocholewkowe butki, więc stresów wielkich nie przeżywam, może intuicyjnie wyłapuje i mierzę wyłącznie takie? Buźki
-
MIłego weekendu
http://www.gify.com.pl/albums/gwiazd...azdkowe_27.gif
***
Grażyna
ni z gruszki ni zpietruszki, mam nadzieję nadrobić w końcu Twój watek :roll:
-
Jestem jeszcze w USA i jem wlasnie sniadanie, samolot mam za 8.5 h :). Tak wiec nastepnym razem odwiedze Twoj watek juz domu.
Kosci biodrowe, tez nieprzyzwyczajona jestem i mam wrazenie, ze ciagle mi sie gdzies wibjaja ;). No a nogi mam podobnie pelnowymiarowe, ale zawsze lepiej niz stare 68/46.
Pozdrawiam!
-
i jak wyniki? :roll: :roll: :roll:
-
Cześć Dziewczynki!
Butterku, no właśnie od tygodnia nie ćwiczę. Nie mam siły, a może to tylko głupia wymówka. W poniedziałek siłownia i tyle. Niby codziennie mam jakiś ruch no i sporo chodzę, tzn. przemieszczam się na piechotę, ale to nie to samo, co ćwiczenia. Ale ciuchowo robi się ok. To fakt ;) Ten zaskakujący obojczyk mnie rozwalił :D
Agula, kolejny dowód, że świetnie wyglądasz, chudzino :)Te dyszki spływają z Ciebie jak po kaczce :) Ja też najpierw patrzę, czy ten but aby na pewno wejdzie mi na nogę, żeby nie było wstydu przy mierzeniu :)
Gayga, pozdrawiam! Trzymam się prawie-dzielnie AA. Tylko z ćwiczeniami "kiepsko", ale wciąż pracuję :)
Sacch, a! bo ja zapamiętałam, że wylatujesz w czwartek, nie wiem czemu :)
Tagg, wyniki... No właśnie....
W sumie dobre, nawet androstendion w normie, choć tego się najbardziej bałam. Ale przeciwciała przeciwtarczycowe mikrosomalne ATPO mam 99, a norma jest do... 12. Poszperałam w necie i wychodzi na to, że albo mam zapalenie, albo niedoczynność tarczycy... No i ta wiadomość mnie załamała. Nie dość, że mam PCO, to jeszcze tarczycę. To znaczy od dawna podejrzewałam, że tarczycę posiadam, ale nie, że niedoczynną. Teraz się śmieję, ale wcale nie jest mi do śmiechu. Do lekarza wybierałam się dopiero po świętach, więc pewnie tego nie przyspieszę. Nie rozpadnę się chyba w tydzień. Ale nagle pomyślałam, że już nigdy nie schudnę, o zajściu w ciążę nie ma co mówić (choć to dla mnie mniej ważne, teraz przynajmniej). Może i histeryzuję, ale może nie... Jak jeszcze i na to będę musiała brać leki w wieku 19 lat przez całe życie... Na pocieszenie, mój smutek dzisiejszy w ogóle nie równa się tej panice, jak jakieś 2 lata temu, kiedy znalazłam guzek w piersi. Rany, już widziałam siebie jako amazonkę, bez włosów po chemii. Ale to na szczęście nie było nic groźnego. Może i teraz tak będzie? W sumie niektórym ATPO dochodzi do 3000. Może nie jest tak źle? Choć wyniki mówią za siebie. Przekroczone 10 razy...
Przepraszam, że piszę tu o takich rzeczach, ale nie powiedziałam jeszcze rodzicom, jakoś nie mogę się zebrać. Choć może powinnam, bo mama ma zacięcie medyczne, może wie, co to znaczy. Bo poza tym TSH mam w normie.
A dla rozładowania napięcia :) Kupiłam już wszystkie prezenty i... dzisiaj już je wręczyłam. Ja jestem jak dziecko. Nie doczekałabym Wigilii :) Wszyscy bardzo się ucieszyli. Udało mi się trafić z prezentami :) Uwielbiam to, w sumie teraz czuję, że mogłabym nic nie dostawać, prezentowo jestem spełniona :D
-
Nadrabiam wlasnie zaleglosci na twoim wateczku.
Trzymam baaardzo mocno kciuki, zeby okazalo sie ze z tymi wynikami to nic powaznego!
A mamie powedz, jezeli interesuje sie medycyna to moze bedzie wiedziala co to jest, wydaje mi sie ze warto sie dowiedziec jak najszybciej, bo moze to byc nic, a ty sie stresujesz na marne. Mam nadzieje ze tak wlasnie jest.
Milego weekendu :)
-
Bianeczko, nic mi te skroty nie mowia, ale mam nadzieje ze jednak wszystko okaze sie nie byc takie grozne jak w pierwszej chwili wyglada. Mam nadzieje ze skonsultujesz te wyniki z jakims dobrym lekarzem?
Co Ty piszesz, ze nigdy nie schudniesz?? przeciez juz schudlas, i to ile!
Ciaza? tu akurat nie bede sie wypowiadac bo moje poglady na posiadanie dziecka nie sa popularne :wink: :D
-
Bianca...rzuc okiem do Kasi Cz. - zdaje sie, ze Kasia ma juz od wielu wielu lat ten sam problem tarczycowy (w nawiasie dodam, ze pieknie schudla prawie 10 kg i swego czasu urodzila tez syna :wink: )
Trzymam kciuki! Powiedz mamie! nic gorszego nie ma, niz przezywac COKOLWIEK samotnie!
-
Bianco, jestem u Ciebie po raz pierwszy :)
Muszę zabrać głos w sprawie tarczycy, bo widzę, że bardzo się tym martwisz.
U mnie wykryto nadczynność tarczycy w grudniu 2004 r., w styczniu 2005 podano mi jod radioaktywny, zazwyczaj po jodzie tarczyca zostaje zniszczona (taki jest cel podania jodu niestety) i tak też się stało w moim przypadku.
Wpadłam więc w niedoczynność tarczycy.
Niedoczynność jest o wiele łatwiejsza w leczeniu niż nadczynność.
Trzeba regularnie, raz na kwartał, badać poziom TSH - lekarz ustala odpowiednią dawkę tyroksyny - ja akurat biorę Letrox 100 mg.
Fakt, będę go musiała brać do końca życia, ale co mogę innego zrobić?
Moja tarczyca już nie funkcjonuje, nie wytwarza hormonów, więc muszę je dostarczać zewnętrznie.
Jeśli jednak Twoje TSH jest w normie, to raczej nie masz problemu tarczycowego, tak mi się wydaje.
Kiedy mnie dopadła choroba dużo czytałam na ten temat, no ale lekarzem nie jestem
:wink:
Moje TSH było nieoznaczalne w momencie zdiagnozowania nadczynności, tak śladowe ilości krążyły w moim organizmie, że nie udało się go nawet oznaczyć.
W przypadku niedoczynności jest odwrotna sytuacja - poziom TSH przekracza normę, jest go wtedy za dużo.
Skoro Twoje jest w normie, to proszę Cię, nie martw się na zapas, OK???
Jak widzisz na moim przykładzie - zresztą Tagotka o tym napisała, dziękuję Tagosiu :P - że można schudnąć biorąc leki hormonalne i to w takiej chorobie, w której jest to dość trudny proces.
Zapalenie tarczycy a niedoczynność/nadczynność to inne choroby, na temat tej pierwszej nie mam żadnych doświadczeń, wiem jedynie, że jest wywołana przez wirusy i są różne rodzaje:
podostre, może być poprzedzone bólem gardła, może wystąpić gorączka
przewlekłe
choroba Hashimoto - u mnie ją początkowo podejrzewano, ale dokładna diagnostyka ją wykluczyła
jest też jeszcze postać rozsiana, która zwykle prowadzi do niedoczynności i
wywołana bakteriami
Lekarz oceni, nie martw się - głowa do góry!!!!!
I przepraszam, że tak się rozpisałam.....
-
Emelko, no może... Dzisiaj cały dzień czytam na ten temat, szukam informacji. A rodzicom nie chcę powiedzieć, bo... nie chcę im psuć nastroju i martwić kolejną chorobą. Wiem, że to głupie. Ale ja zawsze wszystko dusiłam w sobie. A to złe, wiem, bo do wszystkiego podchodzę strasznie emocjonalnie. Jak pani ginekolog powiedziała mi, że mam PCO, to wyszłam z gabinetu z płaczem, zamknęłam się w łazience i ryczałam. Kobiety w poczekalni pewnie myślały, że jestem w niechcianej ciąży :)
Butterku, gadałam z przyjaciółką, powiedziała, że może wystarczy powtórzyć wyniki. Staram się uspokoić, no ale jak już wyżej napisałam... Muszę iść do lekarza i już i będę wszystko wiedziała. Niby już schudłam, ale opornie (cholerne PCO) a teraz jeśli jeszcze motor metabolizmu mam spitolony, to ja już nie wiem. I teraz zaczynam podejrzewać, że to dlatego waga stoi drugi tydzień, choć to oczywiście nieprawda, albo w części prawda, bo za dużo jem i się nie ruszam. Co znowu powoduje u mnie załamanie i tak w koło Macieju.
Niepopularne poglądy na temat dziecka? Hmm mogę się jedynie domyślać, znając część Twojej opowieści :D
Tagotta, byłam tam oczywiście :) Trochę mnie to pocieszyło. A przeżywanie samotnie jest całkiem niezłe, tylko potem mi wypadają włosy ze stresu :)
Kasiu witam i bardzo dziękuję za to, co napisałaś. Wcale nie było to długie :) Pocieszyłaś mnie. Już jestem prawie spokojna. No ale że ja ogólnie jestem hipochondryczką (mniej więcej co dwa miesiące wykrywam u siebie zapalenie wyrostka), to strasznie się nad sobą rozczulam. Ostatnio wykryłam hirsutyzm, ale badania zaprzeczyły moim teoriom :) Pocieszam się też tym, że jak się ma coś nie tak z wynikami, to do ciebie dzwonią, a do mnie nie zadzwonili. Nie ma co, idę to skonsultować, ale czy jeszcze przed świętami? Bo w sumie najgorsza jest ta moja rezygnacja, a nie obawa. Sama już nie wiem. Przeżywam 50 nastrojów dziennie.
Zapalenie wzięłam z informacji w necie. W ogóle jest ich mało, szczególnie po polsku, ale to dlatego, że ja szukałam takich bardziej naukowych i z uwzględnieniem aTPO, bo troszkę się na hormonach znam. Troszkę.
Dobra, przestaję marudzić. Przepraszam, że się tak nad sobą rozczulam. Jeszcze się okaże, że niepotrzebnie i że tylu miłym osobom zawracam głowę.
Dziękuję wam bardzo :)
-
Bianca, wcale się nad sobą nie rozczulasz, to normalne, że martwimy się o swoje zdrowie, że czasami doszukujemy się Bóg wie, jakich chorób.
A forum właśnie po to jest: żeby się wyżalić, a my jesteśmy po to, żeby się nawzajem wspierać i pocieszać, nie tylko w sprawach dietki!
Jestem do Ciebie podobna z wyszukiwaniem w necie informacji o różnych schorzeniach, które rzekomo mogę posiadać :lol: :wink: :roll: :roll:
Swego czasu podejrzewałam u siebie ... stwardnienie rozsiane :roll: :roll: :roll:
Pozdrawiam i życzę kolorowych snów!
-
Kasia jak juz cos napisze o jakiejs chorobie, to nawet ja sie uspokoje :roll: :roll: :roll: :) :) :) :) Bo ja realistka jestem i docieraja do mnie tylko wlasnie takie rzeczowe argumenty, jak napisala Kasia. :) Bianca - powtorzyc badania i dalej do przodu!
co do gryzienia sie samemu z wlasnymi problemami...tez tak kiedys myslalam...ze to niezle jest....Ale nie jest....chociazby to forum jest doskonalym przykladem....... :roll: :roll:
Buziaki i spokojnej nocy :wink:
-
Kasia :) My to mamy z bratem rodzinne. Kolega brata miał jakąś operację niedawno na jądra. Coś nieprzyjemnego w każdym razie i chyba bolesnego, wnioskując z opisu. No i zaraz mój brat do mnie przylatuje, że on też to na pewno ma, bo wyczytał w necie, że ma wszystkie objawy :) Oczywiście nic mu nie było :)
Tagotta, no wiem, że duszenie w sobie jest niedobre. Z tym też walczę pomału. I nawet zauważyłam, że już nie wybucham płaczem z byle okazji. Widać za dużo miałam tego w sobie nagromadzone, teraz trochę odkręciłam wentyl i jest lepiej. Raaany, może by się wybrać na jakąś terapię? :) Nie zaszkodziłaby na moje paranoje :)
No dobra, idę spać. Chleba dalej zero. ;) Ale ta abstynencja też mi się rzuca na mózg :) Idziemy dzisiaj z koleżankami po starówce i ja mówię, że strasznie zapachniało bagietkami. A żadna nie poczuła. Więc zaczęłam się śmiać, że węch na chleb mam wyczulony jak pies. :D
-
No ja tradycyjnie w weekend nadrabiam zaległości, ale niestety nie daję rady śledzić forum codziennie. :( Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko wróci do normy, powtórz te badania i nie martw się.. . Co do różnych chorób też jestem przewrażliwiona i zawsze widzę wszystko w ciemnych barwach, ale to chyba tzw system zamozachowawczy ;)
A co do prezentów, to ja też lubię robić niespodzianki i myślę, że takie wręczenie upominków przed Wigilią było niezłym zaskoczeniem. :) Mam nadzieję, że i Ciebie miło zaskoczą.
Trzymaj się ciepło w te zimowe dni Bianeczko :)
-
Ja też mam tak, że potrafię fajne zapachy wyczuć na kilometr :)
-
Ja tez prezenty wczoraj wreczylam, bo nie wytrzymalabym inaczej:). A co do wynikow, to zgadzam sie - najlepsze co mozesz zrobic to powtorzyc badania, skonsultowac z lekarzem i postarac nie zamartwiac sie przez Swieta. No i nie mow, ze nigdy nie schudniesz, bo to nieprawda!
Absytencja chlebowa godna podziwu! Mi moja mama dzis zrobila 6 (slownie: szesc) kanapek (male byly, ale zawsze), ale w koncu jakos mi darowala, gdy zaczelam przy trzeciej wymiekac.