Rany Julek, jestem, żyję.
Głowa mi pęka. Sądzę, że od stresu. Bo to jest tak dziwnie. Na egzaminie nic po mnie nie widać, skupiam się i piszę. A ledwo wyję z sali, ręce mi latają w drgawkach, czuję wypieki na policzkach no i ten ból głowy. Stres utajony
Napisałam francuski na 3,5. Kiepsko, ale nie miałam głowy do uczenia się, skupiłam się na innych rzeczach, powtórzyłam materiał po łebkach no i masz. Olać.
Potem napisałam zachowania eksploracyjne. A dzisiaj metodologię i zachowania zdrowotne. Jestem pełna obaw. Oby pozaliczać. Będę miała same tróje, ale trudno. O rany, obym miała tróje! Poważnie się martwię... No ale zobaczymy. Teraz intensywna nauka do soboty, a w czwartek koszmar. Test wielokrotnego wyboru. Z czego jak wybierzesz dwie odpowiedzi, a poprawne są trzy, to i tak masz 0 punktów. Fatalnie.
Dzisiaj tylko coś potłumaczę i odsypiam. Wczoraj w przerwie na naukę tłumaczyłam o 2:30 w nocy Miły przerywnik
Trochę się martwię, bo wydaje mi się że przytyłam i od tego ciągłego siedzenia na tyłku sflaczałam. Ale po sesji wezmę się znów za siebie. Teraz niestety nie mam do tego głowy. Jem jak jestem głodna i jem byle co, byle szybko... Trudno, to problem na przyszły tydzień. O ile zaliczyłam te skunksy!
Idę, coś nie mam weny. Dziękuję, że mnie wspierałyście. Teraz mogę chwilkę odsapnąć, od jutra ostre kucie, w końcu został mi jeden dzień do soboty. Boszzz