ja poki co mam -10 kg, i przede mna jeszcze 17 kg wiec sporo. i tak sie zastanwaiam co potem ze skora. Poki co nic mi jeszcze nie wisi,, ale... nie wiem co bedzie potem, po nast. 10 kg. a ten NIVEA Q10- to balsam, czy jak??????
ja poki co mam -10 kg, i przede mna jeszcze 17 kg wiec sporo. i tak sie zastanwaiam co potem ze skora. Poki co nic mi jeszcze nie wisi,, ale... nie wiem co bedzie potem, po nast. 10 kg. a ten NIVEA Q10- to balsam, czy jak??????
Agula!
próbuję sie motywować pozytywnie , myśleć pozytywnie , po tym co przeczytałam u Doris , dzięki wiele mi to dało i myślę,że nie tylko mi.
Pozdrawiam
Do zyskania mam tak wiele , do stracenie kompletnie nic
Wpadłam podziekowac za wizytę u mnie
Pewnie mi nie uwierzysz... ale przeczytałam dziś cały Twój wątek
Dokonałaś czegos co wydaje sie niemożliwe Kosztowało Cię to bardzo wiele pracy i wytrwałości ale efekty są zdumiewające
Niektórzy twierdzą, ze DC to pójście na łatwiznę... ja jestem innego zdania. Chyba bym nie przeszła nawet jednego cyklu tej diety... dlatego się nawet za nią nie biorę.
Dla mnie idealny jest tysiaczek - mam nadzieję, ze tym razem uda mi sie nie popełnić błędów z przeszłości (jo-jo).
Trzymam kciuki za dalsze efekty i oby nam te kilogramy nigdy już nie powróciły
Agula! To forum jest niesamowite, pisząc do kogoś zaczynam poznawać samą siebie a czytając innych czuję się lepiej bo wiem ,że jest ktoś kto mnie zrozumie i wesprze w trudnych chwilach.
Dobrze ,że tu weszłam bo sama na pewno nie dałabym sobie rady
Pozdrawiam
Karla
Do zyskania mam tak wiele , do stracenie kompletnie nic
Witaj jak tam po weekendzie?
Codziennie wchodzę na Twój wątek żeby poczytać o Tobie i zmotywować się .
Tylko czasami coś piszę hm.... dlaczego bo nie mam nic do powiedzenia .
Czytając Twój wątek dech mi zapiera i czytam z ogromnym podziwem.
życzę miłego dnia
Dołącze się znowu do pochlebstw.
Miałam ostatnio chwile załamania i myśl o tym, ze tak dzielnie walczysz podnosiła mnie na duchu. Pewnie nie zdajesz sobie sprawy, że jesteś najlepszą motywacją jaką kiedykolwiek miałam. Dla mnie jesteś wzorem nr 1. Bo nie jest wielkim wyczynem schudnąć 5-6kg i znowu zaprzestać walki. Najtrudniejsze jest wytrwać do końca. I zawsze sobie mówię Aguś dała radę to ja też dam radę. A Twój cały post jest dla mnie najlepszym ''zapominaczem'' - kiedy motywacja ociera się o cyfrę zoro, poprostu czytam, czytam, czytam i znowu wiara powraca.
Jeszcze trochę a postawię Ci wirtualny pomnik
Pozdrawiam cieplutko i napisz jak tam żyjesz na tym paskudztwie DC ??
Karla- Tak trzymać, tylko pozytywne nastawienie, wiara w sukces i praca da nam pożądane rezultaty. Forum wielokrotnie uratowało mnie od stanów załamania, to prawda. Trzymam kciuki, mocno, mocno!!!
Brzydulko- No to nobel za wytrwałość w czytaniu!!! W sumie, ja tez traktuję DC jak pójście trochę na skróty . Zasadniczo chodzi tylko o to, aby wytrzymać jakoś te 21 dni na ścisłej. Walka zaczyna się po DC. Cała rzecz polega na tym, żeby szybko nie nadrobić i dopiero na tym etapie człowiek musi sie napracować i namęczyć. Ja również życzę Tobie, sobie i wszystkim forumowiczom dojścia do celu i utrzymania do na zawsze!!!
Xenuś- tylko mi długo na bezdechu nie pozostawaj, bo to niezdrowe . Weekend minął. Nareszcie. Jakoś wytrzymałam, ale w sobotę to już ciężko było jak diabli. tatuś kupił sobie wiejską kiełbaskę, taką prawdziwą i zapach szedł cały dzień po mieszkaniu. pogoda pod psem, więc siedziałam w domu. Mało mnie nie rozniosło i przez to zafundowałam sobie taką herbacianą sesję, że całą noc latałam do toalety. Wypiłam ze 20 herbatek, dobrze, że mam smakową kolekcję, ale pod wieczór już nie mogłam się poruszyć z tego bulgotania w brzuszku. Wczoraj juz się uspokoiło, a to dlatego, że wybyłam na pół dnia z domu i szlus!
Justynko- W sumie nie wiem, kto już dla kogo jest największą motywacją! Wasze posty o tym, że macie we mnie wzór tak mnie mobilizują, że jestem tak samo-zdyscyplinowana, ze nawet sama myśl o grzeszku i odstępstwie nie ma prawa mi się narodzić w mojej nieco szalonej głowie. Pomniki stawiajmy bohaterom, ja zwykły człowiek po prostu naprawiam to co w swoim życiu najbardziej spieprzyłam, Ot, co! Ale cieszę się, że choć w taki sposób mogę pomóc Wam w wytrwaniu i wierze w siebie i własne możliwości.
Uwielbiam Was wszystkich, uwielbiam to Forum! Cieszę się każdym Waszym sukcesem, smucę smutkami i wściekam za niektóre głupotki dietetyczne i załamania!!!!!
Wpadłam zyczyć miłego dzionka
Ja tez uwielbiam to forum... w jakimś stopniu już się od niego uzalezniłam
W sumie sam pobyt na diecie nie jest dla mnie czymś strasznym - powiem nawet, że sprawia mi to przyjemność - czuje sie lżejsza...bez wypchanego żołądka Natomiast bardzo sie boje momentu kiedy trzeba będzie zacząć wychodzić z diety... wiem sporo czasu jeszcze do tego u mnie ale juz zaczynam sie zastanawiac jaki plan wtedy wprowadzić
Zakładki