Kochana Fraksi, przeczytałam Twojego posta zanim musiałam odejść od komputera i parę rzeczy zrobić, wykonując prozaiczne czynności w głowie "pisałam" odpowiedź do Ciebie, bo tak dużo chciałam Ci powiedzieć, ale oczywiście teraz wszystkie te ładne i składne słowa gdzieś mi uleciały, więc będzie może trochę chaotycznie i nieskładnie ...

Odpowiadając na pytanie na końcu Twojego postu - Tak, jak najbardziej rozumiem, co Cię rozśmieszyło. Powtórzyłam Waszą rozmowę swojemu mężowi i jego komentarz brzmiał "The guy is psychotic!" Ja może nie użyłabym aż tak ostrych słów, ale "niedojrzały" aż samo się ciśnie na usta. Napisałaś, że miał 16 lat, gdy zaczęliście być ze sobą. To dużo tłumaczy. Duże, rozpieszczone, rozkapryszone dziecko, które nie tylko uważa, że cały wszechświat kręci się dookoła niego (co jakoś tam w pewnym stopniu stosujemy wszyscy), ale do tego wymaga od innych, żeby i oni tak myśleli. Gdyby nie to, jak bardzo skrzywdził Ciebie i Waszego synka, to byłoby mi Twojego jeszcze-męża szkoda, bo przebudzenie w świecie, w którym musi, o zgrozo, sam funkcjonować będzie brutalne. Już teraz widać, że nie bardzo sobie radzi z najprostszymi czynnościami, typu przygotowywanie posiłków. Dojadanie resztek po Tobie i synu??? Rany, ten facet nie ma żadnego honoru?

Masz prawo do złości i do jej wyrażania. Na bycie damą przyjdzie czas, ale dopóki wszystko się w Tobie gotuje, wyrzucenie tego z siebie przynosi ulgę i jest częścią leczniczego dla duszy procesu. Tak jak już pisałam, jestem pewna, że nadejdzie czas, gdy będziesz potrafiła pamiętać te dobre rzeczy i zamiast złości czuć wdzięczność za to, co było piękne i wartościowe, a w przeszkodach widzieć cenne lekcje i nowe możliwości. Ale do tego trzeba czasu, musiałabyś być maszyną bez uczuć, żeby przez ten etap gniewu nie przechodzić. Dodałabym tu tylko jedno "ale".... Kiedy i jeśli tylko możesz, wyłączaj z tych negatywnych uczuć Waszego synka. Wiem, że może Ci być trudno powstrzymać się od komentarzy typu "Tatuś jest zły" (oczywiście upraszczam, wiadomo, że nie użyłabyś takich słów), że chciałabyś, żeby on wiedział, że to nie Twoja wina, ale ta sytuacja tak czy owak jest dla niego bardzo trudna, jego świat się własnie rozwalił i pewnie, jak to dzieci z rozbitych rodzin często robią, w pewnym stopniu zastanawia się, czy to jego wina. Potrzebuje pewnie teraz nie tylko dużo miłości, którą jestem pewna, że mu dajesz, ale także przeświadczenia, że oboje rodzice go kochają. Znam trochę osób, z moim mężem włącznie, których rodzice się rozwiedli. Z perspektywy czasu, już jako dorosła osoba, doceniają tego rodzica, który nie próbował wplatać ich w przepychanki pomiędzy obojgiem rodziców i "przekabacać" na swoją stronę, który powtarzał im, jak bardzo kochani są przez oboje, który złego słowa nie powiedział na tą druga stronę. Wykrzycz się nam, wykrzycz się przyjaciółkom, ale synkowi, jeśli możesz, postaraj się tego oszczędzić. Jak w ogóle on sobie radzi z obecną sytuacją? Muszę Ci powiedzieć, że w Twoim pierwszym poście na ten temat, tym gdzie po raz pierwszy padło słowo "rozwód", najbardziej zaszokowało mnie to "gdy jechaliśmy całą rodziną samochodem" - to, że Wasz synek był przy tym obecny.

Przepraszam, jeśli zadaję za dużo pytań (i oczywiście zawsze możesz nie odpowiedzieć), ale jak chcesz w tej sytuacji ułożyć swoje sprawy materialno-bytowe? Napisałaś, że od miesiąca nie pracujesz, szukasz teraz jakiejś pracy? Możesz liczyć na jakąś pomoc ze strony rodziny dopóki tej pracy nie znajdziesz?

Wcale nie uważam, że jesteś próżna, chcąc wyglądać pięknie. Być może w tej chwili kieruje Tobą głównie motywacja "Ja mu pokażę", i jest to zrozumiałe, ale w ostatecznym rozrachunku i tak okaże się, że robisz to dla siebie. Przed Tobą cała reszta Twojego życia (i wszystkie te cudowne, radosne, szczęśliwe chwile, które się w nim jeszcze wydarzą ), nie ma powodu, byś wchodziła w nią jako kobieta zaniedbana. Wręcz przeciwnie - masz prawo być piękna, ponętna, zgrabna i seksowna . Jesteś kobietą.

Serdecznie gratuluję tych dwóch połówek kilograma, które w ostatnich dniach pożegnałaś.

Mocno Cię ściskam .