Chyba sie z rowerkiem nie powinno tak uogolniac... Jak moj stacjonarny byl jeszcze mlody i sprawny, mozna w nim bylo ustawic cos a la "pod gorke" i wtedy po 15 minutach pedalowania czlowiek wolal umrzec, niz jechac dalej. Teraz cos sie spsulo i po godzinie cwiczenia zsiadam po prostu z nudow, nie ze zmeczenia. I tylko tylek boli... A licznik wskazuje, nie pamietam dokladnie, cos kolo 500 kcal spalonych. Jest zdecydowanie zepsuty, jak cala reszta roweru
Zakładki