Kefa, musimy się trzymac razem.. ja dzisiaj znowu się nażarłam przy jedzeniu.. jejku, jaka jestem zła..
nic dzisiaj nie powinnam jeść, koniec, zaraz za to chyba powinnam pojechać gdzieś na 3 godziny rowerem, by coś spalić.. a potem dobić się na steperze.. już siły na siebie nie mam...
tak jest zawsze, jak jestem w domu sama, a mąż w pracy.. przy nim tak nie jem, bo wstyd.. to co, mam też wychodzić, jak jego nie ma?? paranoja totalna...

o cóz, wybaczam, jak ktoś ma detektywistyczne skłonności, to nie ma rady..
kiedyś byłam wegetarianką kilka ładnych lat - byłam w liceum i przeżyłam któregoś dnia szok po pewnej wystawie fotograficznej na temat wiwisekcji... do dziś pamiętam niektóre zdjęcia.. coś się we mnie zablokowało i mimo najszczerszych chęci nie mogłam nić mięsnego pzrełknąć... ale potem wyszło mi to włąściwie na zdrowie, bo byłam bardzo chorowita, chorowałam kilka razy na zimę w każdym miesiącu opuszczałam szkołe.. a po przejściu na weg przez kilka lat nie złapało mnie ani jedno przeziębienie
teraz jem, ale mało, nie codziennie i wybieram tylko białe mięso..

a callanetics lubię.. tak..

tylko tego jedzenia przy czytaniu .. nie... (po zjedzeniu, a nie przed )