Dużo zdrówka życzę
Dużo zdrówka życzę
Glimku, dużo zdrówka życzę, teraz taka trochę wredna pora i sporo soón choruje
Kuruj się i wracaj do nas, jak najszybciej
Witam sobotnie
Przyszłam złożyć rachunek sumienia, ten tydzień powinnam wykreślić z życiorysu mojej walki o szczupłą sylwetkę, ale niestety się nie da.
Objadałam się jak głupia w ciągu tego tygodnia, sama sobie jestem winna, nie potrafiłam i nie chciałam się pohamować....echhh
Nie miałam żadnego umiaru, przyznaję, objadałam się w fast foodach, objadałam się batonami, czipsami i popijałam colą.....
Wszystko przez to że tak bardzo brakowało mi jedzenia, że nie mogłam sie doczekać kiedy już będe mogła.....tyle tylko że tego co jadłam, nie powinnam jeść wcale.
Dobrze że nie mam wagi pod ręką, bo bym się pewnie załamała, 90kg na pewno przekroczyłam, bo czuje się jak baniak, żołądek też się nacierpiał, bo go napychałam tym świństwem, brzuch już nie jest taki fajny "płaski" u góry, znów jestem szeroka i czuję się strasznie gruba.
Jest mi z tym źle, bo zamiast umacniać swoją ósemeczkę o którą tak dzielnie walczyłam, to ją zaprzepaściłam, na pewno, i znowu będe musiała o nią walczyć, kolejny już raz, ....czy ja nigdy sie nie pozbede tej 9tki
Piszę to wszystko dlatego bo już się opanowałam, wracam do siebie i po chorobie (choć gardło nadal mnie boli ) i po psychicznym spadku. Dzielnie wracam do dietkowania.
Woecie czego nie potrafie zrozumieć? dlaczego łatwo mi przychodzi niejedzenie na DC, kiedy wiem że nie moge nic innego niż to co piję...a kiedy mam zwykłą dietę i też wiem że nie mogę się obżerać, to już nie mam tak silnej woli. Może na DC myślę o tym że szkoda zmarnować ketozy, zmarnować każdy dzień głodówki, szkoda kasy którą wydałam na DC.....tyle tylko że jak się teraz objadałam to i tak pewnie zmarnowałam to co osiągnęłam przez dwa tygodnie męcząc DC....echhhhhhhhh
Obiecuje być od dzisiaj silna, starczy tego, bo nigdy nie zajdę dalej, ...skoro tak dobrze mi idzie na DC i skoro na niej jestem silna, to wracam na DC od 1 listopada, do oporu...
Muszę się tylko nauczyć że po DC nie wolno mi robić tego co zrobiłam, dziwię sie sobie, bo przecież potrafię się zdrowo odżywiać.....chyba jakiś szatan mnie opętał w tym tygodniu, a może to spadek odporności
muszę się przeczyścić do środy i obkurczyć żołądek, bo biedy cierpi przez to wszystko co wyrabiam.
Kupiłam sobie tą herbatę "spalanie" Slimfast...czy coś, fajna jest, naprawdę działa delikatnie przeczyszczająco
pozdrawiam
Witam, ja u Ciebie pewnie jeszcze nie byłam.. ale tak zaczytałam się w Twój wątek od początku.. i po kilku stronach skoczyłam od razu na koniec i zobaczyłam ostatni post..
Dokładnie rozumiem to zachowanie.. chociaż nie pochwalam. Nie wiem też, czy dieta DC jest dla Ciebie odpowiednia - skoro sama przyznajesz, że tylko wtedy łatwo Ci trzymać rygor (a przecież nie możesz cały czas na niej żyć). Zauważyłam, że będąc na różnego rodzajach diet trzymałam się niemal wzorowo - a gdy dieta się skończyła - zaczęłam sobie nadrabiać - "wtedy nie mogłam - no to teraz sobie dogodzę" i tak wracałam szybko do wagi wyjściowej. Może lepiej, chociaż nie roszczę sobie prawa w doradzaniu, zmienić dietę na długotrwały sposób odżywiania, gdzie oprócz rygoru są też przyjemności kulinarne, gdzie po zjedzeniu kawałka czekolady nie stanie się tragedia Ja sama praktykuję Metodę Montignaca (na której mi się udało wcześniej bez katuszy zrzucić 10 kg) i teraz znów się z MM przeprosiłam, bo przybyło mnie, gdy zmieniłam styl życia na nocny i nawyki żywieniowe dostosowałam do oferty kawiarenki.. gdy kilogramy zaczęły wracać uświadomiłam sobie, że albo stosuję się diete (metode odżywiania), albo to wszystko nie ma sensu.
Dodam jeszcze raz - nie mi tu doradzać, bo ja ani nie jestem ekspertem, ani nie odniosłam żadnych rewelacyjnych sukcesów - dzielę się tylko moimi spostrzeżeniami. A dla równowagi: znam osoby, którym DC bardzo służyła i które później nie miały prolemów z utrzymaniem wagi.
Glimku, doskonale ciebie rozumiem... Pare dni temu skonczylam diete scisla i tez sobie pozwolilam No moze nie tak jak ty, bo sprobowalam tylko troche jakiejs nowej potrawy mojej mamy z ziemniakow i sera ale po tym przybralo mi sie pol kg. Alez ja bylam wsciekla.
Teraz panicznie boje sie przytycia. Chyba nie bardzo umiem poradzic sobie z tym stopniowym wchodzeniem w normalne jedzenie. Wczoraj zjadlam tylko paczke warzyw z mrozonki i jedna zupke z DC, a to niecale 300 kcal razem. No ale przynajmniej juz ubylo mi 30 dkg z tego nadprogramowego pol kg.
Odkad zaczelam jesc strasznie sie czuje ciezka i mam wrazenie ze jestem jak balon. Ty tez tak masz? Najchetniej wrocilabym znow do scislej DC, ale wiem ze tak nie mozna.
Poki co zbieram info na temat diety South Beach, bo po tych 2 zalecanych tygodniach diety 1000 Kcal przechodze na SB - wydaje mi sie ona najbardziej racjonalna, a poza tym tak naprawde to jest to zmiana nawykow zywieniowych a nie dieta. No i nie ma tam jakiegos wielkiego rygoru, nawet male grzeszki sa dozwolone
Dobra, chyba sie rozpisalam strasznie w ten niedzielny poranek, tak mnie jakos na zwierzenia natchnelo
Buziole wielkie na dobry poczatek konca weekendu Dla wszystkich of coz
No i znow zgrzeszylam... pozwolilam sobie dzisiaj na 2 kotleciki z kurczaka z serem i maka smazone na oleju jednym slowem to czego mi nie wolno
Ehh, jutro pewnie znowu waga podskoczy
Oj Glimku Ty mój niemądry, przecież wiesz, jak WAŻNE jest wychodzenie z dC, nie potępiam Cię, ale postaraj się zapanować nad sobą, jak już będziesz po dC.Zamieszczone przez glimmy
Z dC to jest właśnie tak, że jak na niej jesteśmy, to potrafimy żyć tylko nią, boimy się przerwania ketozy (mi się nawet śniło wiele razy, że coś zjadłam będą na dC), a jak kończymy dC, musimy to robić z głową, mądrze, rozsądnie, spokojnie.....
Wierzę, że następnym razem będzie lepiej!
Mi się akurat bezpośrednio po dC nie zdarzyło objadać, bo wciąż zbyt dobrze pamiętałam różne wyrzeczenia na dC, ale rozumiem Cię, stało się i się nie odstanie.
Głowa do góry!
I pamiętaj, dC nie jest sposobem odżywiania na całe życie, owszem uczy nas wytrwałości, samodyscypliny, ale po niej SAME MUSIMY JUŻ RADZIĆ SOBIE Z WŁASNYMI SŁABOSTKAMI
Trzymam kciuki!!! :P
Hi Glimmy, no niestety ja już trzy razy w ciągu półtora roku zaprzepaściłam swoją ciężko zdobytą ósemeczkę, teraz zabieram się za jej odzyskanie po raz kolejny, zatem piszę ku przestrodze, taki odzysk cholernie boli i nie sprawia przyjemnosci. Nie daj się omamić temu niedietkowemu jedzonku. A może, skoro dobrze sobie radziłas przy rygorach DC, to może powinnaś i w zwykłej dietce jakieś rygory dla siebie wprowadzic, zwłaszcza w początkowym okresie. A jak Ci żal wydanej forsy i to Cię motywuje, to kupuj jedzonko z górnej półki, zdrowe i pożywne a zgodne z zadami dietkowania. Przy pierwszym odchudzaniu to na mnie działało, kupowałam po plasterku najdroższego sera żółtego czy kawalątku wędzonego węgorza, smakowe doznania pomagały uporać się z nadmiernym apetytem. Może i szatan tu rękę przyłozył jednak z pewnoscią sobie z nim poradzisz, ja też mam swojego diablika co mi za uchem podszeptuje - zjedz tą czekoladę, zjedz - dlatego buszuję po forum za inspiracją do wytrwałosci. Powodzenia! :P
Glimmy: rzuć kochana Babo w cholery te wszystkie diety cud ona naprawdę nie sa warte swojej ceny za duzo jest ale pisanych drobnych druczkiem na dole strony !!
Cała dieta siedzi w twojej głowie i to od ciebie a nie od zupek w proszku zalezy czy osiągniesz sukces - jesli mozesz posłuchac starego kardloza to proszę cie pomyśl o normalnej diecie 1000-1300 kcal - jedz wszystko ale z umiarem, przestrzegaj ilosci posiłków i ruszaj sie wiecej (czego przy tych torebkowych cud dietach sie nie da)
Jestem pewien ze wtedy ci sie uda ze normalne jedzenie nie bedzie dla ciebie tematem tabu na które bedzie sie robiło skoki tracąc wszystko co wczesniej sie osiągneło.
Gdy rozpocząlem diete to moim mottem były słowa Devore: jesli nie wyobrażasz sobie reszty zycia na diecie którą obecnie stosujesz to zapomnij o niej !!!
POMYŚl o tym kochana
Pozdrawiam ciepło i zycze owocnej burzy mózgu !!
Glimmuś, to mnie zasmuciłaś!! No właśnie dlatego nie pozwoliłam sobie od razu ze ścisłej wskoczyć na normalną dietę bez ominięcia modyfikowanej. Też by mnie pewnie poniosło. W zeszłym tygodniu co prawda przesadziłam z przyprawami (tymi niezdrowymi) więc nie schudłam tyle ile powinnam, ale mam nadzieję, że jak nadmiar wody mnie opuści, to jeszcze trochę poleci. Teraz postanowiłam ich nie nadużywać. Znowu zwiększam limit kaloryczny o kolejne 200 kcal tym razem z jednym posiłkiem DC. Ubytek wagi w tygodniu mam tylko 1/2 kg, a powinien być co najmniej cały kilo lub półtora . No nic, ale ten tydzień już będzie czysty, w zeszłym zasoliłam za kolejnych pięć tygodni , to mi powinno wystarczyć na dłuższy czas... Po kolejnym DC jednak na prawdę bardzo, bardzo uważałabym z wychodzeniem z diety, to naprawdę musi być powolny i rozsądny proces inaczej pupa blada z tego wszystkiego wynika . A Twoją konsultantkę, która pozwoliła Ci opuścić modyfikowaną to kopnę, może mi Triskell pożyczy swoje buty kopacze!!! Trzymaj się zdrowo, pozdrawiam!
Zakładki